
Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
- ewka36jj
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3666
- Od: 10 cze 2012, o 18:31
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Poznań
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi - napisałaś do Ewelinki, że trzeba mieć umiar w różach i sadzić tylko mocne, sprawdzone odmiany. Całkowicie się z Tobą zgadzam, chorowite odmiany powoduja, że choróbska przenoszą się na te róże, które rosną w ich sąsiedztwie. Gdybym tylo umiała zdobyć się na szpadel 

- lora
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10607
- Od: 25 maja 2010, o 13:43
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8



Ja wiem fascynacja irysami też jest wspaniała ,tylko dlaczego ich uroda szybko mija .
A może masz rację że trzeba zmieniać zainteresowania

Podziwiam także tajemniczy ogród Lisicy pełen kwiecia jakie lubię a które nie chcą rosnąć w babcinym np. naparstnice .
Miło jest zobaczyć kaszubskie ogrodniczki a i ja jedną w zeszłym roku w moim ogródeczku witałam he, he może sama przyzna się że była .
Kociaki milusie , nie mogę ich mieć u siebie , alergia wnuczka na to nie pozwala.
Oj rozpisałam się wybacz Jagi.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Witajcie, Moi Drodzy!
Deszcz i wiatr odzierają moje róże z płatków, a mnie ze złudzeń. Czas więc na całą prawdę o różach w zielonych pokojach. I, żeby nie było, problem nie tkwi w tych pięknych kwiatach. Były starannie wybierane, ich uroda nie budzi żadnych zastrzeżeń, co będzie widać na załączonych obrazkach. Problem stanowię ja. Zafascynowawszy się tematem zaczęłam kupować róże bez opamiętania i utykać wszędzie. Zupełnie zbojkotowałam fakt słabej gleby, jakoś nie myślałam o ciągłej walce ze szkodnikami i, co bardzo ważne, nie przewidziałam wieloletniej dramatycznej suszy.
Konkluzja jest następująca: pod koniec lata możecie się spodziewać forumowego, dobrze zaopatrzonego sklepiku z różami w nowym sprzedażowym wątku.
A wszystkim, którzy rzucają się z zapałem na zakupy różane, należy się ostrzeżenie:
1. nie róbcie tego, jeśli macie jałową suchą glebę;
2. nie róbcie tego, jeśli przy tym Wasz ogród to patelnia;
3. nie róbcie tego, nie mając olbrzymiego samozaparcia do dbania o róże;
4. nie róbcie tego, mając skromny portfel, bo zjedzą Was wydatki na rośliny, wory dobrej ziemi, zwały obornika, drogie środki ochrony i wodę;
5. nie róbcie tego, nie mając zamiaru poświęcać całego wolnego czasu na skakanie wokół kolczastych krzaków.
Powiem Wam, co zrobię ja.
1. Ulubione róże rabatowe skoncentruję na jednej, dwóch rabatach i tam odpowiednio o nie zadbam.
2. Ulubione parkowe umieszczę, odpowiednio wyeksponowane, po jednej na innych rabatach.
3. Wszystkie inne, poutykane po kątach, trafią do sklepiku. Nie będę dłużej ich i siebie męczyć.
Powiedziałam, howgh
.
Izo lemonko, z pnącymi różami Ci raczej nie pomogę, bo sama takich nie mam. Nie mam też ochoty budować dla nich podpór, a te, które są powszechnie stosowane, po prostu mi się nie podobają. Ale nie zazdroszczę procesu myślowego, bo wybór ogromny i niełatwy...
Pytasz, jak wyglądały zielone pokoje z ogromem 140 róż. Rozśmieszę Cię, wyglądały tak jak teraz, kiedy róż jest ok. 100. Prawie wszystkie były malutkie, biedniutkie, ledwo widoczne
. Rozdawszy te 40 nie odczułam ich braku ani znaczącej różnicy w wyglądzie ogrodu.
Kotek ze zdjęcia, Zlatanek, pozdrawia Cię serdecznie. Ja też.
Opinie o różach zbieraj, ja radzę skupić się na tych krytycznych. No i weź pod uwagę znaczenie gleby.
Princess Alexandra of Kent. Piękna, o niebanalnej różowej barwie. W słonecznym miejscu przy dużym iglaku wiecznie więdła i przypalała się. Wylądowała w lekkim półcieniu i już jest lepiej.

Loki, spodobał Ci się czarny mak. Co śmieszniejsze, kolejne kwiaty były już pełne, takie jak miały być. Muszę odszczekać to, co mówiłam o nierzetelności brytyjskich producentów nasion
. Oto on w towarzystwie róży.
Falstaff, bo o nim mowa, ciężko buduje się z mizernej sadzonki. Kwiat ma niezwykłej urody, napakowany, ciemny i intrygujący, ale krzaczek nikczemnej postury i tylko dwa kwiatki
. Z czarnym makiem stanowią niezły duet.


Tamaryszku, rododendrony to kolejny drażliwy temat. Jeśli nie mają właściwych naturalnych warunków - szkoda zachodu. Ja swoim naprawdę rzetelnie przygotowałam stanowiska, bo bardzo je lubię. Ale moich wysiłków wystarczyło na kilka lat. Teraz trzeba by je wykopać o operację przygotowania gruntu zacząć od nowa ze świadomością, że to znowu tylko na kilka lat...
. Środki doraźne niewiele dają. Do kwitnienia muszą mieć stale kwaśną glebę, dużo wilgoci i nawozów z potasem. W Twoim lesie powinny mieć dobrze.
Refleksje przy podlewaniu, hmm, moje życie latem składało by się z samych refleksji, do bólu
. Na moje szczęście mamy teraz deszczowy tydzień i mój umysł odpoczywa
.
Agnes Schillinger. Róża w kształcie kwiatu barokowa. Napakowana, falbaniasta masa płatków. Kolor - tzw. brudny róż. W słońcu zachwyca, od deszczu robi się piegowata.


Pierwsza przerwa na nervosol, bo coś mi zjadło pół wpisu...
Deszcz i wiatr odzierają moje róże z płatków, a mnie ze złudzeń. Czas więc na całą prawdę o różach w zielonych pokojach. I, żeby nie było, problem nie tkwi w tych pięknych kwiatach. Były starannie wybierane, ich uroda nie budzi żadnych zastrzeżeń, co będzie widać na załączonych obrazkach. Problem stanowię ja. Zafascynowawszy się tematem zaczęłam kupować róże bez opamiętania i utykać wszędzie. Zupełnie zbojkotowałam fakt słabej gleby, jakoś nie myślałam o ciągłej walce ze szkodnikami i, co bardzo ważne, nie przewidziałam wieloletniej dramatycznej suszy.
Konkluzja jest następująca: pod koniec lata możecie się spodziewać forumowego, dobrze zaopatrzonego sklepiku z różami w nowym sprzedażowym wątku.
A wszystkim, którzy rzucają się z zapałem na zakupy różane, należy się ostrzeżenie:
1. nie róbcie tego, jeśli macie jałową suchą glebę;
2. nie róbcie tego, jeśli przy tym Wasz ogród to patelnia;
3. nie róbcie tego, nie mając olbrzymiego samozaparcia do dbania o róże;
4. nie róbcie tego, mając skromny portfel, bo zjedzą Was wydatki na rośliny, wory dobrej ziemi, zwały obornika, drogie środki ochrony i wodę;
5. nie róbcie tego, nie mając zamiaru poświęcać całego wolnego czasu na skakanie wokół kolczastych krzaków.
Powiem Wam, co zrobię ja.
1. Ulubione róże rabatowe skoncentruję na jednej, dwóch rabatach i tam odpowiednio o nie zadbam.
2. Ulubione parkowe umieszczę, odpowiednio wyeksponowane, po jednej na innych rabatach.
3. Wszystkie inne, poutykane po kątach, trafią do sklepiku. Nie będę dłużej ich i siebie męczyć.
Powiedziałam, howgh

Izo lemonko, z pnącymi różami Ci raczej nie pomogę, bo sama takich nie mam. Nie mam też ochoty budować dla nich podpór, a te, które są powszechnie stosowane, po prostu mi się nie podobają. Ale nie zazdroszczę procesu myślowego, bo wybór ogromny i niełatwy...
Pytasz, jak wyglądały zielone pokoje z ogromem 140 róż. Rozśmieszę Cię, wyglądały tak jak teraz, kiedy róż jest ok. 100. Prawie wszystkie były malutkie, biedniutkie, ledwo widoczne

Kotek ze zdjęcia, Zlatanek, pozdrawia Cię serdecznie. Ja też.
Opinie o różach zbieraj, ja radzę skupić się na tych krytycznych. No i weź pod uwagę znaczenie gleby.
Princess Alexandra of Kent. Piękna, o niebanalnej różowej barwie. W słonecznym miejscu przy dużym iglaku wiecznie więdła i przypalała się. Wylądowała w lekkim półcieniu i już jest lepiej.

Loki, spodobał Ci się czarny mak. Co śmieszniejsze, kolejne kwiaty były już pełne, takie jak miały być. Muszę odszczekać to, co mówiłam o nierzetelności brytyjskich producentów nasion

Falstaff, bo o nim mowa, ciężko buduje się z mizernej sadzonki. Kwiat ma niezwykłej urody, napakowany, ciemny i intrygujący, ale krzaczek nikczemnej postury i tylko dwa kwiatki



Tamaryszku, rododendrony to kolejny drażliwy temat. Jeśli nie mają właściwych naturalnych warunków - szkoda zachodu. Ja swoim naprawdę rzetelnie przygotowałam stanowiska, bo bardzo je lubię. Ale moich wysiłków wystarczyło na kilka lat. Teraz trzeba by je wykopać o operację przygotowania gruntu zacząć od nowa ze świadomością, że to znowu tylko na kilka lat...

Refleksje przy podlewaniu, hmm, moje życie latem składało by się z samych refleksji, do bólu


Agnes Schillinger. Róża w kształcie kwiatu barokowa. Napakowana, falbaniasta masa płatków. Kolor - tzw. brudny róż. W słońcu zachwyca, od deszczu robi się piegowata.


Pierwsza przerwa na nervosol, bo coś mi zjadło pół wpisu...
- Madziagos
- -Moderator Forum-.
- Posty: 4352
- Od: 10 kwie 2012, o 21:44
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Sobącz/Kaszuby
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Nawiązując do wypowiedzi o decyzji odnośnie zakupu róż:
Zamiast zastosowania się do ostrzeżeń od 1 do 5 można zrobić inaczej:
Posadzić róże terminatorki.
Ja tak zrobiłam i okazało się, że ten wybór był trafiony
Róże rosną i kwitną, choć ja specjalnie koło nich nie latam.
Także róża Pink Grootendorst podarowana przez Ciebie
miewa się bardzo dobrze.
Raz, dwa razy w roku muszę zrobić jej i innym różom oprysk przeciwko mszycom, ale szczęśliwie nie zabiera to dużo czasu ani nie generuje wielkich kosztów.
Zamiast zastosowania się do ostrzeżeń od 1 do 5 można zrobić inaczej:
Posadzić róże terminatorki.
Ja tak zrobiłam i okazało się, że ten wybór był trafiony

Róże rosną i kwitną, choć ja specjalnie koło nich nie latam.
Także róża Pink Grootendorst podarowana przez Ciebie

Raz, dwa razy w roku muszę zrobić jej i innym różom oprysk przeciwko mszycom, ale szczęśliwie nie zabiera to dużo czasu ani nie generuje wielkich kosztów.
- tu.ja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8926
- Od: 21 lip 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Podobnie jak Madzia postawiłam na różane terminatorki i nie narzekam. Nigdy specjalnie nie "biegałam" koło swoich róż, więc nie mogłam narzekać gdy chorowały. Wkurzały mnie jedynie śladowe ilości kwiatów u moich lokatorek. Jednak wielkokwiatowe tak mają...Pod wpływem FO przerzuciłam się na historyczne i rabatowe. Różnica jest kolosalna. Teraz mam na czym oko zawiesić. Jednak oferty sklepiku jestem ciekawa. Kilka Twoich róż ujęło mnie swoim urokiem.
Miło zobaczyć choć z daleka kaszubskie Forumki. Z wielką przyjemnością, ale i z nutką zazdrości obejrzałam wszystkie fotki ze spotkania. Żałuję, że nie mogłam być z Wami
Kocionki tak słodkie, że chciałoby się je zjeść. Ciekawa jestem która z Was się skusiła na nowego domownika 
Miło zobaczyć choć z daleka kaszubskie Forumki. Z wielką przyjemnością, ale i z nutką zazdrości obejrzałam wszystkie fotki ze spotkania. Żałuję, że nie mogłam być z Wami


- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Ha, rozumiemWszystkie inne, poutykane po kątach, trafią do sklepiku. Nie będę dłużej ich i siebie męczyć.





-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Małgosiu Pepsi, uśmiechasz się zapewne z politowaniem, bo brak zdrowego rozsądku politowanie musi budzić. Kupowałam róże bez opamiętania nie zważając na warunki. Z irysami już w taki kanał nie wpadnę. Zakładam ok. 20 odmian. Warunki do ich uprawy mam dobre, one lubią lekkie gleby. I przekwitają lepiej niż róże. Nie śmiecą i zostają eleganckie szarawe szable zamiast pokracznych różanych krzaków.
Graham Thomas ma taki kolor, który nie pasuje do całej reszty ogrodu. Rośnie jednak w przedogródku i nikomu nie wadzi.
Zatem Graham Thomas. Słoneczny, witający, pięknie pachnący krzew. Kwiaty siarkowo żółte, z czasem blednące, od zimna pokrywa się leciutkim rumieńcem. Pomijany przy podlewaniu, nawożeniu, nie smakuje szkodnikom, odporny na mróz, suszę i deszcz. A jak kwitnie
.

Elu
, zawsze bardzo mi miło z Tobą się spotykać. Cieszę się, że mogłyśmy się odwdzięczyć za Twoją wielką gościnność i hojność w obdarowywaniu roślinami.
Aspirin Rose. Biała, z niewielkimi kwiatami w wielkich ilościach. Niech Was nie zwiedzie, że to róża okrywowa, więc niska i niewielka. Ona potrafi okryć pół rabaty, jak kołdra
.

Elwi, witaj Bratnia Duszo!
Obie wiemy, że niekontrolowana fascynacja czymkolwiek paskudnie się zemści, i to prędzej niż później. Róże dały nam w kość, choć każdej z nas inaczej. Ja z irysami nie dam się ponieść, o nie! I Ciebie przestrzegam po przyjacielsku. 40 odmian to już brzmi groźnie. Moim zdaniem irysy wymagają jeszcze staranniej wybranych stanowisk. Musi przez nie przechodzić słońce, wtedy zachowują się jak witraże. Mnie, na szczęście, fascynuje naprawdę tylko kilka odmian ( i to innych niż Twoje
). No popatrz. Gdybym tylko wiedziała, że Ty już po te irysy lecisz, pokazałabym Medici Prince. On w rzeczywistości ma znacznie bardziej nasycone barwy. Czysty welur.
Baden - Baden pilnie domaga się strzyżenia. Już chciałam Ci napisać: pakuj swoją piekielną machinę i przyjeżdżaj, ale żal mi się zrobiło, bo bukszpanów do cięcia to u mnie od metra
.
Czarna pantera już zdrowa, wesoła i coraz bardziej przymilna. Ach, gdybyż to duży Zlatan mógł mi się w pobliżu kręcić...
.
Teraz mój najmilszy, najśliczniejszy Avalon, Avalonek, Avaloneczek, malutkie maślane cudo
. Nie rośnie wielki, krzaczki foremne, kwiaty falbaniaste i świetliste. Bardzo trwałe.


Aprillo, witaj!
Prosisz o chłodną ocenę róży Versicolor. Dostałam ją w prezencie od Krysi Ignis. U niej kwitnie dużymi kwiatami, u mnie małymi z powodów wywiedzionych we wstępie. Ale i u Krysi, i u mnie strasznie się rozłazi na boki. Kwiatki ma urocze, choć ja też za dwukolorowymi nie przepadam,. Ty masz duże przestrzenie, to może ta jej ekspansywność nie będzie Ci przeszkadzać. Ja pewnie co jakiś czas będę ją oferować w przyszłym sklepiku
.
Clair Marshall, słodziutkie maleństwo dwa razy przesadzane, urocze w kolorze fuksji. Wylądowała na rabacie różanej ( tej, która będzie przedmiotem szczególnej troski jak "los emeryta w peerelu"), więc może urośnie...


Miriamku
, to nie tak, że jestem niestała w uczuciach. Weź za przykład Zlatana
. To raczej troska o los tych różyczek, którym u mnie w wielu przypadkach ewidentnie źle. To po co mają się męczyć? W innej glebie rosną świetnie. Mam na to dowody. Ja całej setce komfortowych warunków nie jestem w stanie zapewnić. Ale wszystkie wybierałam sercem, chciałam je mieć i wszystkie bardzo lubię.
A irysy dopiero, jak to mówią, "odkryłam" wraz ze źródłem zakupu. Zauroczyły mnie, to fakt, ale tym razem umiaru nie stracę.
Nie dziwię się, że piwonia śni Ci się po nocach. Mnie też. To Sarah Berhnardt, najpiękniejsza w świecie. Przywiozłam sobie bukiet w ubiegłą sobotę i do dziś nic nie stracił na świeżości. Sama widzisz, że jakaś roza musi ustąpić miejsca takiej cudnej piwonii
.
Eifelzauber, elegancka, dystyngowana róża o pięknych trwałych kwiatach, które nie poniewierają się po ziemi, świetnie komponuje się ze wszystkim.

Aniu Pulpo, przywołałaś mnie do porządku
, bo za długo zbierałam się do tego tematu. Właściwie to nie ja powinnam obrażać się na róże, tylko one na mnie
. Szczerbaty nie powinien rzucać się na orzechy jak kto głupi. Wystarczyło zachować umiar i zdrowy rozsądek. A moje róże wszystkie są piękne, co właśnie prezentuję.
Spotkania ogrodnicze uwielbiam. Mamy tu na Pomorzu fantastyczne grono
. Żal tylko, że nie ma jak poznać wszystkich. Ciebie poznałabym z wielką przyjemnością.
Chippendale, fajna różyczka, nawet w tym roku nie zaczynała kwitnienia od wściekłego pomarańczu, nie grymaśna, nie kapryśna, nie za wielka, za to foremna i ochoczo kwitnąca. Kwiatki duże, nabite i trwałe.

No tak, Ewka, wzorem osoby z umiarem raczej nie jesteś
, wszystkie róże kochasz i wszystkie chcesz mieć
. Masz tę przewagę nade mną, że ziemię i klimat masz dużo lepsze.
U mnie choroby nie stanowią problemu, gdyby się jednak tak zdarzyło, to chore na pewno bym wyrzuciła...
. Czyżbyś nie miała szpadla?
Comte de Chambord, niby to tylko różowa róża, niby kolor banalny, ale jest piękna i pięknie pachnie. Warta posiadania. Tylko trzeba ją było niżej przyciąć, bo ma zbyt długie nogi i stoi jak na szczudłach...

Misiuniu, witaj!
Swoje różane credo wyłożyłam we wstępie. Nie zrezygnuję ze wszystkich róż. Mam ich tylko za dużo, a dobrych stanowisk dla nich za mało i po prostu mi ich szkoda
.
Bardzo się cieszę, że wpadłaś. Ogród Lisicy może się podobać, choć jest inny od innych.
Kiedyś jeździłam w Twoje strony, teraz już nie, a milo byłoby pospacerować po Twojej skarpie i uściskać Cię osobiście. Niektórym to się udało, zazdroszczę...
.
Pozostaje mi uściskać Cię wirtualnie
.
Minerva, młodziutka różyczka, w fazie pąka przepięknie fioletowa, urocza, choć z trwałością kwiatów za dobrze nie jest.


Czy to się godzi robić o północy przerwę na kawę? Godzi się...
Graham Thomas ma taki kolor, który nie pasuje do całej reszty ogrodu. Rośnie jednak w przedogródku i nikomu nie wadzi.
Zatem Graham Thomas. Słoneczny, witający, pięknie pachnący krzew. Kwiaty siarkowo żółte, z czasem blednące, od zimna pokrywa się leciutkim rumieńcem. Pomijany przy podlewaniu, nawożeniu, nie smakuje szkodnikom, odporny na mróz, suszę i deszcz. A jak kwitnie


Elu

Aspirin Rose. Biała, z niewielkimi kwiatami w wielkich ilościach. Niech Was nie zwiedzie, że to róża okrywowa, więc niska i niewielka. Ona potrafi okryć pół rabaty, jak kołdra


Elwi, witaj Bratnia Duszo!
Obie wiemy, że niekontrolowana fascynacja czymkolwiek paskudnie się zemści, i to prędzej niż później. Róże dały nam w kość, choć każdej z nas inaczej. Ja z irysami nie dam się ponieść, o nie! I Ciebie przestrzegam po przyjacielsku. 40 odmian to już brzmi groźnie. Moim zdaniem irysy wymagają jeszcze staranniej wybranych stanowisk. Musi przez nie przechodzić słońce, wtedy zachowują się jak witraże. Mnie, na szczęście, fascynuje naprawdę tylko kilka odmian ( i to innych niż Twoje

Baden - Baden pilnie domaga się strzyżenia. Już chciałam Ci napisać: pakuj swoją piekielną machinę i przyjeżdżaj, ale żal mi się zrobiło, bo bukszpanów do cięcia to u mnie od metra

Czarna pantera już zdrowa, wesoła i coraz bardziej przymilna. Ach, gdybyż to duży Zlatan mógł mi się w pobliżu kręcić...

Teraz mój najmilszy, najśliczniejszy Avalon, Avalonek, Avaloneczek, malutkie maślane cudo



Aprillo, witaj!
Prosisz o chłodną ocenę róży Versicolor. Dostałam ją w prezencie od Krysi Ignis. U niej kwitnie dużymi kwiatami, u mnie małymi z powodów wywiedzionych we wstępie. Ale i u Krysi, i u mnie strasznie się rozłazi na boki. Kwiatki ma urocze, choć ja też za dwukolorowymi nie przepadam,. Ty masz duże przestrzenie, to może ta jej ekspansywność nie będzie Ci przeszkadzać. Ja pewnie co jakiś czas będę ją oferować w przyszłym sklepiku

Clair Marshall, słodziutkie maleństwo dwa razy przesadzane, urocze w kolorze fuksji. Wylądowała na rabacie różanej ( tej, która będzie przedmiotem szczególnej troski jak "los emeryta w peerelu"), więc może urośnie...


Miriamku


A irysy dopiero, jak to mówią, "odkryłam" wraz ze źródłem zakupu. Zauroczyły mnie, to fakt, ale tym razem umiaru nie stracę.
Nie dziwię się, że piwonia śni Ci się po nocach. Mnie też. To Sarah Berhnardt, najpiękniejsza w świecie. Przywiozłam sobie bukiet w ubiegłą sobotę i do dziś nic nie stracił na świeżości. Sama widzisz, że jakaś roza musi ustąpić miejsca takiej cudnej piwonii

Eifelzauber, elegancka, dystyngowana róża o pięknych trwałych kwiatach, które nie poniewierają się po ziemi, świetnie komponuje się ze wszystkim.

Aniu Pulpo, przywołałaś mnie do porządku


Spotkania ogrodnicze uwielbiam. Mamy tu na Pomorzu fantastyczne grono

Chippendale, fajna różyczka, nawet w tym roku nie zaczynała kwitnienia od wściekłego pomarańczu, nie grymaśna, nie kapryśna, nie za wielka, za to foremna i ochoczo kwitnąca. Kwiatki duże, nabite i trwałe.

No tak, Ewka, wzorem osoby z umiarem raczej nie jesteś


U mnie choroby nie stanowią problemu, gdyby się jednak tak zdarzyło, to chore na pewno bym wyrzuciła...

Comte de Chambord, niby to tylko różowa róża, niby kolor banalny, ale jest piękna i pięknie pachnie. Warta posiadania. Tylko trzeba ją było niżej przyciąć, bo ma zbyt długie nogi i stoi jak na szczudłach...

Misiuniu, witaj!
Swoje różane credo wyłożyłam we wstępie. Nie zrezygnuję ze wszystkich róż. Mam ich tylko za dużo, a dobrych stanowisk dla nich za mało i po prostu mi ich szkoda

Bardzo się cieszę, że wpadłaś. Ogród Lisicy może się podobać, choć jest inny od innych.
Kiedyś jeździłam w Twoje strony, teraz już nie, a milo byłoby pospacerować po Twojej skarpie i uściskać Cię osobiście. Niektórym to się udało, zazdroszczę...

Pozostaje mi uściskać Cię wirtualnie

Minerva, młodziutka różyczka, w fazie pąka przepięknie fioletowa, urocza, choć z trwałością kwiatów za dobrze nie jest.


Czy to się godzi robić o północy przerwę na kawę? Godzi się...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Czas kończyć ten przydługi wywód...
.
Madziu, dzięki za radę, ale dowcip polega na tym, że tzw. terminatorki nie są moimi ulubionymi różami. Poza tym do małego ogrodu są po prostu za wielkie.
Moje wywody dotyczą uprawy róż w glebie, którą stale trzeba wzbogacać i użyźniać, a nie mam takiego wspaniałego źródła nawozu jak Ty. Czyli sytuacje nasze w żadnym przypadku nie są porównywalne.
Rhapsody in Blue, sztandarowa moja róża, bo gdzie jak gdzie ale u Jagody musi rosnąć "jagodowa" . Żywotna, wielka, nie boi się cięcia, wręcz przeciwnie, przycięta do połowy zagęściła się i wypiękniała. Pąków i kwiatów ma mnóstwo. A jagodowy zapach płynie przez ogród...
.


Witaj Izo!
Dla mnie róże to ogrodowe klejnoty, więc staram się mieć same "malowane, same wybierane". I muszą w ogrodzie lśnić jak klejnoty, a nie być poupychane po kątach, co się wielu przytrafiło
.
Wielkokwiatowych kilka mam i bardzo je lubię. Np. Big Purple, czy Pink Peace. Historyczne też mam, powtarzające kwitnienie i niezbyt wielkie. Np. zachwycającą Mme Victor Verdier, czy Boule de Neige, biedaczek, który plącze się po kątach już trzy razy przesadzany. I jak on ma się wykazać
?
Wiem, że bywasz czasem w Trójmieście, więc szansa na spotkanie jest...
.
Kocionki jeszcze są niczyje, ale ten szary pręgowany jest bardzo w guście Lisicy.
PS. Ciekawe, które moje róże lubisz?
Rzeczona Mme Victor Verdier, historyczna, bardzo efektowna i bujnie kwitnąca róża o malinowych wielkich kwiatach. Powinnam ja znacznie niżej przyciąć, bo wygląda jak gidia (wg nomenklatury Michała Darmokota
).

Elwi, uwaga o jakości sadzonek z gruntu słuszna, lecz nie dotyczy moich róż, może z wyjątkiem Falstaffa. Reszta, jeśli cierpi, to tylko przez niedostatek żyzności i wody.
U mnie taka rotacja jak u wspomnianej forumki jest nie do pomyślenia. Przypomina gospodarkę ciuchami, które wychodzą z mody... Tylko wyjątkowo chore wyrzucam. Zdarzyło się to kilku krzaczkom z guzowatością korzeni.
Absolutne cudo precyzyjnej budowy kwiatu i bogactwa płatków oraz niesamowitego koloru - Ventilo, dar od Joli Yollandy. Ciemne listki, bordowe łodyżki i niepowtarzalny kolor ciemnej fuksji. Jest przepiękny, ale tych kwiatów o tysiącu płatków nie jest w stanie unieść, więc wiszą
.


Na koniec podziękuję pięknie wszystkim uczestniczkom Kaszubskiego Zlotu za miłe opinie i piękne zdjęcia. Podziękowanie zilustruję różą Young Lycidas.
Oto on, Young Lycidas, przepiękny, malinowy król, który zakwitł całym mnóstwem cudownie pachnących, wielkich i, o dziwo, trwałych kwiatów. Niestety umieścił je na łodyżkach grubości komarzych nóżek (określenie Lisicy), więc fotografować i podziwiać było go trudno. Niektóre łebki wsparły się na bukszpanowym szpalerku. Gdyby nie te komarze nóżki, to byłby Mister Universum
.


Różane pa pa - Jagi

Madziu, dzięki za radę, ale dowcip polega na tym, że tzw. terminatorki nie są moimi ulubionymi różami. Poza tym do małego ogrodu są po prostu za wielkie.
Moje wywody dotyczą uprawy róż w glebie, którą stale trzeba wzbogacać i użyźniać, a nie mam takiego wspaniałego źródła nawozu jak Ty. Czyli sytuacje nasze w żadnym przypadku nie są porównywalne.
Rhapsody in Blue, sztandarowa moja róża, bo gdzie jak gdzie ale u Jagody musi rosnąć "jagodowa" . Żywotna, wielka, nie boi się cięcia, wręcz przeciwnie, przycięta do połowy zagęściła się i wypiękniała. Pąków i kwiatów ma mnóstwo. A jagodowy zapach płynie przez ogród...



Witaj Izo!
Dla mnie róże to ogrodowe klejnoty, więc staram się mieć same "malowane, same wybierane". I muszą w ogrodzie lśnić jak klejnoty, a nie być poupychane po kątach, co się wielu przytrafiło

Wielkokwiatowych kilka mam i bardzo je lubię. Np. Big Purple, czy Pink Peace. Historyczne też mam, powtarzające kwitnienie i niezbyt wielkie. Np. zachwycającą Mme Victor Verdier, czy Boule de Neige, biedaczek, który plącze się po kątach już trzy razy przesadzany. I jak on ma się wykazać

Wiem, że bywasz czasem w Trójmieście, więc szansa na spotkanie jest...

Kocionki jeszcze są niczyje, ale ten szary pręgowany jest bardzo w guście Lisicy.
PS. Ciekawe, które moje róże lubisz?
Rzeczona Mme Victor Verdier, historyczna, bardzo efektowna i bujnie kwitnąca róża o malinowych wielkich kwiatach. Powinnam ja znacznie niżej przyciąć, bo wygląda jak gidia (wg nomenklatury Michała Darmokota


Elwi, uwaga o jakości sadzonek z gruntu słuszna, lecz nie dotyczy moich róż, może z wyjątkiem Falstaffa. Reszta, jeśli cierpi, to tylko przez niedostatek żyzności i wody.
U mnie taka rotacja jak u wspomnianej forumki jest nie do pomyślenia. Przypomina gospodarkę ciuchami, które wychodzą z mody... Tylko wyjątkowo chore wyrzucam. Zdarzyło się to kilku krzaczkom z guzowatością korzeni.
Absolutne cudo precyzyjnej budowy kwiatu i bogactwa płatków oraz niesamowitego koloru - Ventilo, dar od Joli Yollandy. Ciemne listki, bordowe łodyżki i niepowtarzalny kolor ciemnej fuksji. Jest przepiękny, ale tych kwiatów o tysiącu płatków nie jest w stanie unieść, więc wiszą



Na koniec podziękuję pięknie wszystkim uczestniczkom Kaszubskiego Zlotu za miłe opinie i piękne zdjęcia. Podziękowanie zilustruję różą Young Lycidas.
Oto on, Young Lycidas, przepiękny, malinowy król, który zakwitł całym mnóstwem cudownie pachnących, wielkich i, o dziwo, trwałych kwiatów. Niestety umieścił je na łodyżkach grubości komarzych nóżek (określenie Lisicy), więc fotografować i podziwiać było go trudno. Niektóre łebki wsparły się na bukszpanowym szpalerku. Gdyby nie te komarze nóżki, to byłby Mister Universum



Różane pa pa - Jagi
- Pulpa222
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2392
- Od: 21 kwie 2010, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Napisałaś, że trzeba zachować umiar i zdrowy rozsądek
. Z reguły tak działam, ale tylko z reguły
. Jak coś mi się szczególnie podoba, to nic nie jest w stanie mnie powstrzymać, chociaż czasem kończy się to tak:
. Muszę mieć i już.
Róże były moim marzeniem od dawna, ale z poruszonych przez Ciebie 5 powodów, też ich nie sadziłam u siebie. Pnące radziły sobie same i to nieźle, ale czort mnie podkusił i teraz mam 58 szt wszystkich
. Winić mogę tylko FO
.
Kilka wielkokwiatowych, których miało u mnie nie być, spisuje się nadzwyczaj dobrze, ale mam jedną, której już druga sadzonka nie chce rosnąć. To krzaczasta Spirit of Freedom . Trzeciej próby nie będzie
. Doświadczenia to ja nie mam, ale uczę się od innych. Tu nauka i reklama szkółek zawiodła, chociaż szkoda.
.
Ciekawa jestem, jakie pozostawisz
.
Rododendrony - osobny temat, ale podobny - ziemia. Fakt, piaski wszystko przepuszczą, więc dosypuję kory, kompostu, a czasem obornika końskiego, który przykrywam korą. Tak samo robię z borówkami, chociaż one dostają większe porcje 'żarełka'. Za bardzo je lubię i za długo są ze mną, żeby o nie nie dbać
(jedne i drugie, chociaż z innych powodów
) .
Jak zrobisz selekcję wśród róż, to myślę, że będziemy mieć ich podobną ilość
.




Róże były moim marzeniem od dawna, ale z poruszonych przez Ciebie 5 powodów, też ich nie sadziłam u siebie. Pnące radziły sobie same i to nieźle, ale czort mnie podkusił i teraz mam 58 szt wszystkich


Kilka wielkokwiatowych, których miało u mnie nie być, spisuje się nadzwyczaj dobrze, ale mam jedną, której już druga sadzonka nie chce rosnąć. To krzaczasta Spirit of Freedom . Trzeciej próby nie będzie


Ciekawa jestem, jakie pozostawisz

Rododendrony - osobny temat, ale podobny - ziemia. Fakt, piaski wszystko przepuszczą, więc dosypuję kory, kompostu, a czasem obornika końskiego, który przykrywam korą. Tak samo robię z borówkami, chociaż one dostają większe porcje 'żarełka'. Za bardzo je lubię i za długo są ze mną, żeby o nie nie dbać


Jak zrobisz selekcję wśród róż, to myślę, że będziemy mieć ich podobną ilość


Pozdrawiam Ania
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12782
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
No ja tam na brytyjskie nasiona nigdy nie narzekałem... :-P
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- ewelkacha88
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7990
- Od: 22 maja 2013, o 17:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: PODKARPACIE
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Witaj
. Twoje przemyślenia odnośnie róż dały mi lekko na wstrzymanie
. Masz zupełną rację ze wszystkim. Właśnie tego się bałam, że wpadnę w szał zakupów bo działka mi się powiększy a potem nie dam rady
. Wezmę sobie do serca Twoje wskazówki
.Ziemię w prawdzie mam dość dobrą ale czy starszy mi czasu na ogarnięcie wszystkiego?? Na razie chcę pozbyć się tych najbardziej chorowitych róż, które mam z marketowych woreczków
. Bardzo dziękuję Ci za krótkie ale zwięzłe opisy róż
. Mogą być bardzo pomocne
. Mam nadzieję, że znajdziesz inną roślinną miłość, np wspomniane już iryski
. Pozdrawiam i udanego dnia życzę
.









-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7192
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagoda, mój uśmiech nie nazwałabym uśmiechem o jaki mnie ...podejrzewasz. To uśmiech szczerej sympatiiJagiS pisze:Małgosiu Pepsi, uśmiechasz się zapewne z politowaniem



Kociaki słodkie, jak nie wiem co. Ta koteczka, tricolor najładniejsza

- Elwi
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2114
- Od: 1 lis 2013, o 19:38
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podbeskidzie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagódko, nie dam się zwariować, nie bój boja
Jak dotąd posiadam tylko 10 odmian irysów, a jak pomyślę, ile błędów narobiłam przy ich sadzeniu, to głowa boli
Jakoś dały radę i to mnie napawa optymizmem
Tym bardziej, że Jola Yollanda, jako doświadczona w temacie obiecuje, że na mojej ziemi irysy będą dobrze rosły
I tej wersji postanawiam się trzymać
Skąd wiesz, że inne irysy nam się podobają? Zaskoczę Cię - mam w planie nasadzenie w tonacji niebieskiej, monochromatyczne - od jasnego błękitu do granatowego. I co na to powiesz?





Skąd wiesz, że inne irysy nam się podobają? Zaskoczę Cię - mam w planie nasadzenie w tonacji niebieskiej, monochromatyczne - od jasnego błękitu do granatowego. I co na to powiesz?

Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Koty i róże, czyż może być piękniej? No i tak, róż słabszych się pozbywasz. I słusznie. Kotów się nie pozbywasz. Też słusznie. Widzę, że nie tylko ja mam zastrzeżenia co do pana Young Lycidas. Kupiłam w tym roku, bo o taki kolor mi chodziło (ma stanowić cud-miód zestawienie z Chippendale, którego, podobnie jak Ty - lubię i szanuję) a tu taka skucha. Ciągle szurał nosem po ziemi, kwiaty szybko przekwitły, ale cieszyłam się, że puszcza nowe przyrosty, więc się wzmocni. Rozumiem, że radość moja była przedwczesna... 

- Lisica
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1462
- Od: 19 lut 2013, o 19:27
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i Ziemia Kaszubska
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Cóż by tu powiedzieć....JagiS pisze: Zafascynowawszy się tematem zaczęłam kupować róże bez opamiętania
Too much love will kill you - że posłużę się piosenką Freddiego Mercury

Albo Myslovic: Popełniaj błędy i naprawiaj je
Jagi, popełniać błędy, to nie grzech. Grzechem jest nie wyciągać wniosków.
A na Ciebie przyszło jednak opamiętanie, więc chyba nie jest źle!

Rozy masz bardzo ładne, wszystkie mocno "markowe", ale Twój ogród jest przeładowany roślinami. Nie ma tam skrawka gołej ziemi, na dodatek piaszczystej i wyjałowionej.
Każda z Twoich roz, przeniesiona do innego ogrodu (np. Yollandy, Eli, Sabinki lub Madzi) odzyskuje wigor i blask.
Sama jestem ciekawa, jakie rozy pójdą pod młotek, a jakie zostaną.
Na Kaszubach 5-ty dzień leje. Kocionki zostały wywleczone gdzieś przez kocicę i schowane, nie mam pojęcia gdzie. Ogród ugina się pod deszczem.
Określenie "pogoda barowa" potraktuję dosłownie.

Lisica
"Tylko błękit wciąga nas..."
"Tylko błękit wciąga nas..."