Witam wszystkich fanów ogrodów użytkowych i własnego jedzenia

Mnie to szczęście dotknęło 2 lata temu i obecnie jestem na etapie przerabiania swojego ogrodu ozdobnego na użytkowy

Docelowo wzoruję się na permakulturze, a dokładniej food forest z dodatkiem allelopatii, żeby zminimalizować pracę i koszty, a zmaksymalizować efekty. Z różnych powodów robię to etapami, mając ogólny zarys w głowie i mam nadzieję, że w tym zimowym sezonie wreszcie zrobię porządny projekt całości.
Na pierwszy ogień rabata przy domu, którą w tym roku zamieniłam na owocowy zielnik.
Kiedyś i dziś


Dołem rosną różne zioła, natomiast górą, patrząc w głąb, pienna czarna porzeczka, kolumnowa grusza, pienna biała porzeczka, kolumnowa jabłoń, pienny agrest. Z samego brzegu, w betonowych garnkach, które tworzą murek, wysiałam słodki groszek i nasturcje, które zwabiają do siebie mszyce, no i mają jadalne kwiaty i liście. Jak widać wszystko ściółkowane słomą. Ponieważ dawniej nie byłam tak mądra jak dziś ;) to liście winobluszczu starannie wybierałam i wywoziłam, zamiast zostawiać i poprawiać żyzność ziemi. Kupowałam i rozkładałam korę

Ponieważ ziemia nie była najlepsza to w poprzednim roku różne odpadki organiczne np. z kuchni i wypielone chwasty wrzucałam pod rośliny ozdobne, które tam wtedy rosły. Wiosną, przy zakładaniu tej rabaty na nowo, przekopałam ziemię, oddałam trochę ziemi kompostowej i już więcej nie planuję tam kopać. Ziemię będą nawozić kolejne warstwy ściółki. Od natury dostałam bonus w postaci dwóch krzewów pomidorów samosiejek z jakichś resztek rzuconych tam pomidorów

W miejsce usuniętego winobluszczu, nad którym ciężko już było zapanować, planuję posadzić jakieś pnącze owocowe. Podobnie będzie z drugiej strony ścieżki, przy garażu.
Pielęgnacja tego miejsca zajmowała mi kilka/naście minut tygodniowo
