Dzisiaj słońce nas rozpieszcza. Grudniki kwitną bez przerwy, choć tylko kilkoma kwiatami. Śniegu ubywa, zimozielone zaczynają się pokazywać.
Lucynka kupiła trzy prymulki, mnie tylko jedna wpadła przypadkiem,

do koszyka.
Iwonko zima dziś słoneczna, tylko kilka stopni mrozu. Zrobiło się optymistycznie.

Drogę nam odśnieża gmina, my tylko podjazd do garażu i chodnik. Tak koparka kończy odśnieżanie za naszym płotem.

Dalej już nikt nie jeździ. Była ogromna hałda, ale już od kilku dni topnieje powoli. Ja z braku doświadczenia nie bałam się cięcia w ogrodzie. Jak poczytałam, że na dwa oczka hortensje, to w większości tak cięłam.
Malwinko posadziłam znowu sporo tulipanów, ale żałuję, że nie mogę stworzyć dużych plam koloru. Wkopywanie doniczek jest uciążliwe i denerwujące.

Pojedyncze cebulki można sadzić w ciekawe układy kolorystyczne i nie niszczeć roślin obok. Próbowałam stworzyć w ubiegłym roku rzeczkę tulipanową, ale gryzonie się dobrały do cebulek i nie wyglądało to zachwycająco. Nawet nie było co fotografować. Będę wiosną cieszyć się z kolorów, ale niedosyt pozostanie.

Twoje trzy nowe tulipany będą równie wyczekiwane, jak większa liczba.
Ewuś u mnie nawet najmniejsza hortensja bukietowa nigdy nie wypadła zimą. Co roku wsadzam jesienią młode, ukorzenione i zawsze wiosną się zielenią. Ogrodowe dwie już pożegnałam, jedna wymarzła, a druga nie kwitła, tylko stało zielone zielsko. Szkoda miejsca, posadziłam bukietowe, które są niezawodne, co roku zakwitną i mrozy zimowe im nie straszne.

U ciebie ładne ogrodowe, ale ich nie tnie się wiosną, bo kwitną na pędach ubiegłorocznych.
Basiu żal się pozbywać pęcherznic, ale jest wiele ładniejszych krzewów. Jak ma się niewielki ogród, to krzew na pniu pozwala na lepsze zagospodarowanie przestrzeni. Moje pęcherznice miały dość rozbudowany system korzeniowy, ale to takie terminatory, że przesadzenie chyba im nie zaszkodzi.
Gosiu dostałam ją jako angielkę, więc tak ją nazwałam.

Mary Rose ma sztywne pędy, a moja lekko się zwiesza. Na razie trudno coś więcej powiedzieć, bo mam ją pierwszy rok. Jak się zadomowi, będzie łatwiej o rozpoznanie. Posadziłam ją z tyłu na skarpie, więc nawet jak wyrośnie wysoko, to niczego nie zasłoni. Zresztą niech będzie niemka, chinka, czy inna,

byle kwitła tak jak lubię. Te na zdjęciach mnie zadowalają, bo widzę z daleka, a kolekcjonerką nigdy nie będę.

Różowa to marketówka, która kwitnie prawie bez przerwy. W tym roku pierwszy mróz zastał ją kilkunastoma pąkami.
Marlenko naparstnice zakwitły pierwszy rok. Posadziłam kilkanaście, trzy nie przeżyły zimy, reszta miała po kilka kwiatów. W większości były różowe. Jakoś nie zrobiłam im za dużo zdjęć.

Hortensje tnę w marcu, na wyczucie. W ubiegłym roku przycięłam 18 marca.
