Żaneta, dzięki

Tak naprawdę uchowanie poinsettii u nas nie jest wcale trudne, połowa sukcesu to tyle, żeby po przekwitnięciu odbiła, a druga połowa, to znaleźć w domu miejsce, w którym zimą się zaczerwieni (albo nauczyć się metody z kartonami, tak jak to robią ci od chryzantem).
Łukasz, jedna czy 6, co za różnica

Tylko taka, że z braku miejsca będę ćwiczyła silną wolę, żeby w tym roku żadnej nie kupić
Basiu, gwiazdy nie przypominają o zimie, przypominają o Świętach

Chociaż ja je mam właściwie cały rok (poinsettie, nie Święta

) i przestały mi się kojarzyć z porą roku, a raczej kojarzą mi się z Meksykiem (ostatnio pojawiły się w jakieś telenoweli, tylko nie pamiętam w której)
Oplątwy już w domu na parapecie. Wiecie co, klamerki sprawdzają się zaskakująco dobrze! Nie trzeba oplątwy przypinać, a jedynie lekko nasadzić między
uszka
Sansevieria trifasciata się rozepchnęła, chociaż nie tak, jak ostatnio u Basi. Niemniej doniczka już raczej nie wróci do odpowiedniego kształtu
A w ogóle, to dokupiłam jej ostatnio koleżankę, bodajże
S. cylindrica
Moja mandarynka z nasionka

A właściwie dwie
Nerina, wydawało mi się, że na opakowaniu kwiaty miały kolor pomarańczowy, ale głowy nie dam
Niezmordowany phalenopsis - ten jeden kwitnie praktycznie non stop, żaden inny teraz mi nie kwitnie oprócz tego i w dodatku drugi pęd kwiatowy już się mu wyrzyna
Miłej niedzieli
