Awizo był u mnie nawet odporny. Mimo że leżał na ziemi i przy podlewaniu leżał w błocie, to nie atakowała go odrazu choroba. Wytrzymał do końca sezonu, gdzie kasowałem już wszystkie pomidory. W tamtym roku akurat w okolicy 20sierpnia przyszła ogromna nawałnica, która pokiereszowała mi wszystkie krzaki, bez względu czy pod daszkiem czy pod gołym niebem.
Awizo miałem pod daszkiem.
Nie wiem czy nie lepiej byłoby dla Ciebie jednak w pewnym momencie kończenie jego żywotu i przygotowywaniu z wilków nowych sadzonek. po prostu byłaby rotacja jak te dochodziłyby do sporej ilości pomidoróe, to z wilków z nich przygotowywać sadzoklnki i wysadzać na poletku obok, później kasować te starsze i powtarzać czynność.
Może w kolejnym sezonie z dwa krzaki Awizo będe miał, by sprawdzić je w otwartym gruncie. Musze tylko sprawdzić czy mam nasionka.
