Moje małe podsumowanie po pierwszym sezonie z Carolina Cross:
1. Przygotowałam dołek wypełniony obornikiem świńskim, nie najlepszy, ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.
2. Wkopałam do połowy butelki z dziurkami, miał być to system nawadniający. Butelki były cały czas otwarte. Z racji, że ciągle padało to lałam wode do nich tylko ze 3-4 razy w ciągu całego sezonu. Dzięki butelkom wiedziałam gdzie jest serce rośliny.
3. Raz podlałam arbuzy gnojówką z pokrzyw.
4. Regularnie pieliłam chwasty aż do wydania pierwszych owoców.
5. Arbuzy które słabo rosły lub były zdeformowane po czasie zrobiły się miękkie. Pewnie stało się tak od zimna i deszczu. Z wielkim bólem je zerwałam. Te arbuzy, które ładnie rosły od samego początku wyrosły na ładne giganty.
6. Arbuz lubi dużo miejsca. Krzak na który wrosło kiwano ma sporo mniejsze owoce.
7. Dobowy przyrost arbuza był większy po cieplejszych nocach.
8. Nie stosowałam agrotkaniny itp. Uprawa pod gołym niebem.
9. Walczyłam z mszycą i grzybem. Jednak miałam trochę szczęścia, bo w początkowej fazie wzrostu ominęło mnie gradobicie i mocne burze.
10. I co najważniejsze - włożyłam w uprawe dużo serca. W domu się ze mnie śmieli, że tylko chodzę na warzywnik i głaszczę te arbuzy

A co! Nie mam kotów bo ciągle je ktoś rozjeżdza to chociaż arbuzy sobie pogłaszczę
-- 17 sie 2017, o 13:05 --
Błażej trzymam kciuki
Ja wyrzuciłam ze 3 arbuzy takiej wielkości, bo nie rosły i zwiotczały.