Witam wszystkie moje dobre duszki
Bardzo Wam dziękuję za duchowe wsparcie w chwilach zwątpienia, Wasze wsparcie było mi naprawdę bardzo potrzebne. W chwilach zwątpienia dopingowałyście mnie i za to wszystkim wielkie dzięki
Ten rok był dla mnie bardzo trudny, zarówno w ogrodzie jak i życiu osobistym, trudno się pozbierać i podejmować decyzje, które od nas nie zależą i nie mamy na nie wpływu.
Na szczęście wszystko pomału dochodzi do normy, jak to mówią, czas leczy rany i sądzę, że jest najlepszym lekiem na wszystkie przeciwności.
Teraz patrzę z innej perspektywy na pewne rzeczy, także na wymuszone zmiany w moim ogrodzie, będzie pięknie, ja w to wierzę. Nie mówię, że obędzie się bez poprawek, ale przy takim szaleństwie trudno nie popełnić błędów.
Cieszę się, że jesteście ze mną mimo, że przepadłam i nie odwiedzam Waszych wątków
, obiecuję poprawę, wieczory zrobiły się długie a nawet baaardzo długie od wczoraj. Żadne prace w ogrodzie po 17-tej już nie będą możliwe, więc nadrobię wszystkie zaległości.
To tyle wstępu
. Teraz powiem Wam co udało się zrobić a co z przyczyn obiektywnych muszę przełożyć do wiosny przyszłego roku.
No cóż, pogoda w tym roku nas nie rozpieszczała, najpierw całe lato susza, później całymi tygodniami lało. Tym sposobem na ziemię i rozpoczęcie prac przyszło mi czekać aż do października. Wówczas okazało się, że to nie jedyny mój problem, dzień kurczył się bowiem w zastraszającym tempie a tym samym czas na prace w ogrodzie. Pozostawały soboty i niedziele i te musiałam wykorzystać w 100%
To, że udało się w większości zakończyć zaplanowane prace zawdzięczam mojemu mężowi, który czyścił teren pod nowe nasadzenia, woził ziemię a mnie zostało sadzenie.
Do tej pory swoje miejsca zmieniły- historyczne;
2 Variegaty
2 Tuscany
2 Doktorki
Jenny Duval
z angielek 2 Jubille Celebration, 2 W. Cathedral, 2 Princess Alexandra of Kent, oraz 4 Rhapsody in Blue i jeszcze Captain Howyard/ to już druga jego przeprowadzka
/
To zaledwie część róż, które muszę jeszcze przesadzić. zależy mi jeszcze aby przed zimą przesadzić 4 Reine des Violettes, 4 Nevady i 4 M.Hilling, reszta musi poczekać do wiosny.
Na wiosnę, do wsadzenie, zostanie mi większość kupionych bylin , które z uwagi na opisane warunki nie mogły być wcześniej wsadzone do gruntu, a teraz boję się ryzykować ich utratą. Do wiosny przezimują w donicach zadołowane pod folią.
Pozostałe przywiezione przez Tolinkę i Alę/Georginię już rosną na rabatach, dziewczyny wielkie dzięki
Na pewno nie powstanie też rabata z trawami, którą planowałam jeszcze zrobić w tym roku, ale co się odwlecze to nie uciecze
Zresztą co bym robiła wiosną
, zwłaszcza, że dzień dłuższy i cieplejszy
Ewuniu masz rację słońce do niczego mi było nie potrzebne, sobotę wiało, mżyło a ja do domu wróciłam spocona

. W niedzielę już nie było mowy wyjść do ogrodu bo lało cały dzień a wiało tak, że drzewa chciało powyrywać. Na szczęście mąż zdążył w piątek usunąć ogromną wierzbę, która po poprzedniej wichurze miała naderwane korzenie i strach było ja zostawić, by nie zniszczyła ogrodzenia.
Gosiu ja zmniejszyłam swój ogród prawie o połowę, więc nie wiem, czy nie przebiję Cię gęstością nasadzeń, może nie tej jesieni, ale wiosną wszystko się może zdarzyć

.
Asiu cały w tym kłopot, że nie wszystko będę mogła przesadzić, bo niektóre świerki są już takich rozmiarów, że nie damy rady ich przenieść, pozostałe będziemy próbować, szkoda byłoby mi zmarnować piękne bukszpany, berberysy. ,Będę się starała je uratować a jak wyjdzie to się okaże.
Żal mi świerków, bo wyhodowałam je sama z nasionek przywiezionych przez córkę z Czech, serce mi pęka, jak pomyślę o ich wycięciu.
Akurat na tym kawałku, który jest do likwidacji mam większość takich roślin- bukszpany wszystkie ukorzeniałam sama, berberysy, krzewuszka i takie tam różne, mniejsze roślinki. Jednak życie toczy się dalej i trzeba się pogodzić ze zmianami.
Basiu ja też nie zdążę, ze wszystkimi pracami, już to wiem, na szczęście wszystkie cebule posadziłam i co ważniejsze róże przesadziłam jeszcze tylko 12 chciałabym przesadzić w tym roku, ale jak pogoda się załamie to nic już więcej w tym roku nie przesadzę.
Oleńko, myślę, że w przyszłym roku nie będzie co pokazywać, może za dwa lata, ale nie ma co się martwić na zapas. Trzeba żyć chwilą, bo inaczej człowiek by zwariował.
Aiss moja White Miediland sadzona dopiero wiosną, to będzie jej pierwsza zima u mnie, więc o zimowaniu możemy porozmawiać w przyszłym roku, teraz sama będę myślała, czy był to dobry wybór z mojej strony. Przekonamy się za kilka miesięcy. Ja trzymam kciuki za nasze panny

. Róż raczej nie okrywam w ogrodzie muszą sobie dawać same radę, chyba, że mam dużo kompostu to rzucam na rabaty. Selekcja naturalna
Jadziu masz racje, nie ma czego zazdrościć, naprawdę, zwłaszcza jeśli wiesz, że nie wszystkie rośliny przeżyją

Cóż, takie jest życie a ono nas nie rozpieszcza.
Zakochałam się w tych "lisich ogonkach" rozplenicy. Mam nadzieję, że przeżyje zimę
Lodziu to jest rozplenica Red Head, własnie pisałam do Jadzi, że się w niej zakochałam, nawet postanowiłam założyć rabatę z trawami koło tarasu. Mam jeszcze proso rózgowate Hot Rot, przyostnię włosowatą i fargesię Red Panda, wszystkie czekają na swoje miejsce
Wiem
Tolinko, też lubię słyszeć, że moje roślinki pięknie rosną w Waszych ogrodach. Tak ,jestem na półmetku i tak już niestety zostanie, bo robi się coraz zimniej i boję się sadzić rośliny bardziej wrażliwe. Jeszcze tylko wsadzę kilka róż, bo one dadzą sobie radę, a reszta zadołowana będzie czekała do wiosny. Dobrze zrobiłaś, bo po pierwsze już nie mam czasu, wiesz, dzień kończy się tak naprawdę o 17-tej
Cóż więc mogę zrobić - nic, Dzisiaj rano na termometrze tylko 4 stopnie, brrr zimno.
Też mam taką nadzieję, system korzeniowy miały bardzo ładny, dużo drobniutkich korzonków, więc jestem dobrej myśli.
Bałam wprowadzić trawy na moją gliniastą, ciężką i raczej podmokłą ziemię, chyba niepotrzebnie
Tolinko bóle pleców i rąk przechodzą szybko, najtrudniej zebrać się psychiczne
