W maju to wiele roślin ma już liście i przymrozki załatwiają co słabsze rośliny np hosty , które później jakoś dochodzą do siebie . Z klonami gorzej bo jak zmarzną młode listeczki to już się nie odrosną . Nie wierzę ,że otulina uchroni je przed zmarznięciem . Wiele lat temu jak zaczynałam przygodę z ogrodem okrywałam rośliny jak miał przyjść mróz , ale one i tak podmarzały . Otulina chroni przed wiatrem , ale przed mrozem raczej nie , a jeszcze tak należy okryć roślinę , bo okrycie nie dotykało liści to może byłby jakiś efekt . Tej zimy zadołowałam w ogrodzie ponad 10 klonów , siewek jednorocznych i wszystkie pączki mają zdrowe , ale był śnieg i je okrywał
Zgadza się, okrywałam moje pierwsze kupione maleństwa ..dawno, dawno temu bo także nie miałam doświadczenia i bałam się o nie jak ty. . Kiedy się przekonałam że nawet małym klonikom mróz nie straszny żadnych klonów nie okrywam.
Na pewno jedne odmiany są mniej lub bardziej odporne od innych . Ale my tu rozważamy dwa problemy , jeden czy okrywać w zimie , drugi czy okrywać wiosną jak mają już liście . Na pewno okrywać w pierwszym roku po posadzeniu . Wszystko też zależy od mrozu , bo -20 stopni a np - 30 to jest różnica . Po zimie z - 30 parę zmarzł mi zwykły gatunek ,obok rósł Atrupurpureum i rośnie do dziś . Nie ma też możliwości okryć dużych kilku metrowych okazów , więc muszą radzić sobie same
Oczywiście zależy to od regionu,u mnie południowy-zachód takich klonów się nie okrywa,na wschodzie Polski to co innego,ale trzymanie okrycia w kwietniu a co dopiero w maju nawet na wschodzie kraju to jakaś pomyłka.
Ja swoich kupionych w Mrówce zeszłej wiosny (odm. "orange dream" i "butterfly") nie okrywałam (denerwuje mnie widok takich kokonów), pomimo, iż to malutkie jeszcze roślinki były (20-30cm - obecnie) i dziś przechadzając się po ogródku zauważyłam, że ... mają malusie pączki. Mieszkam w centralnej Polsce i tej zimy były u mnie trzy noce z temp. -20stopni... może coś w tym jest, by "hartować od małego"?
Z niecierpliwością czekam na pierwsze klonowe liski jesiennych nabytków 'Amber Ghost ' i 'Reticulatum Purple:) .To teraz trzeba liczyć na to ,że ominą nas wiosenne przymrozki
Miesiąc temu posadziłem dwa klony jeden atropurpureum drugi nie pamiętam odmiany. Czy w związku że mają nadejść przymrozki do -3 stopni w nocy muszę osłonić je przed mrozem czy sobie już poradzą?
Okryć , ale dobrze , jedna otulina nie wystarczy , cięższe okrycie może poniszczyć listki . W okolicy co roku podziwiam piękne hortensje ogrodowe , około pięciu sztuk .Przez całą zimę są tak okręcone otuliną , folią i jeszcze czymś tam na pewno .Dzisiaj tam jechałam i to okrycie jeszcze nie ściągnięte , ale miejsce jest cieniste i nawet jak świeci słońce to na te hortensje nie świeci i nie przygrzewa .
Beatko, a te twoje klony to jakie one mają stanowisko? Chodzi mi o to czy jak rosną w pobliżu oczka to nogi mają suche czy raczej mokre. Ja mam jednego Atropurpureum nad stawem, brzegi nie zabezpieczone folią więc brzeg podmaka i on w dość wilgotnej ziemi stoi, sadzony w lecie zeszłego roku, widzę, że wypuszcza świeże listki ale zastanawiam się czy to błotko na dłuższą metę mu nie zaszkodzi. Mam jeszcze jednego, zwykły zielony Disc...coś tam, nazwy nie pamiętam i też go chciałam nad staw wrzucić ale nie wiem czy ta woda ich nie wykończy
Mój Atropurpureum rośnie przy oczku i od lat jest podlewany przez tą wodę ,bo rośnie poniżej , a często mieliśmy dziurawą folię a teraz jeszcze folia jest źle założona pod kamienie i dalej woda tędy wychodzi właśnie pod niego . Na ziemi przez 16 lat była agrotkanina i drobne kamienie a korzenie to ma na wierzchu pod tą agrotkaniną grube jak kości ręki i właśnie w tym tygodniu usunęłam tą agrotkaninę .Myślę ,że tak sobie poradził z tą wilgocią w glebie ,że korzenie idą po wierzchu , ale mam też w innych miejscach , suchych , ale o wiele krócej . Przy nim posadziłam trzy inne i chyba z tego cienia i wilgoci zaczęła kora chorować od dołu pnia tym trzem , jednego więc wykopałam ,żeby było jaśniej a korę oczyściłam i posmarowałam funabenem .