Witam Was serdecznie.
Kasiu wrzucam na luz bo nic innego mi nie pozostaje.
Irenko nawet dwa cieplejsze dni dziś i jutro tylko niczego już nie zmienią w perspektywie plonu w moich uprawach,więc się muszę wyciszyć i funkcjonować dalej.
Beatko sadzonki uratuję(napiszę o tym później) niemniej nie będzie to już miało najmniejszego znaczenia.
Marysiu jak w sezonie będę coś pokazywał to będzie to zaledwie kropla tego co pielęgnowałem z takim mozołem.Musiałby się wydarzyć cud.
Małgosiu ukorzenianie wierzchołków pomidorów to było jedyną słuszną decyzją jaką mogłaś podjąć biorąc pod uwagę że do sadzenia w grunt droga jest bardzo daleka.
Dominiko dziękuje Ci za te słowa otuchy.Bardzo mi są teraz potrzebne.
Wszystkim dziewczynom też dziękuję za słowa które do mnie płyną i dobre myśli.
Dziś oceniłem w końcu co zaledwie dwie noce dokonały i będą miały wpływ na cały 2017 rok.
Rok dziwny jak to już mówiłem i powtórzę że mam przeczucie że wiele przykrych rzeczy jeszcze się wydarzy.
Sad i potęga kwiatu jakiej nie było u mnie od czasu jego założenia został praktycznie spalony przez mróz.Pozostała mi
Węgierka zwykła która jest jeszcze w zielonym pąku i jeśli trzeci mróz na kwitnięciu bądź na białym pąku jej nie zabije da plon który pozwoli pokryć chociaż włożone koszty nawozu i oprysków.Drzewami na których przemarzły kwiaty opiekować muszę się dalej i wkładać koszty gdyż czeka je jeszcze drugie nawożenie i opryski m.inn. p. grzybowe w sezonie,szczególnie na groźną dla śliw brunatną zgnliznę drzew pestkowych.
Szczegółowo to wygląda tak.
Wczesne brzoskwinie
Harnaś zawiązały ogromną ilość owoców,niestety ich wielkość w momencie przyjścia -7* była na tyle mała że 100% przemarzło.
Późna którą złapało na kwitnięciu -5*na dzień dzisiejszy nie ma ani jednego zawiązanego owocu.Pojedyncze sztuki może przetrwały i będą na gorzki smak.

Tak zapąkowanych
czereśni jak w tym roku jeszcze nie było,dosłownie pąk na pąku.
Te które kwitły zmarzły od razu a te które były w fazie białego pąka budziły pewne nadzieje,ale jak już rozkwitły okazało się że słupki maja upalone i nic z nich nie będzie.
Pozostały późne odmiany które zaczynają kwitnąć a w większości są jeszcze w pąkach-w ogromnej ilości pąków.Czy czeka je powtórka? To okaże się już na weekendzie.

Nie mam bladego jeszcze pojęcia jak ostatni mróz przetrwały w białym pąku
grusze.Pięknie w tym roku miały mieć kwiatów.
Węgierka Dąbrowicka i biała powoli,ale zaczyna przekwitać.Wątpię aby prócz liści cokolwiek urosło.
Stare
maliny przeżyły,ale już nowe przyrosty z rozłogów ziemnych spaliło.

A tak wyglądają
czereśnie po całkowitym przemrożeniu.

Stare selekcjonowane smakowo u mnie odmiany jabłoni w tym roku miały zadatki na bardzo wiele owoców,ale dopadło je już w fazie różowego pąka.
Dwadzieścia drzewek bezparchowej odmiany
Sawa w tym roku miało dużo już paków na przyszłe owoce.
Szlachetne odmiany winogrona zarówno te już owocujące drugi rok jak i te jesienią sadzone nie dają oznak życia.
Serdecznie pozdrawiam.
MK
Żadną sztuką jest trwać i oczekiwać,lecz dawać nad miarę. Bruno/ Ew. wg. Św. Mateusza 25, (31-46).