Przydomowa hodowla kur cz.2
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Więcej dobrego by zrobili jakby wprowadzili zakaz dokarmiania ptaków w parkach i zbiornikach wodnych, nie byłoby tej plagi, mogę się założyć że grypa będzie teraz coroczną normą.
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
-
- 50p
- Posty: 86
- Od: 6 lut 2014, o 10:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzyce Wielkie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
W sobotę wpuściłem kury do szklarni na zimę.
Zaraz zaczęły się kąpać w ziemi bo na dworze cięgle pada.




Zaraz zaczęły się kąpać w ziemi bo na dworze cięgle pada.




- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4352
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Kasiu,
taki zakaz byłby jak najbardziej na miejscu.
Obawiam się jednak, że natychmiast zaczęłoby się powszechne biadolenie niby ekologów i pseudo miłośników zwierząt: jak tak można na śmierć głodową skazywać biedne ptaszki.
Maciek,
czy dobrze widzę, że masz araukany.
Upatrzyłam chyba dwie.
taki zakaz byłby jak najbardziej na miejscu.
Obawiam się jednak, że natychmiast zaczęłoby się powszechne biadolenie niby ekologów i pseudo miłośników zwierząt: jak tak można na śmierć głodową skazywać biedne ptaszki.
Maciek,
czy dobrze widzę, że masz araukany.
Upatrzyłam chyba dwie.
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Całkowicie się z Tobą zgodzę, chociaż jak w większości przypadków ekolodzy robią więcej złego przez ignorancję niż dobrego.
"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- Marek-BB
- 500p
- Posty: 783
- Od: 23 mar 2010, o 12:58
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Oczywiscie ze 30 cm na 30 cm zle napisalem. To ze zywe zwierze i musi jesc codziennie to wiem ale nie da sie sypnac na tyle karmy by na dwa trzy dni starczylo? Kur kilka nie duzo mysle posiadac. Chce z tym na wiosne wystartowac wiec faktycznie moze do zimy a potem na mieso tyle ze chcialem je dluzej przy zyciu utrzymac no i moja corcia 5 letnia sie zaplacze jak naraz je powyzynam. Na dzialce ucichnie dziwnym trafem tyle drobiu w zamrazalniku nagle heheh... Pomysle nad tym ;) Myslalem tak w ogole ze ludzie kury z reguly pare lat hoduja. Duzo osob robi to jeden sezon??
-
- 50p
- Posty: 86
- Od: 6 lut 2014, o 10:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzyce Wielkie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Madziagos W tym roku zakupiłem parkę arakuan i parę marans dla kolorowych jajek.
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4352
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Maransów nie mam, ale araucany - tak.
Będziesz zadowolony, te kury bardzo dobrze się niosą, nie chorują i do tego mają silny instynkt kwoczenia.
Jednak w okresie, kiedy odchowują kurczęta trzeba uważać - mogą atakować inne ptaki, przy czym przejawiają wtedy dużą agresję.
Ja w okresie, kiedy kura miała małe kurczęta musiałam oddzielić ja od stada, bo nie chciałam ofiar.
Z ciekawości zapytam ile dałeś za araucany, u nas potrafią wołać nawet 100 zł za sztukę.
Będziesz zadowolony, te kury bardzo dobrze się niosą, nie chorują i do tego mają silny instynkt kwoczenia.
Jednak w okresie, kiedy odchowują kurczęta trzeba uważać - mogą atakować inne ptaki, przy czym przejawiają wtedy dużą agresję.
Ja w okresie, kiedy kura miała małe kurczęta musiałam oddzielić ja od stada, bo nie chciałam ofiar.
Z ciekawości zapytam ile dałeś za araucany, u nas potrafią wołać nawet 100 zł za sztukę.
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
A tak z ciekawości, ktoś z Was ma tak bezobsługowe kury, żeby do nich zaglądać raz na kilka dni?
Może ja jestem jakoś słabo zorganizowana w kurniku, ale np. nawet teraz muszę raz dziennie wymieniać wodę ( w poidle takim niby automatycznym, wydawałoby się że bezobsługowym), mimo ze jest na podniesieniu to zawsze coś nasypią, napaskudzą albo wlecą na górę i przewrócą poidło. Podobnie z paszą, mogę nasypać do podajnika, ale i tak zaglądam, czy tam któraś się kuprem nie odwróciła w nieodpowiednim momencie. Po dwóch dniach podgrzędna jest równo oblepiona i rzadziej nie mogę sprzątać, bo się kury poduszą od smrodu (to może subiektywnie) i amoniaku (tu już jak najbardziej obiektywnie), po tej drugiej nocy zawsze czekają przy samych drzwiach rano, bardzo się spieszą by wyjść na świeże powietrze. Wentylacje mam, więc nie wiem, może po prostu w trosce o kury tak często trzeba sprzątać? Ja tam się nie znam, ale na myśl żeby je zostawić samopas na tydzień albo pół tygodnia, to jakoś się źle czuję. To nie wróble, jak im czegoś zabraknie nie polecą sobie gdzie indziej tego poszukać.
A w temacie łabędzi i ekologów... Dziewczyny, chyba piszecie o pseudoekologach
Ekolog (taki mądrzejszy) powiedziałby, że miejsce łabędzi i kaczek zimą jest na południu, nie u nas w stawach! To właśnie karmienie ich w miastach zachęca je do pozostania, potem przymarzają do stawów jak chwyci mocny mróz
Nie znam się na chorobach, ale nic dobrego dla nich nie wynika z pozostania, a i karmienie podpleśniałym chlebem im nie służy.
Marysiu, Madziu, dzięki za odpowiedź. Madzia ten link to sobie od razu wpisałam w zakładki. Kombinujemy z mężem, jak tu zadaszoną wolierę zrobić na zimę, ale żaden pomysł jakoś mi nie odpowiada. Za to podoba mi się bardzo wybieg w szklarni Macieja
Może zamiast zadaszać część wybiegu (u mnie nad wybiegiem jest drobna siatka, ale daszku nie ma) postawię w szklarni mini-kurnik na dzień, z gniazdami na jajka i grzędą. Tylko czy to do końca byłoby zgodne z wymogami, że kawałek by rano spacerowały do szklarni, dosłownie 5 metrów
Ale niekoniecznie wymogi muszą być identyczne, jak rok temu, prawda?
Marysiu może nie to, że się martwię na zapas, po prostu wolę pomyśleć i coś zrobić teraz, póki nie ma mrozu, potem ciężko się pracuje na dworze ze sztywnymi z zimna placami
Czy są w okolicy kury? Ponoć są, jedna ferma na jajka pod Oleśnicą (tam była w zeszłym roku grypa), druga jeszcze bliżej ferma brojlerów. We wsi przy głównej drodze prawie wszędzie są kury, jedne są tak blisko, że moje kurki mogą sobie posłuchać ichniego koguta (zafascynowane są jego pianiem, normalnie jak go słyszą to je paraliżuje
)
Doświetlacie kurniki zimą? U mnie nie ma prądu i chyba nie będę go podłączać. Zamówiłam lampę solarną, trochę mi się nie podoba, że się włącza i wyłącza na "rozbłysk" i nie ma żadnej regulacji tylko dwa tryby włączona/wyłączona, ale takie z regulacją były ho, ho, takie drogie. Póki kury nie znoszą jaj ze złota, to mnie nie stać na takie
Może ja jestem jakoś słabo zorganizowana w kurniku, ale np. nawet teraz muszę raz dziennie wymieniać wodę ( w poidle takim niby automatycznym, wydawałoby się że bezobsługowym), mimo ze jest na podniesieniu to zawsze coś nasypią, napaskudzą albo wlecą na górę i przewrócą poidło. Podobnie z paszą, mogę nasypać do podajnika, ale i tak zaglądam, czy tam któraś się kuprem nie odwróciła w nieodpowiednim momencie. Po dwóch dniach podgrzędna jest równo oblepiona i rzadziej nie mogę sprzątać, bo się kury poduszą od smrodu (to może subiektywnie) i amoniaku (tu już jak najbardziej obiektywnie), po tej drugiej nocy zawsze czekają przy samych drzwiach rano, bardzo się spieszą by wyjść na świeże powietrze. Wentylacje mam, więc nie wiem, może po prostu w trosce o kury tak często trzeba sprzątać? Ja tam się nie znam, ale na myśl żeby je zostawić samopas na tydzień albo pół tygodnia, to jakoś się źle czuję. To nie wróble, jak im czegoś zabraknie nie polecą sobie gdzie indziej tego poszukać.
A w temacie łabędzi i ekologów... Dziewczyny, chyba piszecie o pseudoekologach


Marysiu, Madziu, dzięki za odpowiedź. Madzia ten link to sobie od razu wpisałam w zakładki. Kombinujemy z mężem, jak tu zadaszoną wolierę zrobić na zimę, ale żaden pomysł jakoś mi nie odpowiada. Za to podoba mi się bardzo wybieg w szklarni Macieja


Marysiu może nie to, że się martwię na zapas, po prostu wolę pomyśleć i coś zrobić teraz, póki nie ma mrozu, potem ciężko się pracuje na dworze ze sztywnymi z zimna placami


Doświetlacie kurniki zimą? U mnie nie ma prądu i chyba nie będę go podłączać. Zamówiłam lampę solarną, trochę mi się nie podoba, że się włącza i wyłącza na "rozbłysk" i nie ma żadnej regulacji tylko dwa tryby włączona/wyłączona, ale takie z regulacją były ho, ho, takie drogie. Póki kury nie znoszą jaj ze złota, to mnie nie stać na takie

"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4352
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Agnieszko,
ja mam w miarę bezobsługowo, spokojnie tak na dwa dni.
Jednak po tym czasie wygląda, jakby huragan tamtędy przeszedł, choć ptaki głodne ani spragnione nie są.
Oczywiście, że można kury na zimę puścić na szklarnie, zwłaszcza w okresie opadów śniegu i deszczu.
Wilgoć im nie służy, więc szklarnia, koniecznie wentylowana byłaby OK.
Daszek przy kurniku możesz zrobić z poliwęglanu, ja mam taki nad częścią woliery.
Wystarczy zrobić konstrukcję z kantówek, łaty na dachu mają być co 40 cm., płyty najlepiej 10 mm grubości, minimalnie 6 mm.
Dla kilku kur wystarczy chociażby 2 mkw. zadaszenia.
Jeżeli zrobisz 4 mkw. - będą miały pałac.
ja mam w miarę bezobsługowo, spokojnie tak na dwa dni.
Jednak po tym czasie wygląda, jakby huragan tamtędy przeszedł, choć ptaki głodne ani spragnione nie są.
Oczywiście, że można kury na zimę puścić na szklarnie, zwłaszcza w okresie opadów śniegu i deszczu.
Wilgoć im nie służy, więc szklarnia, koniecznie wentylowana byłaby OK.
Daszek przy kurniku możesz zrobić z poliwęglanu, ja mam taki nad częścią woliery.
Wystarczy zrobić konstrukcję z kantówek, łaty na dachu mają być co 40 cm., płyty najlepiej 10 mm grubości, minimalnie 6 mm.
Dla kilku kur wystarczy chociażby 2 mkw. zadaszenia.
Jeżeli zrobisz 4 mkw. - będą miały pałac.
-
- 50p
- Posty: 86
- Od: 6 lut 2014, o 10:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gorzyce Wielkie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Madziagos Ja kupiłem jak były małe może z 7-8 tygodni i płaciłem 25 zł za szt. Młodych nie zamierzam mieć najpierw muszę wymienić koguta bo są z jednego gniazda bo inaczej nie chcieli sprzedać tylko w parach.
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Aga, tak mowa o tych "pseudo" ekologach których jest niestety więcej niż tych mądrych, ale krzyczą głośniej od reszty.
Co do automatyzacji aby kury były "bezobsługowe" musiałabyś mieć:
1. gniazda z szufladą aby miały gdzie jajka znosić i nie tłuc/jeść ich,
2. poidło (w zimie podgrzewane) a w ciepłe dni z dodatkowym zbiornikiem (te typowe poidła połączone wężykiem do wiadra powyżej, wtedy nie trzeba otwierać i dolewać, stosuje się takie poidła u trzymanych ptaków w klatkach),
3. w kurniku a szczególnie pod grzędą musi być koniecznie gruba warstwa suchych trocin (one pochłaniają amoniak i wilgoć, także nie trzeba wietrzyć ani często sprzątać, dodatkowo izoluje kury od dołu),
4. jeśli kurnik jest bardzo ciemny a kury nie mają możliwości wyjścia to oświetlenie jest jednak pożądane
5. co do zielonek itp jeśli ma się ususzone a brak wybiegu z trawą, to można spokojnie zawiesić albo przymocować jakiś kosz do ściany (tak aby kury nie mogły wskoczyć) i napakować do pełna, a one sobie będą skubać co zapewni im dodatkowe zajęcie (ewentualnie jeśli mają całe dzioby kupić główkę kapusty i nadziać ją na drut aby mogły sobie oskubywać), w sezonie ciepłym jeśli wybieg nie posiada trawy można zachęcić sąsiadów do wrzucania skoszonej trawy, kury mają wtedy kilka dni jedzenia za darmo bez pracy,
6. karmnik na tyle duży aby wystarczyło na kilka dni bez dosypywania (można gotowe karmniki w większej ilości lub zmajstrować taki aby nie trzeba było nawet do kurnika wchodzić, taki z rur z większym pojemnikiem i większą ilością otworów na dole),
7. większy pojemnik (najlepiej taki duży na ubrania w którym jest pokrywa) wycina się otwór i robi taką a'la głębszą kuwetę i daje pyłu i popiołu aby mogły się kąpać,
8. co do automatycznych drzwi, są konieczne jeśli ma się drapieżniki (jeśli nie ma to nie są konieczne), nie byłyby również konieczne jeśli kurnik byłby w wolierze lub bezpośrednio byłby z nią połączony.
(chyba wszystko wymieniłam, bo więcej mi do głowy nie przychodzi).
Marek, co do jedno-sezonowości kur to jest to bardziej praktykowane jeśli nie ma się kurnika pod domem, aby ich doglądać, jak również teraz po tych wariactwach z grypą aby nie musieć rezygnować z kur, ale nie ponosić kosztów profilaktyki, dezynfekcji, możliwych mandatów lub utraty kur które zostaną zabrane, jak również budowy wolier jeśli nie spełnia się wymogów nakazanych odgórnie, bo kurnik nie nadaje się do trzymania ptaków 24/d z powodów metrażu (to takie nasze "chciejstwo" aby miały gdzie chodzić, bo tamtych nie obchodzi jaki duży kurnik posiadasz
).
A powiedz nam jakie masz inne możliwości, mieszkasz w domku, bez ogródka czy z ogródkiem, zawsze da się coś wykombinować tylko potrzebujemy więcej informacji aby mieć lepszy wgląd na sytuację, czy masz jakieś dodatkowe pomieszczenia, garaże, możliwości finansowe itp, lepiej uniknąć propozycji które są niemożliwe i skupić się na tych łatwych do realizacji w danej sytuacji
(dla chcącego nic trudnego).
Co do automatyzacji aby kury były "bezobsługowe" musiałabyś mieć:
1. gniazda z szufladą aby miały gdzie jajka znosić i nie tłuc/jeść ich,
2. poidło (w zimie podgrzewane) a w ciepłe dni z dodatkowym zbiornikiem (te typowe poidła połączone wężykiem do wiadra powyżej, wtedy nie trzeba otwierać i dolewać, stosuje się takie poidła u trzymanych ptaków w klatkach),
3. w kurniku a szczególnie pod grzędą musi być koniecznie gruba warstwa suchych trocin (one pochłaniają amoniak i wilgoć, także nie trzeba wietrzyć ani często sprzątać, dodatkowo izoluje kury od dołu),
4. jeśli kurnik jest bardzo ciemny a kury nie mają możliwości wyjścia to oświetlenie jest jednak pożądane
5. co do zielonek itp jeśli ma się ususzone a brak wybiegu z trawą, to można spokojnie zawiesić albo przymocować jakiś kosz do ściany (tak aby kury nie mogły wskoczyć) i napakować do pełna, a one sobie będą skubać co zapewni im dodatkowe zajęcie (ewentualnie jeśli mają całe dzioby kupić główkę kapusty i nadziać ją na drut aby mogły sobie oskubywać), w sezonie ciepłym jeśli wybieg nie posiada trawy można zachęcić sąsiadów do wrzucania skoszonej trawy, kury mają wtedy kilka dni jedzenia za darmo bez pracy,
6. karmnik na tyle duży aby wystarczyło na kilka dni bez dosypywania (można gotowe karmniki w większej ilości lub zmajstrować taki aby nie trzeba było nawet do kurnika wchodzić, taki z rur z większym pojemnikiem i większą ilością otworów na dole),
7. większy pojemnik (najlepiej taki duży na ubrania w którym jest pokrywa) wycina się otwór i robi taką a'la głębszą kuwetę i daje pyłu i popiołu aby mogły się kąpać,
8. co do automatycznych drzwi, są konieczne jeśli ma się drapieżniki (jeśli nie ma to nie są konieczne), nie byłyby również konieczne jeśli kurnik byłby w wolierze lub bezpośrednio byłby z nią połączony.
(chyba wszystko wymieniłam, bo więcej mi do głowy nie przychodzi).
Marek, co do jedno-sezonowości kur to jest to bardziej praktykowane jeśli nie ma się kurnika pod domem, aby ich doglądać, jak również teraz po tych wariactwach z grypą aby nie musieć rezygnować z kur, ale nie ponosić kosztów profilaktyki, dezynfekcji, możliwych mandatów lub utraty kur które zostaną zabrane, jak również budowy wolier jeśli nie spełnia się wymogów nakazanych odgórnie, bo kurnik nie nadaje się do trzymania ptaków 24/d z powodów metrażu (to takie nasze "chciejstwo" aby miały gdzie chodzić, bo tamtych nie obchodzi jaki duży kurnik posiadasz

A powiedz nam jakie masz inne możliwości, mieszkasz w domku, bez ogródka czy z ogródkiem, zawsze da się coś wykombinować tylko potrzebujemy więcej informacji aby mieć lepszy wgląd na sytuację, czy masz jakieś dodatkowe pomieszczenia, garaże, możliwości finansowe itp, lepiej uniknąć propozycji które są niemożliwe i skupić się na tych łatwych do realizacji w danej sytuacji

"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- ewikk77
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1110
- Od: 8 sty 2010, o 21:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Kury bezobsługowe wyobrażałam sobie dopóki ich nie miałam. Jak jestem w domu to zaglądam czasem nawet kilka razy dziennie, np. jakieś domowe resztki zanieść, sprawdzić czy nie wylały wody lub czy nie kręci się kocur z okolicy, który wyłapuje kurczaki
Jak nie mam możliwości, to minimum dwa razy dziennie, rano otworzyć, wieczorem zamknąć (a przy okazji dać picie jedzenie, ew. wymienić ściółkę w gniazdach, bo młode lubią tam spać i brudzą). Światło mam dopiero od niedawna, ale włączam tylko godzinę dwie przed otwarciem, żebym nie musiała wyrywać przed świtem, a jak mają widno mogą zjeść i wypić przed wystartowaniem z kurnika. Może gdyby miały wystarczająco dużą wolierę, dobrze zabezpieczoną, to mogłabym je zostawić na powiedzmy dwa dni, ale skąd pewność, że nie zagrzebią lub nie wyleją wody i nie będą miały co pić.

pozdrawiam Ewa
- Ginka
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4351
- Od: 21 wrz 2014, o 16:07
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Śląsk - Mysłowice
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
ewikk77 jeśli kuraki lubią paskudzić do pojemnika z wodą, to konieczne jest postawienie go tak wysoko aby miały go na wysokości piersi (przy pisklakach niestety to jest więcej roboty, no ale coś za coś
, nowy przychówek to zawsze robota).
Nauka siadania na grzędach to podstawa, także szybciej byś nauczył młodych codziennym przestawianiem na grzędy niż nadążył ze zmianą ściółki
.
Nie ma co się oszukiwać, jest dużo osób które ciągnie do zaglądania do zwierzaków, tak samo przy innych czynnościach które sprawiają przyjemność i satysfakcję (nawet jeśli jest ukryta i nie zdajemy sobie z tego sprawy że to lubimy
), ja np bardzo lubię zaglądać do pieca, mogłabym tego nie robić przygotowując więcej opału, ale jakaż to satysfakcja mieć kontrolę nad ogniem i na spokojnie przekładać drewno do podsuszenia i szukać suchego aby mieć na kolejne dołożenie
.

Nauka siadania na grzędach to podstawa, także szybciej byś nauczył młodych codziennym przestawianiem na grzędy niż nadążył ze zmianą ściółki

Nie ma co się oszukiwać, jest dużo osób które ciągnie do zaglądania do zwierzaków, tak samo przy innych czynnościach które sprawiają przyjemność i satysfakcję (nawet jeśli jest ukryta i nie zdajemy sobie z tego sprawy że to lubimy


"Rolnik sam w dolinie"...a na imię mu Kasia.
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
"Śpieszmy się kochać ludzi...tak szybko odchodzą"
- Aguss85
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4956
- Od: 21 lut 2016, o 18:34
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Wrocławia, gmina Długołęka
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
No właśnie o takie wypadki mi chodziło, myślałam że jak pojemnik jest wielki na wodę i karmę, jak ta karma się automatycznie zsypuje a woda stoi w korytku, to mają co trzeba i już- tzn. tak myślałam, nim przywieźliśmy kury. W praktyce zawsze coś narozrabiają i trzeba do nich zaglądać. No może hak w suficie i mocowanie pojemnika pomogłoby z przewracaniem, ale podniosłam już na trzecią cegłę poziom wody i paszy, a dalej potrafią do niej narobić
Zauważam, że gdzie kura sięgnie dziobem tam i sięgnie... wiecie czym. No przecież takiej wody nie powinny pić.
Ginka do zrębek już mnie przekonałaś wcześniej, tylko koło mnie nie mogę znaleźć w sensownej cenie z tartaku. Jakby było koniecznie potrzeba, to kupię taki paczkowany zrębek jak dla królików do klatek. Może to zatrzyma smrodek pod grzędą
Ja bym się zastanowiła tysiąc razy z hodowlą na działce kur, chyba że ktoś ma czas co dzień zajrzeć. No może jak ma się prąd i wszystko zautomatyzowane i super zorganizowane, to jakoś się da, ale u siebie chyba tego nie widzę
Może moje kury są za bardzo ciekawe i wszędzie wepchną dzioba, wszystko wywrócą i namieszają.
edit// chyba pisałyśmy w jednym czasie
Tak, lubię do nich zaglądać, ale jak zajrzę zwykle okazuje się że coś już trzeba poprawiać , sprzątnąć albo wymienić 

Ginka do zrębek już mnie przekonałaś wcześniej, tylko koło mnie nie mogę znaleźć w sensownej cenie z tartaku. Jakby było koniecznie potrzeba, to kupię taki paczkowany zrębek jak dla królików do klatek. Może to zatrzyma smrodek pod grzędą

Ja bym się zastanowiła tysiąc razy z hodowlą na działce kur, chyba że ktoś ma czas co dzień zajrzeć. No może jak ma się prąd i wszystko zautomatyzowane i super zorganizowane, to jakoś się da, ale u siebie chyba tego nie widzę

edit// chyba pisałyśmy w jednym czasie


"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić."
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
- ZielonaZabka
- 500p
- Posty: 548
- Od: 7 kwie 2016, o 20:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk
Re: Przydomowa hodowla kur cz.2
Ja co drugi dzień najrzadziej. Ale czasem tylko rzucam okiem i wsypuję śrutę do korytka, względnie rzucę przez ogrodzenie warzywa lub zielonki. Odkąd mam kury to jeszcze nie sprzątałam w kurniku, tylko ze trzy razy przysypałam kupy pod grzędą suchą słomą. Wybieg sprząta się sam, jak pada deszcz. W kurniku nie śmierdzi - jest drewniany, ściany w większości od wewnątrz obite membraną wiatroizolacyjną, jest sucho i przyjemnie. Wodę mają czasem lekko błotnistą na dnie korytka, bo lubią w niej myc nogi, ale i tak im codziennie nie zmieniam. Ponieważ wieczorem nie zamykam kurnika, to i rano nie muszę go otwierać. Jakbym miała na dłużej wyjechać, to bym dała więcej korytek z wodą i karmą i tyle, i może ktoś by czasem rzucił okiem. Ale od jutra będę zaglądać codziennie i z uwagą, bo - uwaga, uwaga! - mam dwa pierwsze jajkaAguss85 pisze:A tak z ciekawości, ktoś z Was ma tak bezobsługowe kury, żeby do nich zaglądać raz na kilka dni?




Podpleśniałym na pewno nie, i w ogóle chlebem osobniczo nie służy, ale z drugiej strony - jak dawniej nie karmiono łabędzi w parkach, to ich w Polsce było jak na lekarstwo, zobaczyć gdzieś na niedostępnych jeziorach z daleka to była sztuka, a teraz - proszę jaki sukces liczebnościowy populacja odniosła ;) A tacy ornitolodzy to lubią ludzi w parkach pouczać o szkodliwości karmienia chlebem, ale jak trzeba kaczki czy łabędzie połapać, to zapewniam, że to nie gotowanymi ziemniakami się je zanęca, tylko firmowym pszennymA w temacie łabędzi i ekologów... Dziewczyny, chyba piszecie o pseudoekologachEkolog (taki mądrzejszy) powiedziałby, że miejsce łabędzi i kaczek zimą jest na południu, nie u nas w stawach! To właśnie karmienie ich w miastach zachęca je do pozostania, potem przymarzają do stawów jak chwyci mocny mróz
Nie znam się na chorobach, ale nic dobrego dla nich nie wynika z pozostania, a i karmienie podpleśniałym chlebem im nie służy.

podpisano Zielona Żabka, magister-biolog-ekolog-ornitolog
