Witajcie

Nie pisałam prawie 3 tygodnie, ale podglądałam co się dzieje u Was. Jakoś brakuje i czasu i wolnej głowy na takie "błachostki" i motywacji, żeby wśród wielu rzeczy do zrobienia, ogarnąć także fotografowanie ogrodu i wrzucanie fotek... Jest to przyjemne, kiedy jest na to spokojna chwila. Jednak kiedy przychodzi taki czas, że trzeba to robić z wywieszonym językiem, to nachodzi człowieka pytanie "po co?". No i wtedy robi sie chronologiczna luka, wątek staje się nieaktualny, są zdjęcia, ale sprzed iluś tam, no i sobie gdzieś niezgrane zalegają. To jest moment na słynny kryzys ogrodowo-forumowy. Chociaż szczerze mówiąc ogród bezustannie mnie cieszy, tylko brakuje motywacji do pokazywania tego innym. Jednak sami wiecie, że to zajmuje sporo czasu. Pocieszam się, że nie ja jedyna miewam pytania "po co?" i czy jest sens wciąż ganiać z tym wszystkim.
Jednak ogród regularnie odwiedzam, może nie zawsze regularnie obfotografowuję, ale sama podziwiam - i chyba to jest najważniejsze, prawda?

Jest parę rozczarowań, głównie związanych z pomyłkami szkółkowymi, ale też pare niespodziewanych zachwytów. Jeśli chodzi o te pierwsze, to niestety zamiast
Maritheresia, mam
Marie Teresę... Zamiast pięknej
Souvenir de la Malmaison mam czerwoną okrywową
Scarlet mei (tak zresztą mówiła etykieta, ale szkółka twierdziła, ze to na pewno tylko pomylona etykieta

). No i
Heritage trochę mnie rozczarowuje, jest piekna, ale tak niemiłosiernie wiotka, ze główne pedy są na bambusach - mam nadzieję, że sie poprawi...
Ale jeśli chodzi o zachwyty! Na pewno
She loves you była ryzykowana, ponieważ mało popularna i ciężko było o jakieś opinie - a jest super, zresztą Dorotka o nią pytała, więc zaraz jej napiszę jak się u mnie sprawuje. No i trochę bałam się
Guernsey, czytałam, ze potrafi być krzykliwa. A jest przepiękna. Kwitnie bardzo obficie, kwiaty ma niezmiernie trwałe, a rumieniec u mnie nie jest krzykliwy, jest bardzo uroczy i subtelny. Zresztą z czasem płowieje i całkowicie zanika. Do moich ulubienic należą także
Garden of Roses o najbardziej regularnym kształcie krzaczka w całym moim ogrodzie,
Stephanie Baronin, która kwitnie baaardzo obficie i wytrwale mimo deszczu, tak samo
Kurfurstin Sophie i Artemis - nie spodziewałam się po pierwszorocznych tak przykładnego zachowania

W każdym razie więcej jest pozytywów i miłych zaskoczeń, niż rozczarowań

No końcu wrzucę parę w miarę aktualnych zdjęć.

Dorotko, jeżeli chodzi o She loves you, to ja ja bardzo polubiłam. Kwiatki są co prawda maleńkie, ale liczne i stanowią piękne, zwarte i trwałe rozetki. Jest urocza, nie żałuję, że zaryzykowałam jej zakup, chociaż nie znalazłam nikogo, któ mógł mi coś o niej powiedzieć. Czy Twoja wciąż spełnia oczekiwania?
I niestety masz rację... Moja Mariatheresia jest Marią Teresą

Jednak nie jest to jeszcze najgorsza pomyłka w moim ogrodzie - zamiast Souvenir de la Malmaison dostałam... Scarlet mei - czerwoną okrywową

A czarę goryczy przelewa fakt, ze była tak podpisana na etykiecie, a ze szkółki napisano mi, że to z pewnością tylko pomylone etykiety, bo sa alfabetycznie koło siebie. No i wyrosła mi ta, która była faktycznie podpisana - to już jest przesada...
Aniu-anabuko, tak, przy altance to RU. Bezproblemowa, świetna.
U mnie deszczu wciąż nadmiar... Czy u Ciebie w końcu trochę popadało? Jeśli M. jednak umył samochód, to na pewno tak
Ewelinko, w drewutni oczywiście domek dmuchany Synka. Napompowany po 2 godzinach sflaczał - czy wszystkie te dmuchańce są jednosezonowe? Wściec się można
Jestem zdziwiona, że RU sie niezbyt dobrze sprawuje. Ja mojej zbytnio nie dogadzam, a ona na to obojetna i rośnie w najlepsze
Ewo, róż uzbierałam niemal czterdziestkę i więcej póki co nie będzie - brak miejsca. Ale też i mozliwości czasowych opieki nad większą ilością roślin w ogrodzie. Ja RU wychwalam pod niebiosa, mi nie stwarza problemów, może trafiłam dobrą sadzonkę? Goldelse jest jeszcze malutka, ale podoba mi się, tworzy sporo pąków, jak na pierwszoroczną sprawuje sie bardzo dobrze! No i Queen Elizabeth - lubię ją i za urodę i za sztywną, wzniesioną formę krzewu i za zdrowotność. Kolor ma uroczy, może gdybym mogła, to poprawiłabym jej odrobinę formę kwiatu, ale też niekoniecznie. Fajna jest

A rośnie zupełnie z innej strony dom niż Artemis - chociaż rzeczywiście razem z pewnością pięknie by się komponowały
Małgosiu-Clem, dziękuję, kwitnie już parę nowych powojników od ostatniego postu, ale mam duzy problem z wrzucaniem wszystkiego na bieżąco...

Biedermeier mi się bardzo podoba, mała i urocza. A Goldelse... Nie, raczej nie należy do róż, których kolor jakoś diametralnie ewoluuje w trakcie rozwoju. Pączki juz zapowiadają ten właściwy, ciepły kolor
Na początek moja niechciana
Scarlet mei
My Girl
Crimson Flower Circus

Queen Elizabeth
The Fairy
Biedermeier
She loves you
Jalitah
Guernsey
Goldelse
Wedding Piano
Mary Ann
English garden
Heritage
Tatton
Lady of Shalott
Pastella
Rugosa Hansa
Candlelight
Margo Koster
Artemis
Pink Flower Circus
Pashmina
Escimo Flower Circus - skąd te różowe przebarwienia?
Kurfurstin Sophie
Stephanie Baronin
Chippendale & Stephanie Baronin
Charles Austin
Charlotte
Rosarium uetersen
Justa
Mme Julia Correvon
Arabella
Warszawska Nike
Ville de Lyon
Multi Blue
Little Mermaid
Emilia Plater i Polish Spirit
Etoile Violette
Nelly Moser
Trochę liliowców...
