Grudnika, którego pokazuję, ratowałam tej wiosny. Zaczął kiwać się w doniczce, licho wyglądał, człony mu odpadały. Wsadziłam głęboko palce do ziemi i było tam dziwnie luźno. Wyjęłam z doniczki i okazało się, że stracił korzenie włośnikowe. Zostały mu tylko te większe. Myślę, że to sprawka skoczogonków, z którymi walczę od dłuższego czasu. Ponieważ jest to stary egzemplarz zaryzykowałam i pozbyłam się sporo zielonej masy. Pourywałam wszystkie liche i więdnące człony. Dodatkowo zrobiłam sadzonki z tych zdrowszych, tak na wypadek jakby roślina nie wytrzymała moich zabiegów. Przesadziłam do świeżego podłoża dedykowanego dla sukulentów. Teraz wygląda tak

Nowe przyrosty doskonale widać, są jasno zielone.
A szczepki mam takie

Nie wszystkie doniczki pokazałam, ponieważ już powędrowały do ludzi.