Ja po tym roku doszłam do wniosku że każdą kupioną różę z gołym korzeniem będę sadzić najpierw do donicy. W 2016, kiedy jeszcze nie miałam ogrodu kupiłam kilka róż w marketach, w tym rapsody in blue w OBI. Po wyjęciu z doniczki okazało się że wygląda tak

Przez cały sezon wyglądała marnie i zakwitła jednym kwiatkiem. Wiosną 2017 mogłam ją w końcu wsadzić do gruntu. Po wyjęciu z doniczki okazało się że rozbudowała system korzeniowy na całą dostępną przestrzeń. Cały rok ładnie rosła i kwitła a zimę przetrwała bez uszkodzeń mrozowych, aż szkoda było ciąć. Teraz wygląda tak i ma dużo pąków.

Równie dobrze rosną pozostałe kupione w 2016 do donic róże a rekordzistka, białą okrywowa osiągnęła rozmiary 100 cm x 100x

Dla porównania mam róże które kupiłam w 2017 i wsadziłam prosto do gruntu. Jak to z kartonikami bywa, kilka okazało sie czymś innym niż zapewniał producent. Na jesieni przesadzałam je w inne miejsce. I wygląd korzeni po całym sezonie był mocno rozczarowujący. U kilku miałam wrażenie że nic nie przyrosło (choć kwitły w sezonie nie najgorzej).
W tym roku też kupiłam kilka kartoników i wsadziłam wszystkie do donic. Jedna powędrowała już do ziemi i przy wsadzaniu okazało się że przez 2 dwa miesiące rozbudowała korzenie na całą 3l donicę. Część naziemna też całkiem ładnie się rozrosła i zawiązała sporo paków.

Oczywiście każdy ma inne warunki w ogrodzie oraz inne doświadczenia, ale ja sadzenie do donic zdecydowanie polecam.