Nie wiem jakim cudem ale minęły dwa tygodnie od ostatnich moich wpisów. Chyba jakoś słabo zorganizowana jestem, że mi czas tak przez palce przelatuje.
Ale za to mam posadzone już wszystkie cebule i zaczęłam obrywanie liści z róż. Niewdzięczna i czasochłonna praca. I zostały na nią jedynie weekendy, bo wychodzę z domu po ciemku i wracam z pracy, już po ciemku.
Jesteście lepiej ogarnięte z pracami ogrodowymi? Z pewnością tak. W kilka miejsc cichcem zajrzałam i wiem że już myślicie o świętach

Tylko ja jestem w lesie...
Soniu, nie ma sprawy. Koniecznie trzeba naprawić to niedopatrzenie, że jeszcze nie masz Brachytrichy. Reszta na pw.
Jestem ciekawa jak ci się powiedzie z prosem. Ja sobie wysiewy odpuszczam. Nie ten stopień wtajemniczenia
Twoje doświadczenia z miskantem dowodzą że jesteśmy jeszcze zbyt niecierpliwe. Pewne rodzaje traw wymagają czasu. Nie znaczy to że nie opłaca się ich sadzić. Trzeba jednak dosadzać do nich takie towarzystwo, które spowoduje że będziemy na nie czekać mniej niecierpliwie, które wypełni rabatę na czas oczekiwania.
Podziwiałam twoją produkcję słodkości

Do tego też mam dwie lewe ręce
Agness, wszelki duch....Fajnie że się przypominasz, bo ja ostatnio jakoś tyły mam ogromne w odwiedzinach. Ale teraz nie wypada, trzeba wpaść z rewizytą. U ciebie pewnie teraz okres wiankowania. Muszę poszukać wianek który mi zrobiłaś. Już pora zacząć myśleć o wystroju świątecznym.
Twój ogród jest piękny i nie wymaga traw, jest w innym stylu. Pewnie że kilka egzemplarzy dodaje uroku, jak rodzynki w cieście (ale porównanie

) Ale u ciebie trawy nie muszą grać pierwszych skrzypiec. Mogą być jedynie dodatkiem. Wtedy jest większy efekt. Takie jest moje zdanie
Sylvio, widzisz, wróciłam i nie wróciłam. Ciężko mi się zmusić do komputera, poza tym co niestety muszę. Po pracy mam już wstręt do pstrykania po klawiaturze... Coś tam czytam ale oczy też muszą odpocząć...
Uwielbiam trawy coraz bardziej, tylko u mnie problem z miejscem dla nich. Mam za dużo cienia. Za to zawilce jeszcze się pojawią. Muszę tylko sprawdzić które będą zimować, bo w zeszłym sezonie sporo ich straciłam niestety. Masz zdjęcie z ogrodu botanicznego? Musiało to super wyglądać.
Odmian kuklika jeszcze nie znam, dopiero będę się dokształcać. Od stycznia zacznę pewnie snuć plany na nowe nasadzenia, więc kuklik też musi się tam znaleźć. Dzięki za podpowiedzi, zaraz sobie poczytam o tym trójkwiatowym i tym drugim.
Margo, no właśnie bardzo liczę na Przemka i jego zasoby. W wolnej chwili muszę poklikać, co oni tam mają.
Paprocie też mnie interesują. Potrzebuję takie wysokie, nie rozkładające się zbytnio na boki, jakieś narecznice czy inne takie. Też jeszcze wymagać dokształcenia się w tym temacie. Jak będziesz miała ciekawe typy to podrzuć.
A hosty uwielbiam takie ogromne, właśnie na przemian z paprociami. Masz świetny pomysł na rabatę. Relacjonuj na bieżąco, co upatrzyłaś. Chętnie wykorzystam twoją wiedzę
Dorotko witaj. Ja się nigdy do jesieni nie przekonam. Kolory to tylko malutki pretekst żeby nie znienawidzić tej pory roku. Dla mnie jesień to przedsionek zimy, czyli niemal piekieł. Ja bym najchętniej ten czas przespała. Zresztą i tak zwalniam, wewnętrznie niemal śpię...Brrr. Nawet pisać mi się o tym nie chce.
Jedyną zaletą jesieni są falujące trawy......i w ten temat trzeba w ogrodzie rozwijać.
Poszukam jakiś fotek nadających się do publikacji i idę do Was na zwiady
Z przekory pokażę jaką miałam zimę kilka dni temu
Sorry za małe zdjęcia ale nie miałam czasu zmniejszyć a fotosik nie ma nic pośredniego, tylko albo wielkie albo takie maleństwa

furtka do części ogrodowej, zamkniętej dla psów

Pomponella zdziwiona zimą nie mniej niż ja

Nie zdążyłam zrobić nawierzchni we wgłębniku i pewnie poczekać to musi do wiosny