Pisząc ostatnio w nocy podczas szalejącej burzy w najczarniejszych przewidywaniach nie spodziewałam się, że w tym czasie przez nasze przepiękne Kaszuby i Bory Tucholskie galopują jeźdźcy Apokalipsy, siejąc niewiarygodne spustoszenie! Koszmar!!!
Wobec takiej katastrofy bezczelnością jest wspominanie o obłamanych gałązkach Grahama Thomasa, obalonej połowie oliwnika, poprzewracanych daliach czy powyginanych w paragrafy dziewannach. Mogę po raz kolejny stwierdzić, że moje miasto i zielone pokoje leżą u Pana Boga za piecem.
Pisałam, ze ogród brzydnie. I tak jest, a burza ten proces przyspiesza. Nawet róże, które nieśmiało zaczynają ponownie kwitnąć, tworzą jakieś pokurczone, nieforemne kwiaty


Ale trawa nadal zielona.
Jagno!
Ja też derenie lubię ogromnie, a pagodowy oczywiście możesz różom zasadzić jako parasol przeciw palącemu słońcu. Mój chroni Gartentraume, wyjątkowo skłonną do omdleń różę.
Ja też mam sterty gałęzi po kątach, ale jeże wolą zimować pod wybraną ulubioną tują. Widocznie , skoro same są kolczaste, inne drapaki im nie pasują. A tuja gubi drobne suche elementy i widać, że wraz z przywleczoną trawą tworzy mięciutkie posłanko, które łatwo naciągnąć na głowę. Może pochopnie podcięłaś swoje świerki...

Widzisz, Ty nie potrafisz wymówić nazwy wrzosowiska czy wulkanu, a w Islandii każde dziecko umie

Witaj, Alexio!
Za moją sprawą dostałaś reprymendę? Przecież nie doniosłam na Ciebie!
Ale cieszę się, że popierasz poprawne ogrodnicze nazewnictwo. Nie jest w porządku narażanie młodych ogrodników na poszukiwanie róży Gizelki i wysłuchiwanie skarg, że w żadnej szkółce takiej róży nie znają.
Przyznasz, że mniej szkodliwe (jeśli w ogóle) jest zamieszczanie zdjęć zamków, niż wprowadzanie w błąd czy niechlujstwo językowe.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Yoll, to ja dziękuję. Mam ochotę na więcej spotkań z Tobą. Tak miło i radośnie komentujesz ogrodowe sprawy.
Izo, o stanie Kaszub wiem to, co podała TV. Po wysłuchaniu tych hiobowych wieści zrezygnowałam z wyjazdu. Był moment niepewności o bliskich i znajomych, kiedy nie można się było z nimi połączyć, ale teraz wiem, że wyszli z tego piekła obronną ręką.
Natalio, ku mojej radości podlewanie trwa, ale mogłoby się odbywać spokojnie, bez klęsk i dramatów. Mnie one, co prawda, nie dotknęły, ale świadomość o innych boli.
Małgosiu

Wybaczam. Rozumiem, że wyznajesz zasadę: gość nie w porę gorszy Tatarzyna

A propos angielskiego przyjęcia, po niewczasie doszłam do wniosku, że zamiast słodkości do tej herbaty powinnam zaserwować królewskie kanapeczki z ogórkiem. Ale się poprawię. Może wtedy jednak zajedziesz...

Już wiesz, że stan po huraganie zniweczył moje plany wyjazdu na Kaszuby

Margo

Ale skoro zrezygnowałaś z wizyty u Izy, to znaczy, że odpoczynek w domowo - ogrodowych pieleszach słusznie Ci się należy.
Cześć, Aniu!
Pewnie się zdziwisz, ale ja na pogodę absolutnie nie narzekam. Deszcz co kilka dni, ogród podlany, a między deszczami cieplutko i słonecznie. Jak dla mnie takie lato jest najlepsze. Lubię nawet zmoknąć w takim ciepłym deszczu.
Róże zostawię według innego klucza: te którym się u mnie spodobało i te, które mnie zachwycają.
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie, życzę pięknych letnich dni bez piorunowej pogody. Buźka - Jagi
A teraz czarny kotek na czarnej etażerce baraszkujący z białą torebką. A na niej ... też czarne kotki


