Mieszkam w lesie i moje zielononóżki chodzą czasem daleko.
Na lisy jedynym wyjściem okazał się pies- pastuszek.
Z jastrzębiami jest gorzej, szczególnie zimą. Od dwóch lat zagnieździły się dosłownie za płotem kruki i skutecznie bronią swojego terytorium. Nawet bielikowi i kani się stawiają, a jastrząb nie ma szans. Jest spokój.
Pies sąsiada też wyniósł swoje. Tak po cichu po jednej kurce.
Ale sumując- nie zrezygnuję z kur, ani ich nie zamknę. Są takie piękne i szczęśliwe gdy są wolne .
Też nie chcę zrezygnować tak na dobrą sprawę i również nie zamknęłabym ich nigdy w pomieszczeniu żeby zabezpieczyć przed wrogami. Moje mają mały wybieg zabezpieczony siatką wolierową od góry, a po całej działce 0,5 ha chodzą cały czas w sezonie wiosenno-letnim-wtedy do ataków jakoś nigdy nie dochodzi-zawsze tylko zimą i jesienią. Uwielbiam patrzeć jak są wolne i szczęśliwe.
Niestety okazało się, że i jeden kogut jest poraniony a kury go chyba podziobały dodatkowo. Był piękny, rasowy z Czubatek polskich, z ogromnym ogonem. Teraz to okaz nędzy i rozpaczy... Będzie zaraz oddzielony od stada. Przerażenie mnie ogarnia, tam jest krajobraz ponury, jak z dreszczowca, wszędzie pióra, kogut cierpi a ja chora- nie mogę teraz tego posprzątać i ta zima,wieczne zimno, jak to przetrwać..Jest mi mega smutno.
Kurki ranne opatrzone przez weterynarza trzymam w kotłowni w pudle,żyją, ale niestety jakoś nie chcą jeść i pić...czy one dadzą radę..?
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner."Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
Asiu,
nie wiem, co będzie z Twoimi poranionymi kurkami, ale z moich doświadczeń wynika, że trzeba liczyć się z upadkami po takich zajściach.
Na Twoim miejscu rozważyłabym montaż siatki elektrycznej dla drobiu.
Można ją przenosić i kury zawsze mogą korzystać ze świeżego kawałka wybiegu.
Głowa do góry
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner."Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
Sawka, pamiętaj że kruki to również drapieżniki. Kruk, ale i sroka czy zięba zabiją pisklę i chętnie je zjedzą (bocian czy czapla też).
Niestety kury często mają obrażenia wewnętrzne i po takich przygodach padają po max kilku dniach.
Obserwuj czy będą piły, jeśli nie to trzeba skrócić ich cierpienia bo bez karmy wytrzymają kilka dni, ale bez picia...
To jasne że kruki mają swoje za uszami. Kiedyś w zimie zamordowały mi dwie kury. Ale ta para lęgowa którą mam od dwóch lat jest jakaś kulturalna (obym nie przechwaliła ). Wojny które toczą z innymi drapieżnikami są bardzo widowiskowe.
Asiu może nie będzie źle, trzeba czekać. Mam kurę której jastrząb rozerwał skrzydło tak że został tylko kikucik i się wykurowała.
Wszyscy już czekamy na wiosnę i słoneczko .
U nas w nocy - 17, a w kurniku woda nie zamarzła. Tylko w poidełku dla olbrzymków muszę donosić, zobaczymy jak dalej. Ładnie się niosą, kochinki mini codziennie, jedynie olbrzymka zapasiona z wysiłkiem stworzyła maleńkie jajeczko... jak u Was?
Z wszystkiego robimy sobie jaja. Pozdrawiam, Andzia.
Moje dwie kury po przejściach zdrowieją, zaczynają jeść i wstawać, ta ze szwem na grzbiecie dziś siedziała na rancie pudła jak na grzędzie. Wcześniej nie wstawała wcale. Na początku po ataku psa nie zapowiadało się dobrze- nie chciały jeść ani pić, dawaliśmy im przez strzykawkę wodę lub jogurt. A teraz same wydziobuja. O niesieniu jeszcze nie ma mowy. A swoją drogą, co się dzieje z jajkami wytworzonymi przed takim wydarzeniem, jak to się wszystko zatrzymuje?
Cztery ocalałe kurki, które nie ucierpiały niosą mi po jednym jajku dziennie. Zaczynam mieć jajeczny deficyt.
A u nas dziś minus 16
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner."Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud
Asiu,
bardzo się cieszę, że udało Ci się wyratować kurki:)
Jajka w kurze tworzą się w sposób ciągły z zawiązków, z którymi kura przychodzi na świat, przy niesprzyjających warunkach proces zostaje wstrzymany.
Z moich obserwacji wynika, ze jajka ukształtowane wcześniej zostają zniesione, zatrzymanie procesu dotyczy tych późniejszych.
U mnie mróz jak licho, cały luty kury niosły się bardzo dobrze, teraz nieśność spadła mocno, ale jajek mi nie brakuje.
Dlatego uważam, że lepiej mieć ciut więcej kur.
Asia, też trzymałam mocno kciuki za Twoje kury i naprawdę miło było przeczytać, że dają sobie radę Jak kocham zwierzęta, tak nie współczułabym chyba takiemu lisowi czy kunie, nawet jakby ją bardzo zła przygoda spotkała
U mnie w kurniku woda zamarzła dziś w nocy. W dodatku trzymam go otwarty w dzień i cały dzień też jest zamarznięta. Poidło aż trzeszczy i szkoda mi go trochę, więc odmroziłam tą wodę w nim i wylałam. Gdy jest w dzień mróz chodzę trzy razy dziennie z wodą do miski dla kur, a potem i tak, w czym by nie była, to szybko zamarza. Kury dają radę i wcale nie chcą siedzieć w środku, mimo zimna. Jajka jakieś niosą (wczoraj 5, dziś 3).
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić." Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Dziękuję wam za miłe słowa. Moje chore na razie nadal siedzą w pudełku, jeszcze może to trochę potrwa, ale wszystko na dobrej drodze.
pozdrawiam Asia
"Willst du ein Tag glücklich sein, betrinke dich. Willst du ein Jahr glücklich sein, heirate. Willst du ein Leben lang glücklich sein, werde Gärtner."Życie- to życie- nie miód, a jednak cud a jednak cud