Kinga2508 mam nadzieję że masz poczucie humoru

No jakbym widział swoją Ż. Kupiła cuuudnego

doniczkowca i się zaczynało - latała z nim po całym domu..tu? nie..tu wygląda dobrze...nie ...no wreszcie TU...jeszcze poobracała zielskiem kilka razy.. no wreszcie ustawiony. Cała rodzina musiała potwierdzić - ŁADNIE

Teraz przegląd, waciki, mycie każdego listka, cuda na kiju.. zonk robactwo... Na szczęście u mnie to już historia

Już ma inne podejście do nowych nabytków.
Sama zobacz co ta Twoja Afrodyta z Tobą przeszła - najpierw stres z powodu transportu i nowego miejsca, potem mycie, potem to nieszczęsne mydło, którym zamknęłaś jej usta i nos, codzienny prysznic z pianką, no jak miała zareagować? zrzucaniem liści, a na koniec uszkodziłaś jej korzenie. Zdrowe. I to pewnie nie koniec. Dłuuuugo będzie dochodzić do siebie, ciekawe co by powiedziała, gdyby mogła mówić?
