seba1999
Kabaczek w 4 częściach został rozdany, jedna osoba dostała 1 część, natomiast jedna pani bardzo mężna przystała na moją prośbę i wzięła 3 części. Ale spokojnie poradzi sobie z nimi i na pewno nie zmarnuje. To moja sąsiadka co roku na jesień ma bardzo dużo pracy i robi dużo przetworów z warzyw. Czasem coś dobrego od niej dostanę. Buraczki tarte jej są po prostu nie do przebicia.
A dziś już rozkroiłam największego kabaczka, niestety nie mam fotki z tej akcji. Znalazł się biorca, więc wykorzystałam ten fakt i już nie zdobi mojego stołu

Tego pierwszego rozkrajałam dużym nożem, na tego od razu zabrałam się z piłką ręczną.
Jeżeli chodzi o ziemniaki to nie wiem jaką mam odmianę. Troszkę było robaczywych, trochę podgryzionych przez myszy, a trochę sama pokaleczyłam hakiem przy wybieraniu. Ale ilość taka zdecydowanie wystarczy naszej rodzinie do wiosny. Późno sadziłam bo koło 17 maja i jest sporo małych nie wyrośniętych bulewek, a krzaki też dosyć szybko padły przez zarazę, bo nie pryskałam ani razu.
Mój pokój to w tej chwili istna farma nasienna, wszystko zawalone pojemnikami z nasionami.
A właśnie rozkroiłam greckiego arbuza z kilku postów wyżej, tego o masie 3086. W życiu nie jadłam smaczniejszego arbuza, idealna kruchość miąższu a smak sama słodycz. Po prostu miodzio. Ale 3 kilo arbuza to dla mnie na jedno posiedzenie. Minimum 5 kilo musiałoby być. :P
W przyszłym roku chciałam postawić na same polskie odmiany, ale w miarę konsumpcji moich zbiorów nabieram coraz większej niepewności.
Tu ten najlepszy.
