Agnieszko,
mam różne róże, także o pełnych kwiatach.
Jedna i drugie wpasowują się w ogród bardzo dobrze.
Pszczół niestety jest w tym roku mało, w zeszłym było więcej.
Jedyne zastrzeżenia mam do rabatówek - te to faktycznie byłyby jakoś nie na swoim miejscu.
Fioletowy rododendron należy do grupy rododendronów katawbijskich, które doskonale rosną w naszych warunkach i ostatecznie osiągają spore rozmiary.
Być może pąki Twojej piwonii przemarzły, czasem zasychają po większych przymrozkach.
Pisklęta można już chyba nazwać orzełkami, zrobię zdjęcie, wtedy sama stwierdzisz.
Gołębich jaj nigdy nie jadłam, mam za to przepiórcze.
Mariola,
dokładnie tak.
Co nam po roślinie, która wygląda ładnie jeden sezon?
Mi w tym roku po raz kolejny wypadły barbule.
Raczej już nie zakupie nowych egzemplarzy, choć bardzo podoba mi się ta roślina.
Maryna,
rzeczywiście wszystko rośnie, jak szalone.
Ostatnio udało mi się doprowadzić ogród do porządku, a teraz już znowu trzeba działać od nowa.
Szczęśliwie rośliny są już mocno wyrośnięte i nie dopuszczają tak bardzo chwastów, więc robota idzie szybciej.
Krysiu,
niby miejsca jest dość.
Ale z drugiej strony - posadzone rośliny ostatecznie osiągną spore rozmiary.
Tak więc już za bardzo nic nie dosadzam, bo za jakiś czas musiałabym poruszać się po ogrodzie z maczetą.
Zresztą początkowo - jak chyba każdy z nas - szalałam sadząc rośliny zbyt gęsto.
Ostateczny efekt nie jest zachwycający, więc już nie chcę pewnych błędów powtarzać.
Na szczęście błędy te popełniłam na niewielkiej powierzchni.
Różą Harison's Yellow ma podobno osiągać około dwóch metrów.
U mnie po dwóch czy trzech latach ma około 1,5 i jest dość zwartym krzewem o przewieszających się pędach.
Jednak rzeczywiście, w Twoim mocno zagospodarowanym ogródku chyba ciężko byłoby ją wyeksponować.
Sandro,
od pewnego czasu w ogrodzie kwitły rośliny w odcieniach bieli, różu, błękitu i fioletu.
Kiedy zobaczyłam kilka żółtych kwiatów - dosłownie się ucieszyłam.
Jednak trochę energii w ogrodzie też musi być, choć przyznam się, ze preferuję inne kolory.
A żółtych róż i piwonii nie mam zamiaru się wypierać.
Ewelino,
Gizelka nie jest bardzo dużą różą.
Na ścianę stodoły mogłabyś puścić np. rosa helenae albo Paul's Himalayan Musk.
To są dopiero potwory.
Moje piwonie też już pomału kończą się.
Jolu,
ten rododendron to Golden Krone.
