Witaj Jagi!
He, he, korzonki powiadasz? Powiedziałabym więcej - korzeniska niczym solidne miotły
Niby jesteś znudzona różami, a Lichfield Angel to co?

Jakaś niekonsekwencja tutaj wychodzi. Mnie się nie znudziły, ale ostatnio dały sporo powodów do zmartwień...Jednak jakoś nie mogę się wyleczyć z miłości do nich i nawet drobne straty nie są w stanie mnie zniechęcić do uprawiania tych jakże cudnych roślin.
Pewnie i u Ciebie wiosna ruszyła pełną parą? Ostatnie ciepłe dni przyspieszyły ten proces i wszystko zaczęło rosnąć ze zdwojoną siłą. A dzisiaj wreszcie co chwila pada solidny deszcz, grad i tak na zmianę. Opady były już bardzo potrzebne, bo u nas sucho okrutnie. Tylko dlaczego od razu zrobiło się tak diabelnie zimno?
Do ławeczki i róż na donicach dojdzie jeszcze różany stolik do kompletu. Na razie nie można go skończyć, bo ogród zajmował każdą wolną chwilę. Na szczęście większość niezbędnych prac już wykonałam, więc mam nadzieję, że lada dzień i stolik uda się wykończyć.
No to jeszcze donice, a w nich róże
Sabinko, o matulu. No i co ja narobiłam najlepszego namawiając Cię na Munstead Wood?

Nie miałam pojęcia, że komuś przyjdzie do głowy ciachać korzenie do połowy. Wydawało mi się, że róże z licencją mają być ok. A tu taka niemiła niespodzianka...Teraz będą drżała z niepokoju i mocno trzymała za nią kciuki. Musi, po prostu musi się przyjąć
Skoro piszesz, że lobelia sama się u Ciebie wysiewa, to nie pozostaje mi nic innego jak wysiać ją wprost do donicy. Na razie różyczkę podsadziłam bratkami, żeby nie czuła się taka samotna w tej wielkiej donicy. A jak tylko troszkę lepiej się poczuję, to szybciutko posieję nasionka lobelii.
Jadziu, mam nadzieję, że wszystkie nowe różyczki się przyjmą, a wtedy oczekiwanie na ich kwiaty będzie samą radością
Wando, jest mi niezmiernie miło, że podobają Ci się moje decoupagowe doniczki

Początki zawsze są trudne. Mnie moje pierwsze pudełko też nie zachwyciło, ale nie zraziłam się i próbuję dalej. Z każdą kolejną doniczką idzie coraz lepiej i sprawia coraz większą frajdę. A spacery po forumowych ogrodach są bardzo ekscytujące. Też uwielbiam zwiedzać i jeśli mam tylko wolną chwilę, to robię to z prawdziwą przyjemnością.
Aniu Minnie, w takim razie trzymam Cię za słowo i czekam na wątek

Rób zdjęcia, dużo zdjęć, bo uwielbiam oglądać fotki z innych ogrodów. A 49 róż, to już piękna kolekcja, więc tym bardziej masz czym się pochwalić
Po ostatniej zimie kilka z tych moich "okazów" niestety mocno ucierpiało i będzie się odbudowywać od podstaw. Cóż, takie życie! Nie będę załamywała rąk, bo na mróz i zimę i tak nie mam wpływu. U nas praktycznie nie było śniegu i jak widać same kopce nie wystarczyły. Jestem jednak optymistką i myślę, że większość da radę, a te, które nie odbiją zrobią miejsca innym.
Nowo posadzonym wiosennym nabytkom kopce rozgarniam jak zobaczę na nich pierwsze listki, które wyrastają znad kopczyka. Zazwyczaj potrzeba na to kilku tygodni. Rozgarniając kopce trzeba bardzo wtedy uważać, żeby nie uszkodzić tego co jest poniżej. Mnie nie zawsze się to udaje i potem ubolewam nad każdym wyłamanym kiełkiem

Wszystko zależy również od pogody i najbardziej boję się majowych przymrozków. Pewnego roku przyszły w maju dwie noce z -5*. Wiedziałam o tym i wszystkie młode róże zawczasu osłoniłam czym tylko się dało. Poszły w ruch kartony i wszelkie duże donice. Udało się i żadna różyczka nie ucierpiała.
Majeczko 
Też mi się wydaje, że Werka będzie przesadzać...
Krótko cięłaś swoje panny, ale Ty wiesz najlepiej co im odpowiada

Ja niektóre byłam zmuszona ciąć nie patrząc na oczka, bo takowych nie widziałam. Musiałabym leżeć plackiem na ziemi, a i to nie wiem czy bym coś dojrzała. Cięłam do zielonego. A co z tego wyjdzie? Czas pokaże.
Moja panienka siedzi grzecznie w donicy i też pokazała już piękne kiełki. Kopczyk obowiązkowo, chociaż mocno utrudnia podlewanie. Teraz intensywnie myślę nad miejscem dla niej. Mam dwa typy i nie mogę się zdecydować. Mogę posadzić ją w towarzystwie William Morris albo kupić kolejną pergolę i szukać dla niej odpowiedniego towarzystwa. Już nawet mam pewien pomysł...Tylko, że to wiąże się z kolejnym zamówieniem. Nie wiem czy M będzie w stanie to przetrawić...

Chyba poczekam do jesieni żeby go nie drażnić. I tak się chłop sprawił z nowym murkiem, czym mnie totalnie zaskoczył. Na dodatek sam zaproponował, że nie ma co czekać do następnego roku skoro róże kupione i trzeba by je potem przesadzać. Wczoraj przywieźli ziemię. Cudo! Tłusta aż miło wziąć w rękę. Nie to co te moje beznadziejne piachy. Mam nadzieję, że róże to docenią i zechcą łaskawie rosnąć.
Aniu Ann_85, ano wsiąkłam w ogród. Można by nawet powiedzieć, że mnie wessał, a potem wyssał wszystkie siły witalne. Kręgosłup zastrajkował i dzisiaj zamiast do pracy, to M musiał kalekę zawieźć do lekarza. Czym to się skończyło opisałam we wstępie. Najgorzej, że nie mogłam wsiąść nawet do samochodu, wejść po schodach. Czułam się jak paralityk. Starsza Pani trzymała mi drzwi i cierpliwie czekała aż wejdę. A miły Pan spytał czy może mi pomóc? Chciał mnie wziąć pod rękę i zaprowadzić po schodach. Normalnie i śmiać mi się chciało i płakać jednocześnie...Gorzej, bo teraz się martwię kto będzie chodził i podlewał róże roztworem z gnojówki? A jest co podlewać. Ponad 200 setki róż czekają na końskie złotko...
Aniu anabuko1 
Jak dawno Cię nie było. Co słychać? Szukałam nowego wątku, ale nie znalazłam. Mam nadzieję, że nie każesz długo czekać. Wszak wiosna już na całego, a kto jak kto, ale Ty na pewno masz co pokazać
Pytasz, gdzie mieszczę te wszystkie róże?... Mój ogród ma takie dziwne właściwości. Potrafi się rozciągnąć w każdą stronę jak guma

Tak naprawdę, to miejsca już prawie nie ma, ale zawsze jeszcze coś gdzieś wypatrzę i posadzę. Sama się zastanawiam jak ja to robię
Moja RU jest bardziej podobna do sporego drapaka niż róży pnącej. Starałam się ją prowadzić na różne sposoby. Nie cięłam w ogóle i wyglądała kiepsko. Cięłam też mocno i też nic to nie dało. Przesadziłam ją w końcu myśląc, że może zmiana miejsca coś zmieni, ale niestety nic się nie zmieniło. U mnie zachowuje się jak róża parkowa i to niezbyt dużych rozmiarów. Najlepiej by było te najdłuższe pędy poprowadzić max w poziomie. Wtedy powinna wypuścić krótkopędy, a na nich całe mnóstwo kwiatów. Tylko nie wiem na ile one są sztywne i czy uda Ci się je tak uformować?
Tulipany wyglądają jakby za chwilę miały ochotę rozwinąć pierwsze kwiaty
Ponieważ przez najbliższe dziesięć dni jestem uziemiona w domu, będzie okazja nadrobić wszystkie forumowe zaległości i odwiedzić Wasze wątki
