Kochani wróciliśmy cali i zdrowi ale podróż do łatwych nie należała, zajęła nam 11 bitych godzin jazdy.
Mimo wszystko było warto choćby dla takich chwil.
Na Kasprowym Wierchu z Pierworodną
A tutaj w Dolinie Kościeliskiej
Ewka ja po raz pierwszy spędziłam Święta poza domem i rodziną, zawsze spotykamy się naprzemiennie, mówię o rodzeństwie.
Tym razem spędziłam z córką, mężęm, wnukiem Tymciem i zięciem, powiem że było bardzo dobrze.
W ogrodzie nic nie zmarzło, róże zakopcowane w kompostowniku mają ciepło, posadzę jak wróci normalna pogoda.
Troszkę dzisiejszego ogrodu
Na początek Stopowiec coś nieśmiało się wychyla
Mimo takiego zimna kobierce się rozpościerają
