Cieszę się, że wszystkim motyl się spodobał. Jest cudny i ciągle patrzę na niego z zachwytem
EM wychwalony, w pełni zasłużył na oklaski i słowa uznania. Jestem z niego dumna
Ewa, niby i ja mogłabym popatrzeć na to z tej strony. Ale uwierz mi, że jak widzę u Was kwitnące już krokusy, a u mnie dopiero z ziemi wychodzą szczypiorki, to raczej mnie skręca niż cieszy, że wiosna dłuższa

Gdyby chociaż cały sezon był przesunięty, to pal sześć. Uzbroiłabym się w cierpliwość i czekała. Jednak zazwyczaj spóźnia się tylko wiosna, jesień i zima przychodzi w terminie, a bywa, że i długo przed terminem

Często u Was jeszcze są piękne jesienne kwitnienia, a u mnie już wszystko zmrożone wczesnymi przymrozkami. Miniony sezon był inny pod tym względem, ale to tylko potwierdza regułę.
Danusiu, Ty to się umiesz urządzić
W sanatorium jeszcze nigdy nie byłam, to i tych masaży Ci troszkę zazdroszczę. Jeszcze mnie tam nie chcą i może lepiej, żeby tak zostało.
Maryniu, torty uwielbiam, ale rzeczywiście robię je tylko od święta

I to nie od takiego, jakie będą teraz. Każde święta mają swoje ciasta, których nie może zabraknąć. Na Wigilię są to oczywiście keksy i makowce. Keksa piekę sama, a makowca w tym roku upiecze teściowa. Coś jeszcze muszę upiec dla synów, którzy nie gustują w wyżej wymienionych wypiekach, ale jeszcze nie mam pomysłu co to będzie. Chodzi za mną tarta żurawinowa, ale muszę z nimi ustalić czy i im to będzie pasowało.
Lucynko, ano aż tyle

I zapewniam Cię, że po świętach zbyt dużo ich nie pozostanie. Największymi smakoszami są młode chłopaki, moje i syn siostry, chociaż i inni chętnie po nie sięgają. Ja najczęściej zjadam je dopiero po świętach, bo w wigilię najchętniej wciągam różnego rodzaju śledziki i rybki. Barszczyk musi być koniecznie i ryba w galarecie. Moja mama jest mistrzynią dekoracji i jej karp w galarecie, to zazwyczaj małe dzieło sztuki. Są kwiatki z marchewki i groszku, winogrona i mandarynki. Dopiero od niedawna nie klaruje galarety, nie mogąc pogodzić się z tym, że w takiej, jej dekoracje są mniej widoczne. Ale za to smak jest doskonały

Ciągle mam wątpliwości, czy to są szafirki. Dzisiaj byłam na działce i takich kiełków znalazłam aż trzy kępki, a tylu szafirków na pewno nie kupiłam
Dorotko, motyl był jeden jedyny. Poza tym w moim małym ogródku większa ilość byłaby już tłokiem
Jakbym tak dobrze policzyła, to traw znajdę chyba z pięć, ale w większości to mikrusy mało widoczne. Najstarszy jest miskant Zebrinus. Ten jest ze mną od kilkunastu przynajmniej lat, a może i więcej. Kilka lat temu porządnie wymarzł i eM z największym trudem wykopał ogromną kępę. Została go może z jedna trzecia, a teraz znowu jest ogromny. Chyba znowu trzeba by go zmniejszyć, ale aż się boję co eM na to powie
Soniu, odkąd pierogi lepią ze mną obaj synowie, to jest to pikuś. Nie mam córki, to musiałam ich nauczyć i nawet jeden i drugi zawija na nich śliczne falbanki
Za życzenia dziękuję

W większości spędzam je w tym roku w pracy, ale i na spotkanie z rodziną też znajdzie się czas. Tobie również życzę Wesołych Świąt
Jadziu, pełny ciemiernik jest u mnie dopiero od roku, ale już odrobinę się rozrósł. Liści miał tylko kilka ale za to kwiatów całkiem sporo.No tak, dla Was wiosna się przeciąga a ja przestępuję z nogi na nogę ze zniecierpliwienia. Wolałabym aby i do mnie przyszła wcześniej. Niestety nie mam na to wpływu

Święta będą na pewno radosne, tym bardziej, że na dłuższy urlop przyjechało moje holenderskie dziecko

Takich również i Tobie życzę
Kasiu, motyl nie będzie rdzewiał, a przynajmniej nie odbędzie się to jakoś bardzo szybko

Będzie fruwał nad rabatkami tylko podczas mojej obecności. Nie mogę zostawić go na zewnątrz jak mnie nie będzie, bo migusiem zmieni właściciela

A tego zdecydowanie bym nie chciała.
Marysiu, pierogi z makiem zupełnie nie przypominają pączków. Ciasto jest prawie tak samo cienkie jak na zwykłe pierogi. To zwykły pieróg, tylko pieczony. Pychota. Teraz są zamrożone, ale po świętach pokażę jak wyglądają

Mam nadzieję, że mój motyl nie będzie się wywyższał i bez trudu znajdzie akceptację, a może i rodzinę
Dzisiaj pojechaliśmy na chwilkę na działkę. A przynajmniej takie mieliśmy zamiary, ale jak to zwykle bywa, troszkę nam się przeciągnęło. Opatuliłam hortensję ogrodową i lawendę Platinum Blond o dwubarwnych liściach. Przy wiązaniu zapachniało mi jak latem, tylko kwiatów zabrakło. Za to jeszcze dwie różyczki nic nie robią sobie z zimy i pokazują kwiatki, a większość nie zgubiła jeszcze liści
Całe lato mówiłam eMowi, że trzeba poprawić dachówki, bo w końcu zlecą mi na głowę. No dobra, mówiłam trochę inaczej

Na dodatek mam tam jednego sąsiada, który bez przerwy zwracał mi na nią uwagę i szczerze mówiąc teraz będę mogła zamknąć mu usta. EM stwierdził, że dzisiaj jest idealny dzień na takie prace

Niech mu będzie....... Najważniejsze, że w końcu dach wygląda przyzwoicie.
Prace na wysokościach:
Przy okazji eM spod dachówek wyciągał takie kwiatki:
Dalej jest mokro, chociaż teraz nie padało już z dobry tydzień. Ale mrozu właściwie nie ma, czasami jakiś maleńki minusik się trafi i tylko wierzchnia warstwa ziemi jest lekko zmarznięta. Róże wciąż stoją gołe i bose, ale nie wygląda, żeby im to przeszkadzało. Siano dalej się kruszy i puszy w domku, bałagan jest jak nigdy jeszcze dotąd. Jak tak dalej pójdzie, to moje po raz pierwszy zdobyte siano, nie ruszane skończy w kominku, bo zimy dalej ani widu, ani słychu

Jest chłodno, ale to jeszcze nie zima. Chociaż musiał być już odrobinę większy przymrozek, bo kobea jest cała zmrożona. Na szczęście nasienniki z niej zebrałam wcześniej, to teraz może sobie marznąć.
O, a to są kiełki, które wzbudzają mój niepokój. Na szafirki nie wyglądają, raczej są to krokusy. Tym bardziej, że wszystkie trzy takie placyki są pod świerkiem, a tam bym chyba czosnków nie sadziła?
Po powrocie z działki upiekłam dwa keksy i razem z eMem ukręciliśmy białą kiełbasę. Mięso do wędzenia też już się obsusza i jutro pojedzie do wędzarni. Przygotowania do świąt idą pełną parą, został już tylko tydzień i będziemy jak co roku mówić: Święta, święta i po świętach....
Do poczytania
