Koniec wycieczki
Wczoraj wysprzątałam dom
a dziś pora porobić na zegrodce ....koszenie i plewienie już za mną.
Jak to sie godo...z roboty do roboty

robota nas kocho.
Jadzinko mam takie zaległości, że aż wstyd.
Co do bzu to to jest roślina ruderalna....czyli dowaliłam do dołka różnych kamieni, cegieł z wapnem, kompostu, nadgnitych patyków i kwitnie...tak się cieszę.
Inna sprawa, że darowany z

to nie miał wyjścia musi zakwitnąć.
Tak, już po wyjazdowej majówce pracowitej zresztą. Teraz tu trzeba porobić....nawet fotek nie porobiłam bo się spieszyłach przed deszczem.
Przeleciał przed chwilą mały deszcz....deszczówka się zbiera.
Nie zawiązują pąków róże

...a może bruzdownica albo zwiot różany je wyżera. Ja tak mam ale trudno...chemii nie będę używać.
Martuś placek rabarbarowy wyjdzie na pewno a z zakalcem jest nawet lepszy
Lilaki zwyczajne
vulgaris już powoli przekwitają ale zaczyna lilak
Meyeri 'Palibin'...ten to ma zapach....aż mi się w głowie zakręciło podczas koszenia.
I weź takiego posadź koło ławki ...to nie usiedzisz bo taki ma intensywny zapach.
Soniu wczesna wiosna zaskakuje nas co krok. Mamy maj i róże gotowe do kwitnienia.
Twój bez chyba ma za bogato gleba....stwórz mu warunki ruderalne...czyli dowal pod korzenie różne ściepki nawet po budowlane.
A z tym deszczem to niedawno przeszła burza...łubu du i popłynęło wszystko gdzieś a na zegrodce dalej sucho.
Beatko Bazyla ja też nie używam odświeżaczy bo wolę wysprzątać i wymyć zola.
Dzięki za życzenia.
Było cudnie ale i pracowicie...kości wszędzie czułach.
Basiu...tak jesteśmy smakoszami a najbardziej prosto z krzaka.
Dokupiłach na jesieni agrest zielony i porzeczki....i widać, że na zdarcie pypcia będzie.
