silversnow
Z pewnością jest różnica między warzywkami rosnącymi gęsto, a pojedynczo. Te pojedyncze rosną lepiej, mają lepszy dostęp do światła i mają jedzonko z ziemi tylko dla siebie. W dodatku nowa ziemia przy pikowaniu też je pobudza, bo chyba w zasadzie każda ma nawóz, a nawet jak nie to ma nowy pakiet składników.
Dlatego też pytałam czy z tymi heliotropami i częstym przesadzaniem chodzi własnie o nawóz, bo tak to wyszło w moim rozumowaniu jakby były żarłoczne ;)
Rudbekia jest fajna i cieszę się, że mi wyszła. Rośnie ładnie, zobaczymy co wyjdzie przy sadzeniu w grunt. Mam jeszcze sporo nasion, więc pewnie je też wysieję tylko muszę wymyślić jakieś kompozycje z jej udziałem.
Część przy najbliższej okazji zawiozę na wieś. Już to sobie wyobrażam - rudbekie, malwy, dziewanna, krwawniki, naparstnice, nagietki itd itd . Ohhhh, cudowne. Na miejskiej działce chyba nigdy nie stworzę tego klimatu, choć będę próbować.
Młoda się interesuje kwiatami i sianiem, umie dbać, podlewać, jest pilnym uczniem pilnującym systematyczności. Ale i ona ma czasem głupie fazy, potrafi mi wskoczyć na kwiaty specjalnie czy biegać i urywać im łebki. Wystarczy hasło " tylko mi nie zniszcz..." i już demolka gwarantowana
Ale zasada jest prosta - im bardziej się dziecko odsuwa tym bardziej dziecko się chce przysunąć, a jak czegoś nie można to najprościej to zgładzić, bo co będzie uwagę innych absorbowało. Dlatego ją wciągam we wszystko co robię, pozwalam założyć jej rękawice i z dumą pomagać. Zadanie dla takiego malca zawsze się znajdzie - tu mi coś poda, potrzyma, pomoże zawiązać supełek i obwiązać kwiaty, będzie biegać po działce i nosić patyczki, które ja ścinam... a w zamian za to zachwycam się ciągle "wow, jak ty to świetnie zrobiłaś, jak szybko, jak ładnie..." i ona czuje się ważna.
Mam taką nadzieję, że fakt tworzenia ze mną ogrodu powstrzyma ją przed niszczeniem swojego własnego dzieła. Choć diabli wiedzą, bo 4 latka się nie przewidzi
buum
A u nas ciągle słonecznie.
Nadal się budzę o 5.00 (czasem przed) i obserwuję jak pięknie wschodzi słońce. Nie mam może za pięknego widoku, bo jestem między domkami, ale i tak widok nieba od błękitu aż po róż daje radość. A potem przez pół dnia słońce dopieszcza sieweczki.
Powoli odchodzę od doświetlania. Wczoraj włączyłam jeszcze lampkę pomidorkom, ale powolutku od tego odchodzę, bo wydaje mi się, że światła jest już w sam raz.
plocczanka
I wzajemnie Lucynko
Byle bym to tylko opanowała jak już nasieję i już będzie dobrze ;)
agniesz-ka
Magia, oj magia. Takie "nowe dziecko" ;) Strasznie to cieszy i człowiek się ekscytuje jak czeka na znak od nasionek a tu pojawiają się kiełki
Dla mnie styczeń to trochę za wcześnie jednak. I tak przystartowałam trochę zawczasu i z takiego eksperymenta mam bób. Wybił od razu w niebo i rośnie teraz na dwóch podporach, które już przerósł.
Prawdę mówiąc najchętniej bym się go pozbyła , pocięła na kawałki i wkopała w doniczkę, ale nie mogę, bo młoda nad nim czuwa i to jej roślinka.
maniolek
Oby tak było, bo w tamtym roku u mnie tak smutno się zrobiło z końcem lata. Podczas kiedy wy pokazywaliście kwiaty u mnie było buro jakby kto szarą farbą polał. Nigdy nie miałam polotu do kwiatów, ale trzeba o stronę kwiatową troszeczkę zadbać ;)