Rododendron - problemy w uprawie cz.1
- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Rododendron - problemy w uprawie
Dsk121
Jeżeli masz go zdrenowanego odpowiednio to można i podlewać. Jeżeli nie jest posadzony w odpowiedni sposób to można mu zaszkodzić dodatkowo - topiąc korzenie.
Carmelka00 - rododendrony to nie krokusy i inne Twoje roślinki. Nawet te posadzone w tym roku czeka podobny los.
Te rośliny w ziemi umierają a z igliwia to możesz tylko im wianek zrobić. Miedzian i Topsin nic tym krzewom nie pomogą wręcz przeciwnie.
Jeżeli masz go zdrenowanego odpowiednio to można i podlewać. Jeżeli nie jest posadzony w odpowiedni sposób to można mu zaszkodzić dodatkowo - topiąc korzenie.
Carmelka00 - rododendrony to nie krokusy i inne Twoje roślinki. Nawet te posadzone w tym roku czeka podobny los.
Te rośliny w ziemi umierają a z igliwia to możesz tylko im wianek zrobić. Miedzian i Topsin nic tym krzewom nie pomogą wręcz przeciwnie.
- jokaer
- -Moderator Forum-.
- Posty: 7581
- Od: 14 lut 2008, o 08:21
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Pogórze Ciężkowickie 385 m npm; na granicy Małopolski z Podkarpaciem
Re: Rododendron - problemy w uprawie
dsk121
Ja uważam dodatkowo, że Twój rododendron ma silny deficyt fosforu, stąd ciemne liście i bez połysku.
Na ogół roślinom nie brak fosforu, jednak jest kilka przyczyn:
zalanie korzeni, za zimno i nieodpowiednie pH gleby.
Teraz to byłoby go najlepiej opryskać nawozem dolistnym fosforowym,
ale pewnie nie ma takich w małych opakowaniach.
Nie wiem jak u Ciebie z deszczami, ale jeśli jest ich dużo, to trzeba pilnować tego pH,
i nie podawać już żadnych nawozów do korzeni tylko kupić sobie nawóz dolistny do Rh, czy do borówki amer.
Po jakimś czasie sytuacja powinna się normować.
Ja uważam dodatkowo, że Twój rododendron ma silny deficyt fosforu, stąd ciemne liście i bez połysku.
Na ogół roślinom nie brak fosforu, jednak jest kilka przyczyn:
zalanie korzeni, za zimno i nieodpowiednie pH gleby.
Teraz to byłoby go najlepiej opryskać nawozem dolistnym fosforowym,
ale pewnie nie ma takich w małych opakowaniach.
Nie wiem jak u Ciebie z deszczami, ale jeśli jest ich dużo, to trzeba pilnować tego pH,
i nie podawać już żadnych nawozów do korzeni tylko kupić sobie nawóz dolistny do Rh, czy do borówki amer.
Po jakimś czasie sytuacja powinna się normować.
Pozdrawiam- Jola Spis treści w uprawie warzyw
----------------------------------------------------
Sprzedam/Kupię/Wymienię Moje krzyżówki Na pohybel zimie
----------------------------------------------------
Sprzedam/Kupię/Wymienię Moje krzyżówki Na pohybel zimie
- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Rododendron - problemy w uprawie
No to krzew znalazł się pod opieką profesjonalistek, wypada tylko życzyć powodzenia w zniszczeniu tego grzyba.
Niech mu ziemia będzie lekka.
Niech mu ziemia będzie lekka.
Jak uratować rododendrony?
Od jakiegoś czasu moje ukochane rododendrony padają jeden po drugim
Trzy lata temu posadziłam 4 rododendrony roseum elegans. Namęczyłam się niemiłsiernie z tworzeniem podłoża(każdy 100l torfu + 20% gleby ogrodowej, trochę drobnej kory). Rozbiłam bryłę korzeniową, posadziłam w półcieniu. Rosły pięknie. Problemy zaczęły się rok temu.
1) Pierwszy zaczął stopniowo więdnąć zaraz po kwitnieniu. Miał też problemy w utrzymaniem się w pozycji pionowej, ale on od początku był taki trochę leżący. Nie zauważyłam podejrzanych plam na liściach. Po paru miesiącach padł. Spaliłam razem z korzeniami.
2) Z drugim (foto poniżej) problemy zaczęły się niepozornie (pisałam już o nim kiedyś). W lecie mały nowy pęd u podstawy zaczął więdnąć, ale reszta krzaka wypuszczała piękne nowe przyrosty, więc to zignorowałam. Bliżej jesieni, mimo intensywnych opadów, liście nieco zaczęły kierować ku dołowi.

U pozostałych dwóch sterczały do góry. Mimo że nie wyglądał jakoś ewidentnie źle postanowiłam opryskać topsinem, później czymśtam jeszcze. Wykopałam bryłę korzeniową, była b.duża, nic jej nie podgryzło, ale nie przyglądałam się np. pod kątem brązowych plam. Jakiejś ewidentnej, rzucającej się w oczy zgnilizny nie było. Łudziłam się będzie dobrze.
Niestety po zimie sytuacja wygląda tak

3) Zostały mi dwa.
Niestey mimo, że wyglądają na razie z daleka ok i pewnie niektórzy powiedzieliby że panikuję bez powodu, spodziewam się że w tym sezonie podzielą losy poprzedników
Bowiem zaczyna się tak jak było z tamtymi...
Po deszczach u tej odmiany liście powinny sterczeć do góry, a tymczasem jakby stopniowo kierują się ku dołowi...
Przyjrzawszy się dokładnie dostrzegłam też inne niepokojące objawy, które mogą wskazywać na fytoftorozę (?):


Oprócz brązowych plam w różnych fragmentach liści i na nowych pędach, dość charakterystyczne też są zbrązowienia wzdłuż nerwów:


Doprawdy nie wiem co to może być, wykończyło mi już dwa dorodne krzewy... tyle że u poprzednich wyglądało to po prostu jak stopniowe więdnięcie (bez zasychania pojedynczych pędów od góry), które pojawiało się po okresach intensywnych opadów.
Czy w takim razie jedyną przyczyną mogło być zalanie i zgnicie korzeni? Czy może w tych warunkach rozwinęła się choroba?
Opryskałam już ridomilem, za jakiś czas chcę zastosować previcur.
Nie wiem czy dobrze robię, traktuję je środkami na fytoftorozę, a może po prostu korzenie gniją
Jesienią ani opryski ani stworzenie grubej warstwy drenażu pod krzakiem nie pomogły jednemu z nich, teraz jest martwy....
Bardzo proszę o pomoc...
Podłoże, które im sporządziłam wydaje się lekkie i pulchne. Część roślin na mojej działce ciężko się przyjmuje, łapie choroby grzybowe, może to wina tej 20% domieszki gleby ogrodowej w podłożu?
Bardzo chciałabym uratować to, co się póki co uchowało, aż serce się kraje jak widzę początkowe objawy czegoś niedobrego na kolejnych, wcześniej pięknie zapowiadających się krzewach...
Trzy lata temu posadziłam 4 rododendrony roseum elegans. Namęczyłam się niemiłsiernie z tworzeniem podłoża(każdy 100l torfu + 20% gleby ogrodowej, trochę drobnej kory). Rozbiłam bryłę korzeniową, posadziłam w półcieniu. Rosły pięknie. Problemy zaczęły się rok temu.
1) Pierwszy zaczął stopniowo więdnąć zaraz po kwitnieniu. Miał też problemy w utrzymaniem się w pozycji pionowej, ale on od początku był taki trochę leżący. Nie zauważyłam podejrzanych plam na liściach. Po paru miesiącach padł. Spaliłam razem z korzeniami.
2) Z drugim (foto poniżej) problemy zaczęły się niepozornie (pisałam już o nim kiedyś). W lecie mały nowy pęd u podstawy zaczął więdnąć, ale reszta krzaka wypuszczała piękne nowe przyrosty, więc to zignorowałam. Bliżej jesieni, mimo intensywnych opadów, liście nieco zaczęły kierować ku dołowi.

U pozostałych dwóch sterczały do góry. Mimo że nie wyglądał jakoś ewidentnie źle postanowiłam opryskać topsinem, później czymśtam jeszcze. Wykopałam bryłę korzeniową, była b.duża, nic jej nie podgryzło, ale nie przyglądałam się np. pod kątem brązowych plam. Jakiejś ewidentnej, rzucającej się w oczy zgnilizny nie było. Łudziłam się będzie dobrze.
Niestety po zimie sytuacja wygląda tak


3) Zostały mi dwa.
Niestey mimo, że wyglądają na razie z daleka ok i pewnie niektórzy powiedzieliby że panikuję bez powodu, spodziewam się że w tym sezonie podzielą losy poprzedników

Po deszczach u tej odmiany liście powinny sterczeć do góry, a tymczasem jakby stopniowo kierują się ku dołowi...
Przyjrzawszy się dokładnie dostrzegłam też inne niepokojące objawy, które mogą wskazywać na fytoftorozę (?):


Oprócz brązowych plam w różnych fragmentach liści i na nowych pędach, dość charakterystyczne też są zbrązowienia wzdłuż nerwów:


Doprawdy nie wiem co to może być, wykończyło mi już dwa dorodne krzewy... tyle że u poprzednich wyglądało to po prostu jak stopniowe więdnięcie (bez zasychania pojedynczych pędów od góry), które pojawiało się po okresach intensywnych opadów.
Czy w takim razie jedyną przyczyną mogło być zalanie i zgnicie korzeni? Czy może w tych warunkach rozwinęła się choroba?
Opryskałam już ridomilem, za jakiś czas chcę zastosować previcur.
Nie wiem czy dobrze robię, traktuję je środkami na fytoftorozę, a może po prostu korzenie gniją
Jesienią ani opryski ani stworzenie grubej warstwy drenażu pod krzakiem nie pomogły jednemu z nich, teraz jest martwy....
Bardzo proszę o pomoc...
Podłoże, które im sporządziłam wydaje się lekkie i pulchne. Część roślin na mojej działce ciężko się przyjmuje, łapie choroby grzybowe, może to wina tej 20% domieszki gleby ogrodowej w podłożu?
Bardzo chciałabym uratować to, co się póki co uchowało, aż serce się kraje jak widzę początkowe objawy czegoś niedobrego na kolejnych, wcześniej pięknie zapowiadających się krzewach...
- nena08
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2648
- Od: 8 lut 2012, o 10:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Rododendron - problemy w uprawie
- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Rododendron - problemy w uprawie
asiencja -Najwięcej rododendronów zaczyna mieć problemy właśnie po takim czasie. Podejrzewam że tyle czasu potrzebują dobrać się do bryły korzeniowej patogeny.
Nie potrafię po fotce postawić diagnozy czy to utopione korzenie czy przenawożenie czy rzeczywiście masz taką glebę że i pacierz nie pomoże.
Musisz sama dać sobie radę.
Pierwsze winny drenaż - wykopać dziurę zalać wodą parę razy - za 5-6 razem zmierzyć czas zejścia wody - jeżeli dłużej niż 30 minut masz problem - rada -> ucieczka w górę bo wszystkie krzewy albo utopią sobie korzenie albo zrobią się tak słabe że byle grzyb je zeżre
drugie mieszanka podłoża była zła - kupić coś do mierzenia albo wysłać do analizy - wartość pH może się okazać że kwasu w torfie starczyło tylko na ten czas - efekt roślina przestaje pobierać składniki i robi się slaba cdn jak wyżej
trzecie zasolenie - nadmiar nawozu i podłoże zjawiskiem osmozy osusza krzak te krzewy nie lubią tyle nawozu co inne
czwarte - miały w październik - grudzień za sucho torf został przesuszony i nie trzymał już wody -
dopiero na 5 miejscu myślałbym o chorobach grzybowych
Myślę że on umierał w listopadzie lub grudniu na fotce z lutego on jest już martwy - rododendrony różnią się tym od innych że długo nie widać że ma straszne problemy.
Gdybym miał stawiać diagnozę masz zgniliznę korzeni w glebie np Phytophthora cactorum rhododendron
Tak na marginesie na chorobach znam się bardzo słabo nie mam doświadczenia - wiedza teoretyczna.
nena08 -oczywiście oberwać pąki, świeże liście przykryją stare
Nie potrafię po fotce postawić diagnozy czy to utopione korzenie czy przenawożenie czy rzeczywiście masz taką glebę że i pacierz nie pomoże.
Musisz sama dać sobie radę.
Pierwsze winny drenaż - wykopać dziurę zalać wodą parę razy - za 5-6 razem zmierzyć czas zejścia wody - jeżeli dłużej niż 30 minut masz problem - rada -> ucieczka w górę bo wszystkie krzewy albo utopią sobie korzenie albo zrobią się tak słabe że byle grzyb je zeżre
drugie mieszanka podłoża była zła - kupić coś do mierzenia albo wysłać do analizy - wartość pH może się okazać że kwasu w torfie starczyło tylko na ten czas - efekt roślina przestaje pobierać składniki i robi się slaba cdn jak wyżej
trzecie zasolenie - nadmiar nawozu i podłoże zjawiskiem osmozy osusza krzak te krzewy nie lubią tyle nawozu co inne
czwarte - miały w październik - grudzień za sucho torf został przesuszony i nie trzymał już wody -
dopiero na 5 miejscu myślałbym o chorobach grzybowych
Myślę że on umierał w listopadzie lub grudniu na fotce z lutego on jest już martwy - rododendrony różnią się tym od innych że długo nie widać że ma straszne problemy.
Gdybym miał stawiać diagnozę masz zgniliznę korzeni w glebie np Phytophthora cactorum rhododendron
Tak na marginesie na chorobach znam się bardzo słabo nie mam doświadczenia - wiedza teoretyczna.
nena08 -oczywiście oberwać pąki, świeże liście przykryją stare
- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Rododendron - problemy w uprawie
Moim zdaniem 99% przyczyna to uszkodzenie mrozowe. Nieraz przyczyną jest podanie zbyt późno nawozu a nieraz brakujący potas.
W tym roku oberwij wszystkie pąki i zakończ nawożenie w lipcu. Jesienią ma jechać na rezerwie.
W tym roku oberwij wszystkie pąki i zakończ nawożenie w lipcu. Jesienią ma jechać na rezerwie.
- aga_zgaga
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1868
- Od: 18 cze 2016, o 12:04
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Rododendron - problemy w uprawie
U mojego rodka kwiaty zmarzły, część pąków też, ale kilka jest twardych choć nie rozwijają się. Oberwać je? Zostawić? Będą z tego kwiaty? Tam gdzie oberwałam kwiaty i pąki krzaczek ładnie wypuszcza przyrosty. Tylko kwiatów żal 

Re: Rododendron - problemy w uprawie
Dziękuje asprokol za poradę zerwałem pąki i zastosuję odpowiednie nawożenie. 

- asprokol
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1892
- Od: 1 cze 2012, o 21:53
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: południowa wielkopolska
Re: Rododendron - problemy w uprawie
aga_zgaga kwiaty są parę dni a przyrosty robią krzew większy piękniejszy - za rok będzie 2-3 razy więcej kwiatów jak o nie zadbasz.
Re: Rododendron - problemy w uprawie
Bardzo dziękuję za porady,
postanowiłam, że przesadzę krzewy, które jeszcze żyją.
Wydaje mi się że nie powinny być zasolone/przenawożeone, chyba że za sprawą kotków, które traktują ściółkę z kory jak żwirek w kuwecie
Myślę, że stanowisko jest dość niefortunne. Woda spływa ze stoku i zatrzymuje się w dołku.
Z ciekawości sprawdzę po jakim czasie schodzi woda w dołku po martwym egzemplarzu. I na nowym stanowisku również.
Tak czy siak w nowym miejscu planuję je posadzić na podwyższeniu wykorzystując do tego rollbordery. Plus gruby drenaż...
Żeby mieć czyste sumienie że zrobiłam co się dało chcę też użyć previcur a po paru tygodniach (?) poliversum..., może jakąś mikoryzę jeszcze. Co tym sądzicie? Nie mam pewności jakie odstępy zastosować między tymi środkami
Tymczasem natomiast zdążyłam wykonać sekcję zwłok. Większość korzeni łatwo się odrywała, w środku tylko została ekstremalnie sfilcowana bryłka wielkości doniczki... a po rozerwaniu pnia ukazało się coś takiego

postanowiłam, że przesadzę krzewy, które jeszcze żyją.
Wydaje mi się że nie powinny być zasolone/przenawożeone, chyba że za sprawą kotków, które traktują ściółkę z kory jak żwirek w kuwecie


Myślę, że stanowisko jest dość niefortunne. Woda spływa ze stoku i zatrzymuje się w dołku.
Z ciekawości sprawdzę po jakim czasie schodzi woda w dołku po martwym egzemplarzu. I na nowym stanowisku również.
Tak czy siak w nowym miejscu planuję je posadzić na podwyższeniu wykorzystując do tego rollbordery. Plus gruby drenaż...
Żeby mieć czyste sumienie że zrobiłam co się dało chcę też użyć previcur a po paru tygodniach (?) poliversum..., może jakąś mikoryzę jeszcze. Co tym sądzicie? Nie mam pewności jakie odstępy zastosować między tymi środkami
Tymczasem natomiast zdążyłam wykonać sekcję zwłok. Większość korzeni łatwo się odrywała, w środku tylko została ekstremalnie sfilcowana bryłka wielkości doniczki... a po rozerwaniu pnia ukazało się coś takiego

