...tak się cieszę z Waszych odwiedzin...miło, że ktoś zagląda.
Beatko nie ma problemu jak będziesz chciała to Ci udziubna kawałek. Najlepiej dzielić wczesną wiosną ale to taka żywotna roślina, że wydaje mi się każda pora jest dobra.

A co do prymulek też bardzo je

....mam białą z żółtym środkiem jedną kępkę ale jakoś nie chce się powiększyć. A ta różowo wycyganiłam od kuzynki (dwie kępki) bo jest okropnie przymilna. U mnie też one na wagę złota
Grażko pogoda sprzyja świętowaniu i miło płynie czas ale już widza

co jest do zrobienia na zegrodce we wtorek.

Bez tydzień zrobia placek z rabarberem bo już mam pypcia. Burlatka fajna ( w zeszłym roku miała 10 przepysznych owoców

) ale miałam sporo kombinowania z obciążaniem gałęzi żeby nie było ostrych kątów. Po owocowaniu zaś trzeba ją trochę ogarnąć.
Maryśko przeziębiona

ale nie dziwota... pogoda typowo kwietniowa i łatwo się zapomnieć w naszym zegrodkowym szaleństwie. Trzeba jednak bardziej uważać na te nasze kochane zdrówko. Kuruj się zatem

i grzej się w domowym ciepełku a my Cię będziemy zabawiać.

Diobliczek wygłaskany za tela.

Ten rabarbar to cała historia: sąsiadka przywiozła sobie go ze starego siedliska i posadziła małą kępkę. Oczywiście co rusz kogoś obdzielała i mi się też dostało. Wydawało by się, że już ta jej kępka na zdrowy rozum powinna już nie istnieć a w tym roku znowu widzimy, że odrasta. I to jest fenomen rabarbaru....twarda z niego sztuka. Nie nawożony, rośnie pod tują.... bardzo chce żyć. Przysłowie można byłoby nowe stworzyć "uparty jak rabarbar".
Maryśko bardzo się cieszę z tych cudeniek z Twojej ziemi. Na razie wydobrzej i chow się cieplutko a potem będziemy się zastanawiać.
Świętujcie kochani i cieszcie się domowym ciepełkiem.
