Witajcie
Zapowiedziałam sobie rezygnację z kiwi , a tu niespodzianka. Coś mnie naszło i zebrałam wczoraj nasionka.
Zachęcona chwytem marketingowym w moim osiedlowym sklepiku kupiłam sobie paczkę żółtego kiwi i wczoraj w pracy ku uciesze klientów wydłubywałam z niego pestki
W zasadzie to kiwi nie jest niczym niezwykłym, kiwi jak kiwi, tylko że żółte. Ale sprzedawczyni opisała je jako Actinidia Gold, więc wzbudziły osiedlowy szał pt "a co to za egzotyczny owoc ta aktijindia jakaś?". No i się złapałam, choć nazwa mi znana i wiem co to, ale ciekawość wzięła górę z powodu koloru, w dodatku pestki są bardzo ładne - duże i fajnie wychodzą z owocu.
Tak więc do moich parapetowych pojemniczków z nasionkami dochodzi jeszcze jeden.
A sezon na sianie u mnie w pełni.
Wiem, trochę za wcześnie wystartowałam, ale chciałyśmy wypróbować trochę nasion i zacząć stopniowo to planować co kiedy i gdzie. W tym roku mam tyle planów, że sama nie wiem jak ja to ogarnę

Dalej nie zaplanowałam ostatecznej obsady mojego parapeciku zewnętrznego. Stawiam na trochę ziół, parę warzywek do podskubywania i jakiś kwiatek dla ożywienia klimatu.
Z tamtego roku wspominam miło aksamitki - wsiewałam je do doniczek licząc, że powstrzymają trochę inwazję ziemiórek, a z tego wszystkiego przekonałam się do znienawidzonego kwiatka. I tym sposobem aksamitka zostaje ze mną chyba na zawsze. Już nawet wysiana próbnie i efekt jest bardzo zadowalający

W tym roku natomiast w moich doniczkach gości... czosnek.
Zdaję sobie sprawę, że też pewnie niewiele da, ale mimo wszystko powkładałam do doniczek po ząbku, a potem jak puści się to wyląduje na działce.
W doniczkach fajnie, zielono.
Wszyscy wypuszczają pełno nowych listków nie przejmując się, że za oknem śnieg.
Awokado dalej leci w górę wielkimi soczystymi liśćmi. Aż zastanawiam się czy doniczka, którą mu naszykowałam na wiosnę nie będzie za mała... Obecnie ma 45 cm wysokości i zdecydowanie potrzebuje czegoś większego. Tylko jaką doniczkę w takich układach mu zafundować tak żeby znów nie okazała się za parę mcy za mała, a nie przesadzić?
Chyba muszę też szykować nową doniczkę na kaktusy.
Pomijając fakt, że mam podłoże w tej małej ( wsadziłam w nią aloesa wyrzuconego na kompost przez rodziców i się ukorzenił, a potem dorzuciłam do niego maleńkie kaktusiki, które mi przyniósł kolega) to aleos puszcza kolejnego odrosta.
To będzie jego drugi odrost jak rośnie u mnie. Z tym, że poprzedni wcale ale to wcale nie rośnie. Niby jest zielony, elegancki, ale stoi w miejscu ze wzrostem. Nie ukorzenia się wcale, gdzie w hydrożelu miał tonę korzeni...
A szkoda, bo bym chętnie wymieniła tego starego obszarpanego i połamanego na nowego.
To samo chyba zrobię z koleusem, bo nagle się tak rozpędziły, że mam ich za dużo
Ukorzeniam je w wodzie i już nie wiem gdzie je sadzić. Są piekne, gęste, każdy rozrasta się na 500 stron, a podcięcie pobudza je jeszcze bardziej. Najstarszy jest badylem z toną odrostów. Ciężko go nazwać ładnym, ale jest moją "fabryką", która mi co chwila produkuje coraz to nowsze sadzonki. Strasznie podoba mi się to że niby z tej samej rośliny, a każda jest inna. Teraz np ma fazę puszczania odrostów jasnych. Nie ma dwóch takich samych i to jest wspaniałe. Ciekawa jestem co się wypuści u cioci, bo jak oglądałam je ostatnio to są całe zielone.
A.. no i jeszcze jedna wiadomość ze świata moich doniczek.
Mój imbir zamarł.
Nie wiem co się stało, może za dużo wietrzyłam ( stoi na najchłodniejszym parapecie razem z opętanym granatem) i stwierdził że jest zima i w kimono. Tym sposobem mu uschła wypuszczona czuprynka i tyle go widzieli. Sprawdzłam, korzenie są, więc to chyba nic z ziemi. No trudno, poczekam do wiosy. Póki co trzymam go w takim stanie zimowym, w chłodzie i małym podlewaniu, a jak się ociepli to zobaczymy czy odżyje czy też nie.