Dorotko, gdzież bym śmiała czepiać się swoich zdjęć

Ale wybrać najlepsze mi trudno, bo robię ich bardzo mało. I wtedy każde traktuję, jakby było
de best 
Ale już za chwilę to się zmieni, bo będę mogła sobie pozwolić na dłuższe spacery po działeczce. Najważniejsze, że mam już prawie wszystko posadzone, to już luzik

"Prawie", bo zawsze znajdzie się coś do wsadzenia. Ostatnio, przy okazji Dnia Matki kupiłam sobie dwie Felicje. Uwielbiam te maleńkie kwiatuszki i jak tylko je zobaczyłam, to od razu wskoczyły mi do koszyka
Danusiu, mój dziadek wiązał sobie supełki na czterech rogach chustki i miał taki beret. To może i ja sobie taki sprawię, tak ku pamięci

Burz ostatnio kilka przeleciało przez nieboskłon. Były i efekty specjalne i woda lejąca się z góry. Bać się nie boję się, ale pogoda nie nadawała się na działkę. Cały dzień było pochmurno i deszcz padał prawie przez cały czas. Dzięki temu całkiem nieźle podlało roślinki
Karmniczek wypatrzyłam w internecie. Ma troszkę za duże dziurki i łuskane ziarenka z niego masowo wypadały. Moje sikorki, aczkolwiek niechętnie, ale musiały się przerzucić na pesteczki w łupinkach. Ale skubane radzą sobie nadspodziewanie dobrze z łupaniem, bo bod drzewem już mi się górka robi z łupek
Marysiu, pchły to mi się chyba nigdy nie udało złapać, ale poskrzypkę, to i owszem. Ale moje jakaś nieruchawa, bo nie mam z nią problemu. Każda wypatrzona, jest moja

Czasami uda jej się czmychnąć, ale to tylko przez moją łamażność.
Dalie moje własne, przechowane przez eMa i wysadzone w kwietniu do donic. Tym razem cały czas trzymałam je na balkonie, ale i tak ładnie udało mi się je podpędzić. Piękne dalie widzę w parku jak jadę na działce, takie z bordowymi liśćmi. Po prostu cudo

I aż mnie ręce świerzbią, żeby jedną sobie głabnąć, ale sumienia nie mam. Może na jesieni trafię, jak będą je wykopywać, to uproszę jedną. Ale takie kwitnące czasami kupuję i nigdy mi nie wypadły. W tym roku np. wymyśliłam, że w jednej skrzynce na balkonie posadzę dalie. i jedna jest wyjątkowo cudna, taki budyń z malinami

Może uda mi się ją przechować przez zimę?
Te żółte kwiatuszki, o które pytałaś, to stokrotka afrykańska. Teraz pokazało się tyle nowych odmian, że jest w czym wybierać.
Bea, to w takim razie nie będę jej kopać, skoro masz

Widziałam, że już się przeniosła do sąsiadów, niech u innych też zachwyca. Bardzo ją lubię w wazonie

piątek i sobota były mocno burzowe, ale już w niedzielę było pogodnie i mogłam pojechać na działkę
Lucynko, Kaprys nigdy burzy się nie bał, co innego sylwestrowe race

Teraz jednak znacznie już przygłuchł i nawet w Sylwestra spał spokojnie. Burza zawsze mnie fascynowała.
Gożdziczki ślicznie urosły i mam nadzieję, że będą w różnych kolorach. Krzaczki są w każdym razie inne, to może i kwiatków będzie się to dotyczyło

Od kilku dni i u mnie nareszcie podlewa, głównie za sprawą przechodzących burz. Teraz nie tylko chwasty ruszą z kopyta, ale i miłe naszym

roślinki.
Mam nadzieję, że i Tobie weekend minął przyjemnie
Ewuś, o kondycji, to mogłabym z Tobą podyskutować

Wcale nie jest tak dobrze, tu mi strzyka, tam mnie łamie, ale zdrowie mi dopisuje, a to najważniejsze.
Jak tak Ci się foteczki podobają, to je sobie przygarniaj

Mi ich nie ubędzie, a Tobie sprawią radość
Wczoraj będąc na działce, wypatrzyłam na różach takie paskudy

Ich ilość znacznie przekraczała granice mojej tolerancji i musiałam wyciągnąć broń ciężką. Wczoraj byłam okropnie zmęczona i nie siedziałam długo na działce, dlatego oprysk musiał odbyć się dzisiaj i to wczesnym rankiem. O ósmej musiałam być w dodatkowej pracy, dlatego też bezlitośnie nastawiłam sobie budzik na piątą i za dwadzieścia szósta popedałowałam na działkę. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tam tak wcześnie. Było magicznie

Cichuteńko i wokół żywej duszy. Do tego słońce i rosa.
O porannej rosie
Tak się zapomniałam przy robieniu zdjęć, że zupełnie wyleciało mi z głowy po co zerwałam się prawie o świcie

W ostatniej chwili zrobiłam oprysk i nieznacznie spóźniona pognałam do pracy. Dzisiaj pracowałam króciutko i o trzynastej byłam ponownie na działce.
Nie miałam jednak nastroju do pracy i przez dłuższą chwilę oddałam się błogiemu lenistwu. Przywołałam się jednak do porządku i opieliłam jedną rabatkę, nawiozłam i podlałam hortensje i borówki, posadziłam małe co nieco i wróciłam do domeńku.
