Bez chemii w kogrobuszu
- e-genia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 32007
- Od: 5 wrz 2008, o 19:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko u Ciebie kolorowy zawrót głowy , a jak liliowce zaczynają już kwitnąć? u mnie tylko pojedyncze sztuki .
- Gabriela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10857
- Od: 18 gru 2007, o 17:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, dzwonek już u mnie... dzięki... 

- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Aneczko - oczywiście ze tak, to czysta przyjemność i relaks.
Bo i kolorowo i ciepło i pachnąco, w pochmurne dni to wspaniałe miejsce do odpoczynku.
Sebastian - może i tak, ale mnie się już opatrzyła.
Słynna "gożdzikowa" była kiedyś bardzo popularna i rozchwytywana, ale niewiele ich zostało w ogrodach.
Kwiaty ma niezbyt duże, chociaż oryginalne i na swoje nieszczęście jest lepem dla mszyc, które ją u mnie uwielbiają.
Róże kupuję u naszej forumowej Ewci - Gloriadei / zobacz w wątku sprzedażowym /, ma wiele bardzo poszukiwanych róż, stale dokłada do oferty nowe byliny i trawy a wszystko doskonałej jakości.
Ma swój sklep internetowy - http://rozarium.shoparena.pl/
Kiedyś kupowałam w zagranicznych szkółkach, ale nie byłam zadowolona z jakości, krzewy i owszem, były dorodne, ale żle się aklimatyzowały i jakość podkładek była różna co skutkowało raczej na minus, zdarzały się też egzemplarze zawirusowane.
Grzegorzu - z pewnością tak, ale jest jak jest.
Panowie z reguły nie są entuzjastami róż, więc nie jesteś wyjątkiem, ale miło że doceniasz ich urok.
Dzikuski są fajne, jednak nie dają takiego efektu jak odmianowe, ale mają swoje zalety.
Jestem szczęściarą, to na pewno, bo mam możliwość mieć namiastkę tego co kocham i co daje mi radość z życia.
Chyba sam też uprawiasz pomidory skoro piszesz o ich zaletach.
Miruś - niestety brak czasu nie pozwala mi na obróbkę wszystkich zdjęć.
A że róże są bardziej popularne na forum to opisuję właśnie je.
Ten liliowiec, jeśli to ten sam nazywa się New Paradigm.
Róża ta nazywana popularnie "gożdzikową " ma niezbyt duże kwiaty, nie pachnie.
Jest też jej biała wersja i czerwona, ale bardzo rzadko spotykana.
U mnie kochają ją mszyce, jest dosłownie wabikiem dla nich i wszystkie inne róże jakie rosną w okolicy są dzięki niej czyste.
Odporna na choroby, ale spadż jaką wydzielają mszyce sprawia że liście są lepkie i lubią do nich przywierać brud.
Mnie się już opatrzyła i mam ją tylko z tego względu, że mszyce koncentrują się na niej tylko, więc łatwiej mi z nimi walczyć.
Elu - przecież taras może być tak samo wykorzystany na tego typu oazę.
Intymność można sobie zapewnić wprowadzając pnącza na kratkach lub trejażach.
Lub np. obsadzając miskantem olbrzymim, który w dodatku da mnóstwo tyczek dla pomidorków.
Intymność możesz też uzyskać robiąc ozdobne zasłony z tiulu, starych firanek, wstążek nakładanych rzędowo lub maty.
Może wklej jego fotkę to wrzucę Ci kilka pomysłów, może wtedy wykorzystasz go w pełni.
Nawet taras od północnej strony można pięknie urządzić i obsadzić roślinami do cienia.
Co do liliowców to mogą rosnąć nawet na tarasie w donicach, warto to przemyśleć.
Florianie - no tak, wiem że to moja wina.
Ale chyba nie narzekasz na tak dużą już kolekcję jaką posiadasz.
I pewno znowu coś przybyło, może się pochwalisz ?
Geniu - pierwsze wczesne już kwitną, reszta buduje pąki.
Ale nie wszystkie znowu zakwitną, te wrażliwsze musiały nieco podmarznąć u mnie bo nie mają pąków.
Chociaż może coś jeszcze wypuszczą, ale mało prawdopodobne.
Gabiś - to się cieszę.
Fajnie że masz, porównamy jak u której rośnie.
Ciekawa jestem jak u niego ze ślimakami, trzeba będzie bacznie go obserwować.
Kontynuacja różanego boomu
, chociaż niektóre róże już kończą kwitnienie.
Ale stale coś nowego rozkwita i jest tego tyle, że w natłoku pewno umyka mi sporo odmian.
Brakuje tylko deszczu bo zrobiło się już całkiem sucho.

































Bo i kolorowo i ciepło i pachnąco, w pochmurne dni to wspaniałe miejsce do odpoczynku.
Sebastian - może i tak, ale mnie się już opatrzyła.
Słynna "gożdzikowa" była kiedyś bardzo popularna i rozchwytywana, ale niewiele ich zostało w ogrodach.
Kwiaty ma niezbyt duże, chociaż oryginalne i na swoje nieszczęście jest lepem dla mszyc, które ją u mnie uwielbiają.
Róże kupuję u naszej forumowej Ewci - Gloriadei / zobacz w wątku sprzedażowym /, ma wiele bardzo poszukiwanych róż, stale dokłada do oferty nowe byliny i trawy a wszystko doskonałej jakości.
Ma swój sklep internetowy - http://rozarium.shoparena.pl/
Kiedyś kupowałam w zagranicznych szkółkach, ale nie byłam zadowolona z jakości, krzewy i owszem, były dorodne, ale żle się aklimatyzowały i jakość podkładek była różna co skutkowało raczej na minus, zdarzały się też egzemplarze zawirusowane.

Grzegorzu - z pewnością tak, ale jest jak jest.

Panowie z reguły nie są entuzjastami róż, więc nie jesteś wyjątkiem, ale miło że doceniasz ich urok.
Dzikuski są fajne, jednak nie dają takiego efektu jak odmianowe, ale mają swoje zalety.
Jestem szczęściarą, to na pewno, bo mam możliwość mieć namiastkę tego co kocham i co daje mi radość z życia.

Chyba sam też uprawiasz pomidory skoro piszesz o ich zaletach.

Miruś - niestety brak czasu nie pozwala mi na obróbkę wszystkich zdjęć.
A że róże są bardziej popularne na forum to opisuję właśnie je.
Ten liliowiec, jeśli to ten sam nazywa się New Paradigm.
Róża ta nazywana popularnie "gożdzikową " ma niezbyt duże kwiaty, nie pachnie.
Jest też jej biała wersja i czerwona, ale bardzo rzadko spotykana.
U mnie kochają ją mszyce, jest dosłownie wabikiem dla nich i wszystkie inne róże jakie rosną w okolicy są dzięki niej czyste.
Odporna na choroby, ale spadż jaką wydzielają mszyce sprawia że liście są lepkie i lubią do nich przywierać brud.
Mnie się już opatrzyła i mam ją tylko z tego względu, że mszyce koncentrują się na niej tylko, więc łatwiej mi z nimi walczyć.
Elu - przecież taras może być tak samo wykorzystany na tego typu oazę.
Intymność można sobie zapewnić wprowadzając pnącza na kratkach lub trejażach.
Lub np. obsadzając miskantem olbrzymim, który w dodatku da mnóstwo tyczek dla pomidorków.

Intymność możesz też uzyskać robiąc ozdobne zasłony z tiulu, starych firanek, wstążek nakładanych rzędowo lub maty.
Może wklej jego fotkę to wrzucę Ci kilka pomysłów, może wtedy wykorzystasz go w pełni.
Nawet taras od północnej strony można pięknie urządzić i obsadzić roślinami do cienia.
Co do liliowców to mogą rosnąć nawet na tarasie w donicach, warto to przemyśleć.

Florianie - no tak, wiem że to moja wina.

Ale chyba nie narzekasz na tak dużą już kolekcję jaką posiadasz.

I pewno znowu coś przybyło, może się pochwalisz ?
Geniu - pierwsze wczesne już kwitną, reszta buduje pąki.
Ale nie wszystkie znowu zakwitną, te wrażliwsze musiały nieco podmarznąć u mnie bo nie mają pąków.
Chociaż może coś jeszcze wypuszczą, ale mało prawdopodobne.
Gabiś - to się cieszę.

Fajnie że masz, porównamy jak u której rośnie.
Ciekawa jestem jak u niego ze ślimakami, trzeba będzie bacznie go obserwować.
Kontynuacja różanego boomu

Ale stale coś nowego rozkwita i jest tego tyle, że w natłoku pewno umyka mi sporo odmian.
Brakuje tylko deszczu bo zrobiło się już całkiem sucho.

































Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5532
- Od: 30 kwie 2008, o 13:05
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
I moja uwagę zwróciła ta strzępiasta róża! Piękna jest! Ogólnie róże u Ciebie wspaniałe, i tarasik zadaszony bardzo przyjemny!
Ciekawe czym Wy podpędzacie te swoje warzywniaki? Gdzie nie spojrzę, wszędzie własne pomidorki, ogórki i inne wspaniałości... a u mnie nawet fasola nie wyszła jak trzeba. Posiałam kolejny raz- nie wyszła! Na burakach i koprze mam mnóstwo mszyc! Nic na nie nie działa!
Powtarzam sobie, ze więcej warzywniaka nie sieję ( i co roku ta sama śpiewka
)
Ciekawe czym Wy podpędzacie te swoje warzywniaki? Gdzie nie spojrzę, wszędzie własne pomidorki, ogórki i inne wspaniałości... a u mnie nawet fasola nie wyszła jak trzeba. Posiałam kolejny raz- nie wyszła! Na burakach i koprze mam mnóstwo mszyc! Nic na nie nie działa!
Powtarzam sobie, ze więcej warzywniaka nie sieję ( i co roku ta sama śpiewka

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Liliowce zaczęły swój festiwal, róże w połowie drogi, bo pnące wszystkie juz ścięłam, albo jestem w trakcie .Rabatówki na bieżąco są ścinane jednak te na pergoli trochę trudniej .Pierwszy pomidorek, pierwszy ogórek najlepiej smakują.Balkonik Grażynko pachnący i kolorowy. U mnie już trzeci dzień wieje i wysusza ziemię, a deszczu ani na lekarstwo,więc dziennie rano latam z wężem to taki aerobic 

- Gabriela
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10857
- Od: 18 gru 2007, o 17:22
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko, sama jestem ciekawa co z tego wyrośnie. Czytałam że trzeba go na zimę schować i już mi się mniej podoba... i raczej w tym roku nie zakwitnie...
- tu.ja
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8926
- Od: 21 lip 2008, o 09:18
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Elbląg
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Też należę do grona zarażonych liliowcami przez Ciebie lub raczej dzięki Tobie
U mnie jednak kwitną ciut później, dopiero pojedyncze kwiaty na kilku odmianach.
Patrzę i patrzę na te Twoje różane panny i już się zastanawiam co by tu zgapić. A jak tam "moja goździkowa"? Żyje?
Wszystko wskazuje, że to zaskroniec mnie odwiedza a nie padalec...
Jak się ma taki balkonik to deszczowe dni nie są żadnym problemem. Nawet nie trzeba na Hawaje jeździć

U mnie jednak kwitną ciut później, dopiero pojedyncze kwiaty na kilku odmianach.
Patrzę i patrzę na te Twoje różane panny i już się zastanawiam co by tu zgapić. A jak tam "moja goździkowa"? Żyje?
Wszystko wskazuje, że to zaskroniec mnie odwiedza a nie padalec...
Jak się ma taki balkonik to deszczowe dni nie są żadnym problemem. Nawet nie trzeba na Hawaje jeździć

- anabuko1
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 17393
- Od: 16 sty 2013, o 17:19
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: lubelskie/ Chełm
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Oj grażanyko, wcalesię nie gniewam ,że i mnie zaraziłaś liliowcami i dzięki tobie je kupowałam i mam i teraz mnie one cieszą.
Twoje wiadomo same piękności
Cudne róże.. cudne.Zarażasz i nimi też
Charles de Mils urzekająca
Twoje wiadomo same piękności


Cudne róże.. cudne.Zarażasz i nimi też

Charles de Mils urzekająca

- Locutus
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12789
- Od: 17 kwie 2010, o 16:48
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Romilly-sur-Seine
- Kontakt:
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Chrobotanie ustało wraz z końcem upałów i początkiem deszczy...
Pozdrawiam!
LOKI
Pozdrawiam!
LOKI
- e-genia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 32007
- Od: 5 wrz 2008, o 19:01
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: okolice Torunia
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko u mnie podobnie , niektóre liliowce mają piękne dorodne pąki , a inne bardzo słabe do tego kilka nie zakwitnie .kogra pisze: Geniu - pierwsze wczesne już kwitną, reszta buduje pąki.
Ale nie wszystkie znowu zakwitną, te wrażliwsze musiały nieco podmarznąć u mnie bo nie mają pąków.
Chociaż może coś jeszcze wypuszczą, ale mało prawdopodobne
- mar33
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6370
- Od: 13 mar 2012, o 16:35
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Śląsk
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko róże cudowne, szkoda tylko że nasze sprzęty nie potrafią przekazać ich zapachu 

Pozdrawiam Maria "Przyroda jest lekarstwem w każdej chorobie" Hipokrates
Moje wątki- zapraszam. Ogrodowy - aktualny cz.8
Mój wątek personalny
Moje wątki- zapraszam. Ogrodowy - aktualny cz.8
Mój wątek personalny
- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Grażynko każda róża piękna, szkoda że nie czuć zapachów.
- seba1999
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4722
- Od: 16 sty 2014, o 20:10
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kielce
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Dziękuje za link
Na pewno jesienią zajrzę i zakupię róże i moje ulubione byliny - ostróżki
Grażynko wielki szacun dla Ciebie - zapamiętałaś wszystkie odmiany róż !!!
Niesamowite, ja mam problem z kilkoma
Liliowce pewnie już u Ciebie kwitną

Na pewno jesienią zajrzę i zakupię róże i moje ulubione byliny - ostróżki

Grażynko wielki szacun dla Ciebie - zapamiętałaś wszystkie odmiany róż !!!
Niesamowite, ja mam problem z kilkoma

Liliowce pewnie już u Ciebie kwitną

- kogra
- Przyjaciel Forum
- Posty: 36510
- Od: 30 maja 2007, o 18:02
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Cieszyn
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Mariolko - podstawową sprawą przy uprawie wszystkiego jest jakość gleby.
Bez tego ani rusz.
Warzywa kochają pulchną ziemię zwłaszcza przy starcie.
Uprawa na redlinach bardzo im sprzyja.
Ja niczym nie "podpędzam" moich warzyw, dostały to co potrzebują i rosną , na razie zdrowo i bez żadnych oprysków.
Owszem, mam dwa pomidorki, którym coś dolega i sama nie wiem co, ale reszta rośnie jak należy.
Nie używam chemicznych nawozów ani nie opryskuję chemią, bo nie jest to konieczne.
Oczywiście nie wyglądają jak te sklepowe z regulaminowym gabarytem, ale są o wiele smaczniejsze i mają więcej witamin i mikroelementów.
Co do szkodników to zabezpieczam się tym, że obok warzyw sieję i sadzę rośliny osłonowe jak aksamitka, czosnek, nagietek, dziurawiec, nasturcję i inne - wszystkie one ochraniają warzywa i są dobrym towarzystwem dla warzyw.
Aksamitka odstrasza mączlika a w jej korzeniach gnieżdżą się szkodliwe nicienie, które nie mogą się w tym środowisku rozmnażać.
Przyciąga też przędziorki i ślimaki, jest najlepszą rośliną osłonową dla warzyw.
W dodatku jej zapachu nie znosi wiele szkodników, co też jest plusem.
Z kolei nasturcje przyciągają mszyce i te zawsze skupią się na niej a nie na warzywach rosnących w pobliżu.
Co do zasilania to ja stosuję tylko kompost, gnojówkę z pokrzywy, żywokostu i skrzypu.
Wiosną jeśli mam stosuję granulat z obornika , kurzak lub coś innego.
Podlewam dwa razy w roku papką humusową lub Astvitem.
I to tyle.
Stwierdzenie że bez chemii ani rusz to bzdura, jeszcze jedna manipulacja producentów tych środków.
Jadziu - liliowce mają teraz trochę pod górkę bo sucho strasznie się zrobiło po upałach a padać nie chce.
Spadnie kilka kropli wody i tyle, nawet ziemia nie zamaka.
Mnie czeka następna wycinka przekwitniętych róż, chociaż Nevada już ma następne kwiaty, kwitnie w tym roku na okrągło, ciekawostką jest to, że tworzy teraz różowe kwiaty.
Też latam stale z konewkami, tylko zapasów wody coraz mniej.
Gabi - no popatrz, a ja wyczytałam, że to dzwonek, który kiedyś często rósł w ogrodach na naszych wsiach, więc powinien być odporny na mrozy.
Zatem same przetestujemy jego walory.
Na forum gdzieś znalazłam go u kogoś w ogrodzie, gdzie rósł bez specjalnych wymagań.
Izuś -
miło mi, że też jesteś z nich zadowolona.
Z gożdzikową mam kłopot, bo strasznie ją lubią mszyce, każdego roku jest nimi oblepiona i każda sadzonka jaką uda mi się ukorzenić potem ginie i nie wiem dlaczego.
Może to przez te mszyce, albo coś innego, jeszcze nie wpadłam na to dlaczego tak się dzieje.
Aniu - miło mi, że też jesteś zadowolona z liliowców.
To wspaniałe kwiaty i wiele im do szczęścia nie potrzeba.
Różyczka, to wszech panująca choroba na tym forum, jak widzisz mnie też dopadła.
Loki - no to pewno był jakiś zwierz lubiący ciemność i wilgoć.
Może powróci kiedy znowu zrobi się sucho.
Sama jestem ciekawa co to było.
Tajemniczy osobnik czy pospolity zwierzak.
Geniu - u mnie też kilka liliowców ma bardzo zniekształcone pąki.
Oberwałam całe kwiatostany, bo może to jakaś nieznana nam choroba i mogłaby się rozwinąć na innych liliowcach.
Było też trochę pąków z tą nieznośną muchą, ale wszystkie już zmiażdżyłam i wyrzuciłam do kubła.
Marysiu - ano szkoda, bo byłby to niesamowity zapach.
Teraz już mniej go na ogrodzie, bo sporo róż już przekwitło a następne cieszą tylko w swoim pobliżu.
Ale zaczęły liliowce i kolory powróciły a niektóre też obdarzają zapachem, chociaż nie tak mocnym jak róże.
Dorotko - nawet jeśli nie pachną to obdarzają wyjątkowym urokiem.
Żeby tak wszystkie chciały kwitnąć przez cały sezon to byłby istny raj na ziemi.
Sebastian - spojrzyj na wcześniejsze strony to zobaczysz ile już kwitnie.
Fakt, nazwy róż pamiętam, ale nie wszystkich, jest ich zbyt dużo.
A nazwy tak pokrętne, że trudno zapamiętać, podobnie jak z liliowcami.
A skoro mówisz o liliowcach to voila.....













Mam trochę zaległych roślin do pokazania.
Niektóre jak piwonie i maki już przekwitły.
Szkoda że wszystko tak szybko przekwita, przy tej ilości roślin nie sposób nacieszyć się wszystkimi.

























Bez tego ani rusz.
Warzywa kochają pulchną ziemię zwłaszcza przy starcie.
Uprawa na redlinach bardzo im sprzyja.
Ja niczym nie "podpędzam" moich warzyw, dostały to co potrzebują i rosną , na razie zdrowo i bez żadnych oprysków.
Owszem, mam dwa pomidorki, którym coś dolega i sama nie wiem co, ale reszta rośnie jak należy.
Nie używam chemicznych nawozów ani nie opryskuję chemią, bo nie jest to konieczne.
Oczywiście nie wyglądają jak te sklepowe z regulaminowym gabarytem, ale są o wiele smaczniejsze i mają więcej witamin i mikroelementów.
Co do szkodników to zabezpieczam się tym, że obok warzyw sieję i sadzę rośliny osłonowe jak aksamitka, czosnek, nagietek, dziurawiec, nasturcję i inne - wszystkie one ochraniają warzywa i są dobrym towarzystwem dla warzyw.
Aksamitka odstrasza mączlika a w jej korzeniach gnieżdżą się szkodliwe nicienie, które nie mogą się w tym środowisku rozmnażać.
Przyciąga też przędziorki i ślimaki, jest najlepszą rośliną osłonową dla warzyw.
W dodatku jej zapachu nie znosi wiele szkodników, co też jest plusem.
Z kolei nasturcje przyciągają mszyce i te zawsze skupią się na niej a nie na warzywach rosnących w pobliżu.
Co do zasilania to ja stosuję tylko kompost, gnojówkę z pokrzywy, żywokostu i skrzypu.
Wiosną jeśli mam stosuję granulat z obornika , kurzak lub coś innego.
Podlewam dwa razy w roku papką humusową lub Astvitem.
I to tyle.

Stwierdzenie że bez chemii ani rusz to bzdura, jeszcze jedna manipulacja producentów tych środków.
Jadziu - liliowce mają teraz trochę pod górkę bo sucho strasznie się zrobiło po upałach a padać nie chce.
Spadnie kilka kropli wody i tyle, nawet ziemia nie zamaka.
Mnie czeka następna wycinka przekwitniętych róż, chociaż Nevada już ma następne kwiaty, kwitnie w tym roku na okrągło, ciekawostką jest to, że tworzy teraz różowe kwiaty.
Też latam stale z konewkami, tylko zapasów wody coraz mniej.
Gabi - no popatrz, a ja wyczytałam, że to dzwonek, który kiedyś często rósł w ogrodach na naszych wsiach, więc powinien być odporny na mrozy.
Zatem same przetestujemy jego walory.

Na forum gdzieś znalazłam go u kogoś w ogrodzie, gdzie rósł bez specjalnych wymagań.
Izuś -

Z gożdzikową mam kłopot, bo strasznie ją lubią mszyce, każdego roku jest nimi oblepiona i każda sadzonka jaką uda mi się ukorzenić potem ginie i nie wiem dlaczego.
Może to przez te mszyce, albo coś innego, jeszcze nie wpadłam na to dlaczego tak się dzieje.

Aniu - miło mi, że też jesteś zadowolona z liliowców.
To wspaniałe kwiaty i wiele im do szczęścia nie potrzeba.
Różyczka, to wszech panująca choroba na tym forum, jak widzisz mnie też dopadła.

Loki - no to pewno był jakiś zwierz lubiący ciemność i wilgoć.
Może powróci kiedy znowu zrobi się sucho.

Sama jestem ciekawa co to było.
Tajemniczy osobnik czy pospolity zwierzak.
Geniu - u mnie też kilka liliowców ma bardzo zniekształcone pąki.
Oberwałam całe kwiatostany, bo może to jakaś nieznana nam choroba i mogłaby się rozwinąć na innych liliowcach.
Było też trochę pąków z tą nieznośną muchą, ale wszystkie już zmiażdżyłam i wyrzuciłam do kubła.
Marysiu - ano szkoda, bo byłby to niesamowity zapach.
Teraz już mniej go na ogrodzie, bo sporo róż już przekwitło a następne cieszą tylko w swoim pobliżu.
Ale zaczęły liliowce i kolory powróciły a niektóre też obdarzają zapachem, chociaż nie tak mocnym jak róże.
Dorotko - nawet jeśli nie pachną to obdarzają wyjątkowym urokiem.
Żeby tak wszystkie chciały kwitnąć przez cały sezon to byłby istny raj na ziemi.

Sebastian - spojrzyj na wcześniejsze strony to zobaczysz ile już kwitnie.

Fakt, nazwy róż pamiętam, ale nie wszystkich, jest ich zbyt dużo.
A nazwy tak pokrętne, że trudno zapamiętać, podobnie jak z liliowcami.
A skoro mówisz o liliowcach to voila.....













Mam trochę zaległych roślin do pokazania.
Niektóre jak piwonie i maki już przekwitły.
Szkoda że wszystko tak szybko przekwita, przy tej ilości roślin nie sposób nacieszyć się wszystkimi.

























Grażyna.
kogro-linki
kogro-linki
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 10594
- Od: 22 sty 2013, o 21:52
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: małopolska
Re: Bez chemii w kogrobuszu
Witaj Grażynko,masz różany i liliowcowy zawrót głowy,można nie wychodzić z tego ogrodu ,pomidorki masz już duże ,u mnie też rosną po 30 latach przerwy
.ale przy was nie wytrzymałam i dołożyłam sobie pracy ,teraz się cieszę ,bo pięknie kwitną i zawiązują ,żeby tylko nie było gradu ,bo u mnie są pod chmurką ,pozdrawiam i miłego dnia życzę 

