Po wczorajszych harcach w ogrodzie Martusi, dziś zrobiłam tylko przeciąg w Tymczasowym. Udało się posadzić cebulę lub to, co z niej zostało
Wysadziłam też w końcu poziomki
U Marty było błoto a u mnie niemal sucho
Dorotko Tacy pomocnicy są fantastycznym dodatkiem do ogrodu. Pod warunkiem, że nie plewią zbytnio

Dziewczyneczka jak malowana i nic dziwnego, że tak chętnie pozuje. Ma dar
Twoją cebulę po wysadzeniu chociaż widać, nie tak jak moją bidotkę

A dużo jeszcze masz do wysadzenia?
Ja chyba już więcej nie będę się bawiła w sianie cebuli. Najpierw chucham i dmucham żeby wzeszła, potem modlę się, żeby nie padła a w rezultacie zbiorę pewnie kilka główek
Marysiu Jestem Ci ogromnie wdzięczna, że chcesz nadal towarzyszyć mi w podróżach

Dla mnie to czysta przyjemność, bo możemy sobie troszkę porozmawiać i czas nam tak szybko mija.
Dotarliśmy bez problemów ale z kolejną porcją deszczu

Adaśko wyspał się w aucie więc po wejściu do domu zażyczył sobie bajkę
Płotek już
obglądnęłam tylko szkoda, że czasu już nie starczyło na oglądanie w realu. Ach... te korki
Wituś Spotkanie było tradycyjnie bardzo udane

Co prawda pogoda nas próbowała zniechęcić ale nie dałyśmy się. Było dużo śmiechu, pogaduszek w pełnym gronie i w podgrupach, było pyszne jedzenie i oczywiście buszowanie w ogrodzie Marty pomiędzy kolejnymi ulewami.
Szkoda tylko, że Marta chowała się przed zdjęciem robiąc skłony
Może i Ty wreszcie/kiedyś do nas dołączysz? Ale to pewnie musiałby być grudniowy termin, bo w sezonie jesteś nie do zdobycia
Witek, dobrze, że wysadziłeś już pomidory. Co prawda najbliższe noce będą znów nie ciekawe termicznie ale skoro przeżyły -7, wędzenie to i teraz dadzą radę. To, że jeszcze odchorują ostatnią przygodę, to było do przewidzenia. Oby tylko teraz już nic się nie działo. Teraz mają odwdzięczyć się za Twoje poświęcenie pięknym plonem
Sad kwitnący, to piękny sad ale w tym roku i u mnie jakoś mniej radośnie. Śliwa prawie całkowicie przekwitła i na razie nie widzę, żeby coś było zapylone

Jabłonie powoli otwierają pąki ale bzyku pszczół i dziś nie było słychać. Widziałam pojedyncze na mleczach, sasankach ale do jabłoni nie miały ochoty lub siły lecieć. Z opryskami też nie trafię w tym roku. Jak nie leje, to wieje
Moje truskawki wyglądają podobnie do twoich. Tylko kilka kwiatów widziałam "czystych". Czy te przemarznięte powinnam oberwać?
U mnie ogórki już wyskoczyły z ziemi i od razu doniczki wyniosłam na balkon. Niestety od jutra do czwartku wszystko będzie musiało wrócić do domu więc wyciągniętych ogórków nie uniknę
Martuniu Dotarliśmy z Adasiem późnym wieczorem do domu. Zanim go "spacyfikowałam"do spania to zastała mnie noc. Dziś już Adaśko jest wyprany po błotnych kąpielach w Twoim ogrodzie choć gumiaki od środka suszą się do teraz

Był taki szczęśliwy u Ciebie

No i Twoje wnuki tak miło go przyjęły choć to przecież już duże chłopaki

Coś tam pokasłuje ale zaaplikowałm już wczoraj na wszelki wypadek syropki i myślę, że nic z tego dalej nie będzie.
Martusia, zaglądałam do Twoich pomidorków i na prawdę nic się z nimi nie dzieje. Zmarzły nieco ale na parapecie już ruszą. Gdyby pogoda była łaskawsza, to śmigałyby na zewnątrz a tak... wszyscy mamy problemy z rozsadą. Moje były już hartowane więc możesz spokojnie wywalić je w dzień na zewnątrz. Irenki sadzonki, to są dopiero sadzonki
Byłam na wsi tylko chwilkę choć pogoda zachęcała do dłuższego pobytu, posadziłam cebulę, poziomki, niezapominajki od Ciebie. Reszta roślin posadzona do doniczek i zabezpieczona przed przymrozkami. Siedzą w mojej przyczepie
Jeszcze raz dziękuję Martusia za wspaniały dzień

Kolejne spotkanie już niebawem
