Po wczorajszym pięknym słonecznym dniu dzisiaj przyszedł niezbyt ładny, deszczowy poniedziałek.
Ale nie narzekam. Deszcz mimo wszystko zawsze się przyda. Idealnie, gdyby padał tak co 3,4 dni.
Najważniejsze, że było ciepło, a w przerwach miedzy opadami świeciło słoneczko.
Asiu, dlaczego tylko chcesz zasilać biohumusem problematyczne miejsca? Ja zasilam caluteńką działkę. Nie podlewa tylko tuj, ale patrząc na ich kondycję, chyba jednak i je powinnam podlać.
Ja do ZP jadę za 2 tygodnie.
Moje pomidory są jeszcze małe. W dodatku nie mam jeszcze zrobionych skrzyń, które obiecał mi m. Muszę trochę ponarzekać, że nie mam gdzie pomidorów wsadzić, to może się zmobilizuje, a jak wsadzę do doniczek to znowu sezon zleci
Aniu, tak, pierwszy pączek. Nie zdołałam go sfotografować, zresztą nie wiem, czy cokolwiek będzie widać, bo to maleństwo jeszcze.
Moje róże sa w bardzo zaawansowanym stanie. Praktycznie nie ucierpiały zimą, teraz tez ich przymrozki nie chwyciły zbyt mocno. Licze na obfite kwitnienie.
Na zdjęciu jest tiarella
Mnie na razie nie zależy na konkretnych rh, bo najpierw muszę zobaczyć, czy nowe przetrwają. Te stare sztuki rosną bez żadnej opieki, ciekawe dlaczego tamte nie chcą
Lucynko, ja naprawde mam małe straty. Największe w drzewkach, bo bedzie mało czereśni i orzechów, wcale nie bedzie moreli. Szkoda.
Byłam na giełdzie i zakupiłam to co chciałam, czyli nisko szczepionego klona palmowego.
Jak przyjedziesz znowu do mnie to zobaczysz.
Ewelinko, iryski od pewnego czasu to moja miłość. Oczywiście nie jestem taką typową kolekcjonerką i nie szukam wszelkich odmian, ale mam ich juz kilkanaście.
Fakycznie mój żywopłot z jednej strony jest utrapieniem, bo walczę z korzeniami, a z drugiej ratuje wiele roślin. I bądź tu człowieku mądry, co wybrać?
Jest kilka sposobów na walkę z przymrozkami.
Jednym jest rozpalanie ognisk, drugim tworzenie mgły wodnej. Ani jeden, ni drugi sposób nie dla mnie, bo nie mam zwyczajnie na to czasu. Zresztą nie mam pojęcia czy których jest faktycznie skuteczny
Ewo, nie mam żadnego doświadczenia. Po raz pierwszy w zeszłym roku kupiłam sobie klona nn w formie krzaczka. Zimą był owinięty agro, ale nie dość dokłądnie to zrobiłam i po jakimś czasie zauważyłam, że włóknina fruwa częściowo wokół. Jakoś to klonowi nie zaszkodziło przetrwał.
Teraz kupiłam sobie szczepionego, zobaczymy jak on sobie poradzi.
Ja wychodze z założenia, że zawsze trzeba próbowac. Klon nie kosztował kosmicznych pieniędzy, więc nie ryzykowałam zbyt wiele.
Dzisiaj mimo, że wróciłam bardzo późno do domu wyskoczyłam do ogrodu na zbiór młodych przyrostów sosnowych. Nastawiłam syrop na zimę. W zeszłym roku jakoś nie miałam czasu i nie zrobiłam, potem bardzo tego żałowałam, ponieważ wiem, że to sprawdzony lek, a wykorzystałam już pod koniec roku to co zrobiłam 2 lata temu.
Udało mi się zebrać z moich kosówek cały słoik.
W dodatku stwierdziłam, że znowu musze kosić.
Trawa rośnie na potęgę. Kosiłam przecież w czwartek, a już jest do kostek.
Jutro jak pogoda pozwoli po pracy skoszę. Co to znaczy długi dzuień
