marpa - Maryna, witaj

.
Dzisiaj zasiadłaś do komputera wcześniej ode mnie, bo generalnie , to jesteśmy 'skowronkami'

.
Miło mi, że mnie odwiedziłaś

.
U nas nie padało, a rano tylko trochę siąpiło - nie obmyło nawet kurzu z liści i już wychodzi słońce

.
Jak tak będzie, to jutro trzeba się brać za podlewanie, przynajmniej niektórych roślin.
Yollanda - Jolu, Twoje słowa oddają całkowicie moją filozofię, a właściwie to, jaka jestem:
lekkomyślność i zgubny najbardziej brak umiaru.
Wiek nie ma tu znaczenia

.
Ja albo coś robię "po całości", albo nic; inaczej się nie da

. Nie kupuję, nie kupuję, a jak zacznę, to przychodzi paczka za paczką, ale potem mam na długo spokój

.
Lilii ślimaki nie atakują, tylko często w pączki coś włazi i brak kwiatów. Nie widzę poskrzypki i sama nie wiem, co to może być. Od 2 lat zjadane są tak
martagony. Muszę w przyszłym roku pilnować i niestety, coś z tym zrobić

.
Róża
Notre Dame du Rosaire to jesienny zakup. Mam kilka pomarańczowych, bo to mój kolor i jeszcze nie skończyłam z nim (kolorem), bo mam zamiar kupić 2
Westerlandy i
Grahama Thomasa, bo to i zdrowy i pięknie pachnie, a kolor też w pomarańcz wpadający.
U mnie róże nigdy nie będą takie, jak u Ciebie, ale ja po prostu "muszę" je mieć

.
Floksy słabiutko się sieją, a te nowsze odmiany nie rozrastają się tak, jakbym chciała. Moje 'żelazne' rośliny, to właśnie floksy, liliowce, hosty, żurawki i bergenie, chociaż te ostatnie powoli się wyradzają, za to rozsiewają niemiłosiernie (tylko na zielono), więc zostawiam te z białymi cętkami.
Lubię jeżówki, ale bez wzajemności, bo te, pomimo słonecznej miejscówki słabo rosną i są skutecznie objadane właśnie przez ślimaki

. To już kolejne podejście i daję sobie spokój

.