Tak, zgadzam się całkowicie z Twoim określeniem tej rośliny. Nie jest to mój pierwszy "żółwik". Z poprzednim postępowałem zgodnie z "instrukcją zalecanej opieki" niestety z żółwika pozostała tylko wysuszona, pusta skorupa z której można by było zrobić grzechotkę. Tym "żółwikiem" opiekuję się, niezgodnie z poprzednią "instrukcją" i najważniejsze, "żółwik" zaakceptował w pełno mój sposób postępowania z nim, nie "gniewa" się na dość drastyczną, ale zmodyfikowaną opiekę w porównaniu z poprzednią. Również zmodyfikowałem skład podłoża w porównaniu do tego zalecanego. Na razie zaakceptowaliśmy zmiany, ale nadal "intensywnie uczymy się" - podpatrujemy się wzajemnie. Liczę, że współpraca będzie układała się przy obopólnym porozumieniu i zrozumieniu, a "żółwik" będzie przyrastał na objętości i ładnie "rzeźbił" swój "pancerzyk".
Teraz też o kaudexie, ale kwitnącym kolorowymi kwiatami:
- mam i ja długo, bardzo długo wyczekiwane swoje "pięć minut". Jedno z Adenium, które "zamieszkały" na moim parapecie, postanowiło pokazać swój kwiatuszek:
