Znowu leje....
Czy te opady nigdy się nie skończą chociaż na kilka dni ?
W poprzednie lata narzekałam że zbyt sucho, ale wolę już tą suszę, niż maż zamiast gleby.
Aniu- tara - to stara odmiana Thalia, trudno mi powiedzieć czy jest taka póżna.
Raczej kwitnie w połowie okresu kwitnienia narcyzów, ale zależy to też w znacznej mierze od pogody, kiedy wiosna jest bardziej latem, wtedy wszystkie narcyzy kwitną razem w tym samym czasie.
Aniu 77 - dziękuję

, też lubię się tam zaszyć w czasie niepogody lub zimna.
Kawka lub książka zajmują mi tam najwięcej czasu.
Sebastian - o ile dobrze mam zapisane to powinien to być Mount Hood, starsza odmiana.
Nawet chyba widziałam ją w zeszłym roku w sieciówce.
To dość popularna odmiana, nie powinieneś mieć problemu z jej zdobyciem.
Marysiu - może czas je przesadzić w inne miejsce.
Kiedy kępy za bardzo się zagęszczają to wtedy słabnie kwitnienie.
Ja swoje rozsadzam co kilka lat, jak widzę że nie chcą już obficie rozkwitać.
Miruś - moja porzeczka też w tym roku jest przemrożona, miała kilka bocznych gałązek suchych i musiałam wyciąć.
Moja kleome dopiero przepikowana, ale przy tej pogodzie pewno będzie siedziała w palecie do czerwca.
Nie wiem czy się rozsiewa, bo przedtem wyrzucałam badyle jak przekwitły.
Dobrze że piszesz, w tym zostawię do przyszłego roku.
Florianie - tak, z daleka tego nie widać, wyglądają tak samo, jednak przykoronki i trąbki są bardzo różne.
Jest tak szeroka ich gama że aż trudno wybrać te naj.
Właśnie dlatego zaczęłam je kupować, no i nie wypadają tak jak tulipany.
Są bardziej odporne zarówno na choroby jak i niekorzystne warunki atmosferyczne.
Stasiu - kosów u mnie też multum a jak wyjdzie przychówek to już będzie masakra.
Jak patrzę to w każdym gnieżdzie 3, 4 dzioby sterczą.
A tych gniazd mam kilkanaście w pobliżu, więc sobie policz.
Pomidorki wysadziłam , ale te co idą na dwór muszą jeszcze poczekać.
Na razie taka pogoda nie dla nich, tylko czy uda mi się je do tego czasu przetrzymać, nie wiem.
Ogórki też czekają na wysianie, na razie się nawet za to nie zabrałam, przy tej pogodzie to bez sensu.
Też mam obawy czy ten rok będzie dobry do warzyw, na razie wszystko idzie odwrotnie.
Teraz trochę o różach.
Część z nich ma już spore pączki jak na taką pogodę.
Część nie może się pozbierać i musiałam je ciąć drugi raz, oczywiście niżej.
Mimo iż pędy miały pąki to zaczęły zasychać i cięłam niektóre prawie do pnia, tak że odbijają na nowo od szczepienia.
Sezon różany zapowiada się bardzo oszczędny w kwitnienia i mocno rozciągnięty w czasie.
Może to i dobrze, bo łatwiej będzie się skupić na konkretnych odmianach niż kiedy wszystkie kwitną razem.
Warzywnik - ten na razie zarasta sałatami

, bo nic innego nie daje się wysadzić.
Dokupiłam i posadziłam tylko kalarepki, ale mam obawy czy nie zgniją w tej wodzie.
Zaś w szklarni powoli dojadamy sałatki i robi się miejsce pod papryczki.
Na razie wysadziłam pomidory na pozostałe dwie grządki, trochę z duszą na ramieniu czy przetrwają przy tej pogodzie.
Ale nie sposób było dłużej czekać i kisić je w domu.
Co będzie to będzie, zobaczymy.
Na razie cieszą mnie truskawki, które kwitną na zabój i widać już sporo zawiązanych owoców.
Zaczynają kwitnąć jabłonki , jak byłoby pięknie gdyby słonko wyszło i jak byłoby fajnie gdyby coś się zapyliło.
A tu ani pszczółek, ani pogoda nie sprzyjają.
Cała nadzieja w porzeczkach, agreście i jagodach kamczackich, które mają o dziwo już sporo owoców.
I na koniec trochę takich tam różności.
Chyba od niepamiętnych czasów może tak być, że ostatnie tulipany i narcyzy będą kwitły wraz z pierwszymi liliowcami, które już mają pączki.
To samo piwonie, które jakby nadrabiały stracony czas, tworzą pąki kwiatowe.
A przytrzymane przymrozkami ostatnie pąki ciemierników teraz dopiero się rozwijają.
Konwalie też jakby spóżnione zaczęły nadrabiać a rdest przyspiesza i zaczyna wypuszczać swoje "kitki".
Chyba roślinom też ta pogoda miesza w rozwoju i same nie wiedzą co robić czy zakwitać czy poczekać na lepsze dni.
