Drugi lipcowy weekend już prawie za nami. Przedwczoraj i wczoraj zabrałam się za przycinanie róż i jakiś smutek mnie ogarnął. Niby róże będą jeszcze kwitły, niektóre (te przycinane zupełnie przy ziemi) nawet pierwszy raz, ale bardziej różanie już w tym roku nie będzie. Za szybko pędzi ten czas, o wiele za szybko
Krysiu lubię i ostróżki i naparstnice i takich duetów u mnie sporo. Troszkę mijają się z kwitnieniem, bo naparstnice wcześniej kwitną, ale zdarza się, że czasami na krótko zgrają się razem
Ewa, po Twojej opinii nie pozostaje mi nic innego jak postarać się o miejsce dla Scepterd i posadzić ją. Pięknie ją opisałaś
Niia, oj nie jestem absolutnie żadnym różanym guru. Po prostu kocham te rośliny, a one chętnie rosną w moim ogrodzie, więc sadzę i sadzę i z każdym rokiem ich przybywa.
Muszę jednak trochę z tym przystopować bo z miejscem już naprawdę krucho.
Katarzynko, parasolka to nie mój pomysł. Też podpatrzyłam gdzieś w necie, a że mam zdolnego męża w tym kierunku, to długo nie musiałam czekać
Z mszycami mam w tym roku istne utrapienie. Pryskałam już dwa razy chemią. Przy liczbie róż jaką mam nie daję rady ekologicznymi metodami. Może gdybym nie miała dużo innych obowiązków to prędzej takie metody sprawdziły by się.
Gabi, na First L to ja już wyrok wydałam. Nie rosła chyba ze trzy lata. Taki mały kurdupel był ledwo widoczny. Jak postanowiłam, że to już jej ostatni sezon i idzie na stos to urosła na jakieś 170 cm. Było by wszystko ok, ale przemarzły je te pędy i w maju cięłam ostatecznie bardzo nisko. Widzę, że i teraz ładne pędy popuszczała. Gdyby jeszcze chciała się zagęścić, to może wyrok byłby zawieszony
Novalisy w tym roku mnie zachwycają. Mam je cztery sztuki i wreszcie mogę powiedzieć, że nie żałuję zakupu.
Po wielkim rozczarowaniu różą Mainzer Fastnacht na wiele lat uprzedziłam się do podobnych kolorystycznie. Potem na forum zaczęłam oglądac zdjęcia pięknych Novalisów i postanowiłam zaryzykować. Przyznaję jednak że początkowo ta róża nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Wybrałam jej złą miejscówkę. Naczytałam się że w słońcu się przypala, więc posadziłam ją w cieniu. Wyciągała tam się strasznie a kwitła bardzo skromnie. Przesadziłam więc na słońce i od razu wyładniała. Może i kwiaty przypalają się troszkę przy mocnym słońcu, ale i tak lepiej to wygląda niż chudy drapak z jednym kwiatkiem na czubku.
Tegoroczny debiut, a już skradło mi

to urocze maleństwo
