To i ja się pochwalę moja kapustą.
30,09 nastawiłam 40 kg kapusty z marchewką z pięć kilo. Dodałam kminek, czosnek niedźwiedzi i suszoną pokrzywę. Do tego 40 łyżek soli himalajskiej. Mąż mi to wszystko ubił- podeszło pięknie soczkiem, wody nic nie dodawałam.
Przykryte wyparzonymi deszczułkami i obciążone 5l wodą.
Wczoraj drugi raz przebijałam i już spróbowałam- coraz lepsza.
Postoi pewnie jeszcze kilka dni, może tydzień i pójdzie do litrowych słoików. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem i będziemy się cieszyć pyszną kapustką.
Urszula, ciąg dalszy odpowiedzi na Twoje pytanie o kapustę kiszoną w wodzie po ugotowanych kartoflach.
Późno, ale jeszcze "urzęduję" w kuchni, bo kończę pasteryzować jabłka na szarlotkę, i zerknęłam na moje kiszonki. Sok nad kapustą "kartoflaną" tak jakby się uspokoił, przestało wyciekać, więc próbuję kapustę. Ukiszona! wyjęłam trochę, odcisnęłam i zjadłam, tak pogryzając kawałkiem chleba. Pyszna, normalna ukiszona kapusta, chrupiąca i zaraz jeszcze trochę podskubię. Po 3 dniach (nastawiłam w poniedziałek). Czyli jest to jednak dobry sposób na szybkie ukiszenie kapusty.
Nie wierzycie, to spróbujcie.
Oczywiście, większej ilości nie ryzykowałabym tak kisić, ale słoiczek na szybko....czemu nie?
Zaczęłam szykować wszystko do kiszenia kapusty i zawahałam się...Ostatnio kapusta wyszła mi obślizgła i śmierdząca. A może przyczyną było to, że po poszatkowaniu zostawiłam ją do puszczenia soku w wielkim stalowym garnku? Ktoś mi kiedyś wspominał, że to "stal kwasowa" (cokolwiek to znaczy) i nie powinno się w niej używać soli Zaraz jadę po dużą miskę plastikową !
Nie zauważyłam wpływu pokrzywy na smak kapusty. Pokrzywa wysuszona jest prawie bez smaku. Za to mam nadzieję, że kapusta będzie wzbogacona o nowe witaminki i minerały (kwas foliowy, żelazo, wapń, krzem ). Mam nadzieję, że to dobry pomysł. Robię tak po raz pierwszy
Melduję, że po mojej kiszonej kapuście na wodzie po kartoflach zostało tylko wspomnienie. Została pożarta na pniu, tak prosto ze słoika. Dzieci nawet nie chciały słyszeć o przyrządzeniu z olejem, jabłuszkiem i cebulką, wyżarły prosto ze słoika. To samo spotkało część kapusty kiszonej wg Bogumiłki, już dzisiaj "doszła", resztę ubiłam w słoiku i wyniosłam na balkon. Jutro trzeba myśleć o kolejnym nastawie, tylko więcej.
Bogumiłka miała rację, gdy raz posmakuje się swojej kapusty to już więcej nie kupi się sklepowej. I pomyśleć, że ja tyle lat kupowałam kiszoną kapustę, bo uważałam ,że nie potrafię sama ukisić. A jest to w sumie takie proste...
Ja kapusty kiszonej nie przyprawiam olejem. Dr. Jadwiga Kempisty w swej książce o zdrowym żywieniu pisze że witaminy i mikroelementy z kapusty po oblepieniu olejem są nieprzyswajalne. Tak pomyśleć logicznie to może ma rację. Ciekawa lektura do poczytania .
Z drugiej strony część witamin rozpuszczlna w tłuszczach wchłaniana jest do organizmu tylko w ich obecności. Więc jeśli surówki z kapusty nie jemy jako dodatku do drugiego dania z mięsem lub rybą, a jako samodzielne danie to też niektóre witaminy się nam nie wchłoną. I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze
Jak się tak na tym zastanawiam, to przecież my tej kapusty nie połykamy w całości, tylko gryziemy, a wtedy nie jest oblepiona olejem. Sama już nie wiem.
Właśnie- nie wiadomo komu wierzyć. Każdy ma swoją teorię i próbuje nas do niej przekonać. Witaminy rozpuszczalne w tłuszczach to A,D,E,K
Kapusta kiszona ma dużo wit C i wszystkie z grupy B to wg tej teorii nie będą wykorzystane. Ale pomijając czynniki zdrowotne to bez dodatku oleju nam najbardziej smakuje.
W sumie mnie też najlepiej smakuje kiszona kapusta bez dodatków (ale z marchewką, ukiszoną razem z kapustą), jednak mój mąż uważa, że jest to "takie postne". Gdy kupowałam kapustę bez marchewki to zawsze trochę ścierałam surowej. Jak dla mnie, to polepsza smak i kolor surówki. Ale nie da się ukryć, że dodatek jabłuszka, drobniutko posiekanej cebulki, odrobiny kminku, trochę posiekanej zielonej natki pietruszki i odrobiny oleju polepsza smak surówki. Ja czasami dodaję trochę majeranku, albo trochę startej dyni. W sumie tego "oleju" to nie dodaję łyżkami, tylko troszeczkę, i jest to oliwa, z tych najlepszych do sałatek. Kapusta nie jest oblepiona olejem i nie sądzę, że ta odrobina oliwy zabije witaminę C.
Natomiast nieodłącznym dodatkiem kolorystyczno-smakowym do kiszonej kapusty jest dla mnie marchewka. No, tak już mam.
Skoro już o smakach: kapusta na surówkę koniecznie bez kminku (nie przepadam za tym zapachem) i koniecznie bez marchewki (syn uczulony), za to z dużą ilością surowej cebuli i pieprzu.
Do kiszenia tylko sól, trochę listka i trochę ziela angielskiego.
orlik 755, dziękuję . Jako że lubię eksperymentować- następne 5 kg kapusty na kiszenie- będzie nastawione z wodą z kartofli. Jak pisałam wcześniej, kapustę kiszę tradycyjnie- 200 gram soli/ 10 kg kapusty , bez dodatków.
Jeśli kiszę w słojach 5l, to zasalam kapustę w garnku ( metalowym) a później uciskam w słoju. Jeśli kiszę w garnku glinianym już na zimę, to solę bezpośrednio podczas uciskania w gliniaku ( boncloku -fonetycznie- po śląsku ) Dodatki dopiero przed konsumpcją Ale na zmiany i próby jestem otwarta . U nas zjadamy bardzo dużo kapusty,w każdej postaci.
No, to Ty ryzykantka jesteś! 5 kg to dużo. Ja zaryzykowałam na początek tylko ze słoikiem 1,5 l. Tylko pamiętaj, że to szybko i gwałtownie fermentuje, buzuje wręcz, więc należy sporo miejsca zostawić w słoiku.
Dziś nastawiłam kolejną kiszonkę, 2 słoiki 2-litrowe, metodą tradycyjną. Nie spieszy mi się tym razem, bo 2 l kapusty stoi na balkonie. Po 20-tym będę kisić większą ilość w kamionkowym garnku, tym, co pokazywałam, 8-litrowym. Gdy mi się uda w kamionce, to zakupię większy gar, żeby zakisić na dłużej.
Powiem Wam, że cieszyłam się jak dziecko, że moje pierwsze podejście do kiszenia kapusty było udane. Ale pilnowałam tych słoików jak sroka gnat, ciągle zaglądałam czy sok pokrywa kapustę i przyduszałam i przebijałam, może aż za dużo. Cieszyłam się m.in. ze względu na teściową, która zjeżdża niedługo do nas na co najmniej tydzień, a może dłużej. Pokażę jej jak smakuje prawdziwa domowa kapusta, bo oni zawsze kisili swoją kapustę, której sporo sadzili na wsi, w takiej wielkiej drewnianej beczce, ostatnio mieli jakąś plastikową, i zawsze mi wciskała tę kapustę a ja jej nie chciałam brać, bo była po prostu niedobra, jakaś taka szara i gorzka i ten zapach...wolałam kupić w sklepie. A niby ludzie na wsi umieli kisić kapustę...
A niech tam, wola nieba, jaka wyjdzie- taką zjemy .
W kiszeniu na zimę przestrzegam parę zasad:
- kamionka i kamień wyparzony wrzątkiem,
- pierwsze 3-4 dni w przedpokoju i przebijanie kapusty,
- przeniesienie do piwnicy , baaardzo mocne uciśnięcie, przykrycie kamionki czystą ściereczką bawełnianą,
- sok z kapusty musi przykrywać kapustę.
Nic nowego nie wniosłam , ale potwierdzam jednak wcześniejsze wpisy