Uff....czosnek posadzony

, 4 róże okopczykowane(przesadzane w październiku), kawka jesienna na dworze uskuteczniona

.
Sadzenie forsycji zostawiłach na sobota.
Andrzeju jestem dobrej myśli...powinna ładnie zakwitnąć. Dostanie nawozu z wiosny to będzie miała siły coby kwiotki zawiązać.
Jadźko niby to wszystko wiemy a i tak musimy to na swojej skórze różanej odczuć. Zawsze przycinam po kwitnieniu a tej zrobiłam wyjątek tym razem...a co, niech się trochę pomęczy.
No własnie
Marysiu...po to je żywimy coby choć owoce były.....a może nawet do stroików wykorzystam te owocki.
Sąsiad się nie przejmuje to my nie będziemy gorsze.
Gosiu nie martw się...każdy ma jakieś problemy.
Też jestem za żeby teraz nie ciąć róż...choćby ze względu na rany jakie są po cięciu.
Tworzenie owoców z pewnością nie obciąża tak krzewów jak się powszechnie uważa....wystarczy je z wiosny odpowiednio nawieźć a będą śmigać aż miło.
Dobrej nocki życzę

...wyśpijcie się i wypocznijcie.
Na dobranoc takie śliczne acz niepozorne bratki.
