Tego nie sadzilem
Gorzej jak kolejny chwast
No nic, mixy po 3zł za 20 sztuk razy trzy fortuny nie robią, kupi się jeszcze raz i posadzić w grupie a nie rzędem.
Zajrzałam, żeby sprawdzić, jak to było w zeszłym roku, bo mój zawilec wieńcowy znów zakwitł. Tym razem innego koloru. Ten jest zeszłoroczny, w tym roku dosadziłam nowe.
W lecie posadziłam zawilce wieńcowe. Wypuściły piękne liście i tyle. Potem zaczęły żółknąć i obumierać, aż nagle pod koniec września wymyśliły sobie, że znów czas na liście i teraz do tego mają pąki kwiatowe. Na dworze spadł śnieg, zrobiło się zimno i wstawiłam je do domu, ale zastanawiam się czy dobrze zrobiłam. Co z nich będzie jak zakwitną w domu? Jakieś rady?
Posadziłam kłącza zawilca teraz jesienią, jakoś w październiku (dostałam je razem z tulipanami). I one już puściły pędy...teraz pewnie pomarzną. Jest jakaś szansa, że wiosną odżyją?
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić." Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Witam się z Wami w tym wątku i zabieram się za jego czytanie, bo wcześniej nie miałam na to za bardzo czasu, a jesienią wsadziłam zawilca "single red" i "single pink". Dwa lata temu miałam 6 cebulek zawilca "st. brigid", ale chyba cebulki wymarzły (wszystkie), szkoda, bo zakwitły mi wtedy dopiero we wrześniu/październiku jak nic już nie kwitło mi w ogródku-to one miały swoje pięć minut-fajnie to wyglądało, nawet teściowa patrząc z daleka myślała, że wetknęłam sztuczne kwiatki. Bardzo ciekawa jestem tych odmian, które wsadziłam w tym roku (kupiłam je w zestawie z innymi cebulowymi w Netto).
Nie wiem, czy dobrze kojarzę ale zawilce chyba tak jak krokusy, niektóre odmiany kwitną na wiosnę, a niektóre na jesień. Ja też mam takie z większego zestawu cebul ;)
"Przymierzyłam szczęście. Pasuje mi, będę nosić." Zapraszam do mojego ogrodu Warzywnik we fiolecie
Agnieszka
Zabrałam się za czytanie wątku i już widzę pierwszy błąd jaki popełniłam przy sadzeniu bulwek: nie namoczyłam ich (myślałam, że jak nasiąkną od jesiennego deszczu, no i zimą od śniegu to im wystarczy)...a tu czytam, że...obowiązkowo powinnam. Jak myślicie, czy mają jakąkolwiek szansę na przetrwanie?
Spokojna głowa, Ninia. Ja nigdy nic nie moczyłem i nigdy większych problemów nie miałem z tego powodu (za to niestety mam problem z zanikającymi, wypadającymi zawilcami, co wynika z kijowych warunków glebowych).
Trochę mnie pocieszyłeś, ale i tak cały czas teraz o tym myślę, czy wzejdą. A już oczyma wyobraźni widziałam jak mi zakwitają. Wsadziłam w sumie tylko 27 szt. dwóch odmian (bo tyle było w paczkach) i mam nadzieję, że chociaż po jednym z każdej odmiany się uchowają...a tu jak na złość do wiosny tak daleko.
Locutus, tak się martwiłam, że nie moczyłam i mi nie powschodzą, a teraz ...się martwię...czy dożyją do wiosny...bo dziś poszłam do ogródka "na obchód" i co widzę??? ...moje zawilce wyszły z ziemi - mają tak ze 2-3cm...co mam zrobić?, czy nie zmarzną jak przyjdzie mróz (dziś jest +3, ale to dopiero grudzień). Po ich wsadzeniu jesienią przykryłam ziemię cienką warstwą drobnej kory - a one juz się przebiły. Jak to mówią: ...szczęście w nieszczęściu... .