Bardzo, bardzo dziękuję za przemiłe wizyty - jak zawsze z przyjemnością witam Was tutaj
Henryku i Tomku - bardzo dziękuję, troszkę się dziwiłam samej sobie, że nie wpadłam na właściwe słowo, ale może to i dobrze, bo może wpadłabym na niewłaściwe i dopiero by było!

A pisanie postów czy smsów z telefonu to dla mnie coś, do czego się już nie biorę, odkąd pisząc sms, w słowie "ślicznie dziękuję" zamiast "ę" wcisnęłam "w"...

Bez okularów od tamtej pory nie ma mowy!
Basiu - ja się zakochałam, czas na Was
Joaquin - pięknie dziękuję!
Grażynko - dziękuję w imieniu roślinek! A PS - też się uśmiałam
Grześ - one nie zakwitną w warunkach domowych, niestety... Raz mi się to tylko zdarzyło, o czym wspominałam, nie wiem jaki to był cud, ale się zdarzył, niemniej trudno oczekiwać następnych. Może za parę lat, jak podrosną, ale w to wątpię.. Ale dziękuję
Kuba - a bo ja myślisz wiem...? Zadajesz za trudne pytania!

Jeśli chodzi o upodobania, to zdecydowanie roślinność Wyspy jest na pierwszym miejscu. Głównie chodzi o dostępność i trudność w utrzymaniu. Najlepiej mi wychodzi utrzymanie roślinki od nasionka, ale zdobyć
dobre nasiona to jest problem. Gdyby było tak łatwo je dostać jak np. zdobyć hoje, to byłoby super, ale tak nie jest.
Jacku - tak mi się marzy reszta parapetów...

Co do rozmnażania - masz rację. Nie chodzi o biadolenie, ale o utrzymanie gatunków. Natomiast z rozmnażaniem - przynajmniej u mnie - nie jest tak łatwo. Jak dostaję małe pachypodium, to nijak go nie rozmnożę, muszę czekać aż wyda stosowne już odrosty. Ale z wysiewu nie zostawiam sobie po jednej roślince. Natomiast kiedyś bardzo chciałabym, aby dochować się własnych nasion i z nich wysiać te ulubione rośliny. To jest jakiś kolejny etap hodowli, kolejne doświadczenie... Ale na razie muszą zakwitnąć, a to jak pisałam wyżej, trochę trudne w przypadku tych ulubieńców.
Lucy - łany takich roślinek też są mile widziane

Ale u mnie brak miejsca na łany, więc czekam na innych
Beato! Od Jane Goodall wiem o drzewku, które przetrwało zamach na WTC, ale jeśli ona traci nadzieję, to naprawdę musi być źle, ale nie możemy się poddawać. Dojdzie kiedyś do tego, że z prywatnych kolekcji będą podbierane rośliny do odtworzenia ich w środowisku naturalnym, zobaczysz.
Piotr - ha ha, od P. lamerei się zaczyna!

Masz moje mocne wsparcie
Kochani! Muszę się ze strachem przyznać... PRZEGAPIŁAM!!!

Jak to się stało - nie wiem, ale ta bieganina w tygodniu pozbawia mnie czasu kompletnie, ale żeby zapomnieć o zamierzającym się kaktusie...? No tego jeszcze nie było! W każdym razie tyle dziś zobaczyłam z
Setiechinpsis mirabilis:
Wrrrr...

No cóż, poczekam rok na następne. Wątpię w to, czy rozwiną się kolejne pąki:
W tygodniu chciałam zabrać je już na zimowanie, a tyle jeszcze czeka i tak fajnie rosną:
No i nieustannie kwitnie Mammillaria J. Suba:
No i jak je zabierać do snu...? Ach, tyle się czeka, a tu już jesień zapukała, nieco szkoda, ale pocieszam się - teraz je będę już chować, ale za pięć miesięcy już pójdą w otulinie na balkon na nowy sezon. Szybko zleci!
I tym optymistycznym akcentem bardzo dziękuję za wizyty i zapraszam na kolejne, pozdrawiając cieplutko
