Mam problem z moimi rododendronami/azaliami/pirisami. Wklejam razem bo to jedna rodzina więc chyba to powiązane.
Wsadzone zostały rok temu. Na jesień dostały trochę siarczanu potasu aby zakwasić glebę. Na wiosnę wygląda to dość nieciekawie. Tzn. nowe pędy szybko schną (choć cały czas są puszczane). pojawia się silne zbrązowienie, potem nawet zamiera łodyga). Nie wiem czy nie zaczęło się jeszcze w zeszłym roku, ale pewien tego nie jestem. Przy sadzeniu korzenie były rozrywane, był kompost (a właściwie przekompostowana ziemia liściowa), był torf kwaśny, gleba powinna być ok.
Niższe liście też tego dostają (licząc po kolei od góry). Początkowo pojawia się zbrązowienie nerwów, potem całego liścia.
Co jest, jak temu zaradzić? Kilka zdjęć:
Różaneczniki na początek:
Liść od spodu (też widać zasuszoną gałązkę:
Azalie na pąkach też brązowieją:
I pierisy na koniec (dobrze widać wyłysiałe i uschnięte gałąki):
Dodam tylko, że dzieje się tak zarówno na roślinach w większym słońcu jak i w dużym cieniu... Bo na początku myślałem, że to od słońca, ale chyba nie...
Jeszcze dodam parę szczegółów:
Odmiana Red Jack (rododendrona) - nie pamiętam odmiany alzalii i pierisa japońskiego - jak trzeba znajdę.
Ogólnie działka dość leśna (za płotem las).
W tym roku był ciepło a potem zrobił się mróz na 2-3 noce - może przemarzł?
Ratujcie jakoś...
