Lucynko, to dokładnie to pnącze Ci wysłałam. Rozbuja się wiosną, zobaczysz.
Karolcia, już mnie wkurzyło robienie co chwilę nowych znaczników. Teraz będę miała na stałe.
Spadam na Czarny Protest.
A w nocy w końcu deszczyk popadał.

Teraz piękne słoneczko świeci.
Wszystko, no prawie, już posadziłam. Zostało mi osiem złotokapów. Posadzę jak żywopłot.
A to moje pole do popisu.
Słonecznik wierzbolistny, który poszedł daleko do nieba.
I z bliska, musiałam nagiąć do ziemi gałązkę.
Topinambur.
Coś robi mi takie dziury w ogrodzie.

Wszędzie są.
I moje papryczki. Jeszcze dojrzewają.
