Nie mam Garden of Roses, znam ją m.in. z Twojego ogrodu i wydaje się być piękna. Myślę, że dobrze się stało, że to ona zdominowała Marie Antoniette, a nie odwrotnie. Marie jest piękna, ale bardzo niesforna, zupełnie nie chce się dać okiełznać.
Skoro zaczęłam od róż w kolorze żółtym, przedstawię ich jeszcze kilka , pokazując jak wyrosły.
Golden Celebration 2012- 2016
Zakupiłam ją w Rosarium, była z gołym korzeniem. Malutka, nędzniutka, z cienkimi łodyżkami. Przez cały czas przewiesza się, bo kwiaty są ciężkie i mimo tylu lat, łodygi niezbyt silne. Pewnie, że teraz jest lepiej, ale ciągle wymaga podpory. Żadna z 4 Goldenek nie rośnie na pierwotnym miejscu. Jedna była chora, dopadła już guzowatość korzeni. Dwie kolejne mają się doskonale, posadzone zostały przy huśtawce. Kolejna rosła w cieniu dużego bukszpanu, który nie pozwalał jej się rozrosnąć. Bliższa mojemu sercu okazała się różyczka i bukszpan musiał się z nami pożegnać. Goldenka odżyła! Widać zdecydowaną rożnicę między nią, a tymi przy huśtawce, ale mam nadzieję, że wkrótce dogoni wzrostem swe siostrzyczki. Nie sposób przejść obojętnie obok tej róży, gdy jest w pełni kwitnienia. Zachwyca urodą, bogactwem kwiatów, zapachem. Z przykrością jednak powiem, że jest bardzo podatna na czarną plamistość. Mimo obrywania jej liści, ciągle pojawiały się kolejne znamiona choroby. Pod koniec sezonu róże są niemal gołe, pozbawione liści, a kwiaty niewielkie i krótko kwitnące. Starość ( jeśli przyjmiemy, że jej życie to rok) się jej nie udała. A szkoda. Zapach ma piękny, choć Candelight chyba silniej pachnie.




