Jagusia, Marysia,Iwona Coś mi się ze snami popsuło, tzn zawsze w październiku śnili mi się zmarli a w tym roku ani razu

Mało tego, sen z siostrą co stłukła lampę (siostra ma na imię Paulina ale to nie ta od tygrysa) był złym omenem, mianowicie, wtedy co mi się śniła trafiła do szpitala bo zaraziła się od swojego niemowlaka grypą żołądkowo-jelitową, od niej zaraziła się ciotka, od ciotki wujek, oni przywieźli chorobę na Szkieletczyznę zarażając mojego tatę, od niego zaraziłem się ja a ode mnie mama. Jedynie babci się udało ale ma zakaz zbliżania się do reszty członków rodziny. Umordowało nas to cholerstwo niesamowicie. Wczoraj wieczorem dopiero wróciłem do domu, nawet na cmentarzu nie byłem bo wzięło mnie w halołinowy wieczór, przebierać bym się nie musiał bo miałem gębę zieloną od bladości.
Lisico Z łopatą rzeczywiście trochę głupio, ja mam taki mały kilof albo toporek, nie wiem dokładnie co to ale mieści się do siatki i dość dobrze podcina za długie korzenie. Dęby się mocno trzymały dlatego wykopałem 8, gdyby któryś nie zamierzał u mnie zostać na stałe.
Jagódko Do dziś nie mogę dojść kim była ta Paulina ze snu, akurat małej grubej Pauliny nie znam. Ręce doszły po sekatorze to poszło na krzyż bo musiałem kolejne zlecenie szybko zrobić i jeszcze ogródek skopać u ludzi. Niestety październik był tak beznadziejny, że nie było kilku pogodnych na pracę, żeby nie trzeba było się spieszyć. Więc jak się człowiek spieszy....
Doroto Zebrałem dziś 2 trupie paluchy, reszta wisi na drzewku
Bogusiu Tamte zdjęcia to były ostatnie dni, które nadawały się do fotografowania. Zapowiadało się na ładną kolorową końcówkę miesiąca, niestety przyszedł mróz 28.10, ściął górne liście z dalii, dolne dalej są zielone i nie wiem czy wykopywać bo dalej kwitną bo łodyg nie ruszyło. Roślin w tym sezonie znów trochę nabyłem, mam nadzieję, że już nic nie zakłóci ciągłości pisania na forum i będę mógł je pokazać do wiosny. Dziękuję za odwiedziny
Krysiu Nowy kot czasem potrafi zajść za skórę, wtedy jej grożę, że oddam za 2 zł albo do rzeźni ale toto takie suche, że mięsa by nic z niej nie było, same sterczące uszy. Wreszcie polubiła się z Emilką a właściwie Emilka jako najstarsza mieszkająca w domu zmusiła Anżelikę do przytulenia się do siebie, po prostu się na niej położyła . Anżelika nie miała wyboru i musiała leżeć przytulona, od tej pory między nimi dobrze się układa. Gorzej z Sępikiem i Diablikiem, nie lubią Ostroucha i piszczą na nią, odganiają od jedzenia, chyba tak już musi być.
Przed mrozem bardzo ładną barwę przybrały młode aronie
oraz klon czerwony Brandywine
Zdążyłem spalić kupę gałęzi od klientki z cięcia sadu
Klonu Dawida chyba jeszcze nie pokazywałem
Morela, na którą czekam cały rok
Anżelika poszukująca gniazd
W przedostatni dzień pogody chciałem się przejść po polach, Darmokot też chciał
Uprzednio oczywiście musiał się napić brudnej wody z wiadra bo po co pić czystą w domu...
Widoki były bardzo ładne
Ale jeszcze ciekawsze było to
Takich akrobacji spodziewałbym się po Anżelice bądź Sępiku ale nie po 11 letnim Darmokocie, przecież on nawet z drzewa nie potrafi zejść. Darmokot podążał za mną delektując się pięknymi jesiennymi krajobrazami
Potem stwierdził, że co za dużo to nie zdrowo i wrócił do sadu
A ja sobie łaziłem dalej
Emilka polowała na Anżelikę ale chyba już wzrok nie ten i pomyliła ją z Sępikiem, córka Emilki była bardzo zbulwersowana zachowaniem matki
a Emilka udała, że jest niewinna
Tak wygląda sad z drugiej strony, od zachwaszczonego pola
Duża żółta morela miała konkurencję, jest to Karola, czeska odmiana. Drzewko po wsadzeniu padło zimą, odbiło od korzenia i owocuje w dalszym ciągu jako odmiana
Następna pije syf
I to był ostatni ładny dzień, później już było coraz gorzej
A dziś to już całkowita katastrofa, wieje, że łeb chce urwać, ziąb, pada śnieg z deszczem, byłem się przejść po sadzie i zamarzłem
Kolorowych czereśni nie doczekałem, tylko jedno drzewo zżółkło, reszta zrzuca brązowe liście. Za to platan zrobił mi niespodziankę bo zawsze liście usychały na drzewie i spadały brązowe pod koniec listopada a tu są żółte!
Parocja próbuje się czerwienić ale na mojej glebie niestety jej się nie uda, dałem jej 80 litrów torfu ale co z tego skoro pod torfem jest sama opoka...no trudno, byleby przeżyła
Na koniec jeden z niewielu zakątków iglastych
I widok sprzed garażu
To na tyle, więcej na dwór nie zamierzam wychodzić
