Rano przywitałą mnie piękna śnieżyca! Było dużo radochy!
Niestety, krótko to trwało. Teraz zrobiła się chlapa, breja pod butami i z tego porannego puchu białego niewiele zostało.
Jednak podchodzę spokojnie do zaistniałej sytuacji. W końcu przecież mamy zimę i niech ona pełni swoją powinność.
A biorąc pod uwagę ewentualne działkowe straty pozimowe i uzyskawszy
dyspensę eMa od odpowiedzialności za pełną kabzę, odwiedziłam kilka centrów ogrodniczych i zaszalałam bardziej niż bym się tego po sobie spodziewała.
Marysiu [Maska] - a co? Żałujesz mi hazardu, a sama co robisz? Masz pełen ogród rozmaitej roślinności, a mimo to ciągle coś dosadzasz, dosiewasz, dokupujesz....

To i ja mogę, co nie?
Wczoraj to mnie się humor naprawił, wynikiem czego popełniłam szaleństwo zakupowe. Hazardzistka? Jasne!
Ty chodzisz po ogrodzie planując,

a ja kombinuję na odległość, ale co mi tam, jakoś pomieszczę te nowe nabytki.
Mniej więcej [bardziej mniej niż więcej] wiem co, gdzie i jak, ale ostatecznie dopiero wiosna odkryje przede mną pole do popisu.
Noc miałam wyjątkowo spokojną (po tylu przeżyciach należało się),

ale dzień... OK, nie narzekam.
Ewelinko - witam Cię i kłaniam się nisko

w podzięce za dobre słowa.
No i te kciuki - oj, przydadzą się.

Oby ten sezon jak najszybciej przybył do nas stęsknionych za grzebaniem w ziemi.
Irenko - ojej

Szkoda byłoby Twoich kalli, gdyby zmarzły jak moje.

Moim nic już nie pomoże, ale Ty swoje może jeszcze dasz radę uratować.
A od czego zaczniesz wysiewy? Zamawiałaś u mnie nasiona gomfren. Czy sprawa dalej aktualna?
Alicjo - jak ja bym chciała, żeby mój mąż zainteresował się sianiem i sadzeniem, to może jeszcze chętniej godziłby się na dodatkowe zakupy roślinne...

Wiosny to też by chciał, bo ciężko w takie pogody co dzień na działkę wędrować,

a musi do gołąbków i króliczka.
Dziękuję za pochwałę moich kwiatków i wzajemnie zdrówka życzę.
Tereniu [tencia] - zasiej trochę tak, trochę inaczej. Tak na wszelki wypadek.
