Moniko - ja się strasznie cieszę, że mi w końcu kwitną! W zeszłym roku nieśmiało, w tym już chyba wszystkie się pokażą. Trzeba wiosną pomyśleć o zwiększeniu stada
Kasia - śmiało zaglądaj głośno

Jeżeli chodzi o przycinanie i ukorzenianie, to zaczynam wpadać w rutynę - co jakiś czas coś trzeba ratować.

Za największy sukces uważam taką operację przeprowadzoną z pozytywnym skutkiem na kilku moich adeniach. Nie kwitną wprawdzie jeszcze, ale kaudeksy im na tym chyba poważnie zyskały.
Grzegorz - cały problem w tym, że podłoże u roślin, to taka moja radosna twórczość

Pilnuję, żeby 'ziemi' nie było za dużo, a do tego sypię to, co mam, tak mniej-więcej proporcjonalnie, jeżeli chodzi o stałe składniki (agroperlit, żwirek, piasek). Trochę eksperymentuję z innymi. I tak na przykład po próbach z seramisem już z niego zrezygnowałam, za to bardzo korzystnie, na niektóre przynajmniej rośliny, chyba działa zeolit. Używałam też drobniutkiego keramzytu (takiego dedykowanego do hydroponiki) i lawy. Co do tych ostatnich nie jestem ani zachwycona, ani zawiedziona, a lawa nie przypadłą mi specjalnie do gustu przez to, że się muliła. Być może używałam jej jakoś niewłaściwie.
U litopsów 'ziemi' jest ciut więcej, niż u kaktusów, ale mniej, niż u innych sukulentów. Agroperlit, żwirek i zeolit. Przelewa się przez to, jak przez sito prawie, ale chyba im to odpowiada, bo nie dość, że od 3lat nie padają, to zaczęły w końcu zakwitać
Basiu - stapelia tylko przez chwilę się foszyła, bo dziś rano już się szeroko uśmiechnęła
I co - desmetiana, czy coś innego? Rumieńce ma
Aha! Powąchałam. Brzydko pachnie. Syn stwierdził, że 'normalnie, jak jajko, może takie nieświeże'.

W pokoju nie czuć, drugi raz nosa wsadzać nie będę. Rzadko mi przychodzi do głowy wąchać kwiatki, które nie są różami, albo frezjami
