Witajcie!
Jeden dzień mnie nie było, a tu tyle miłych gości
Niestety, ani kropelka wody z nieba nie spadła, susza przeogromna, byłam więc zmuszona tańcować z wężem. A co gorsza, zdaje się, że tak będzie co najmniej do końca tygodnia.
Kasiu [vimen] - bardzo możliwe, że można wysiać tego nachyłka, ale ja systematycznie obcinałam przekwitłe kwiatostany i nie będzie nasionek. Natomiast już nawsadzałam do doniczki kilka sztuk i poczekamy na ukorzenienie.
Soniu - słabe masz płuca, bo nie dałaś rady
dodmuchać chmur deszczowych w moje strony.
Rośliny przesadzaj śmiało. Przed nami jeszcze kawał upalnego lata.
Kasiu [kania] - dziękuję

, zawsze lżej się przy garach kręcić, gdy życzliwa duszyczka dodaje zapału.
Stasiu, kochana.
Cieszę się, że wracasz do pełnej sprawności w rękach. W nogach, mam nadzieję, również. No: w całym kręgosłupie i kośćcu.
Jesień widać. Widać po wyglądzie roślin. Poza tym niektóre już zakończyły żywot, inne zbliżają się do zakończenia.
Będzie coraz smutniej na działeczce, ale za to roboty więcej, więc nie nudno.
Stadko gołębie mocno przerzedzone i zostało ich tylko kilkanaście, a było ...dziesiąt. Nie znam dokładnej liczby, bo M przede mną ukrywał ilość
szkudników.
Nie dziękuj, nie dziękuj. Jestem pewna, że gdyby mnie się coś niemiłego przytrafiło, znalazłabym wsparcie zarówno od Ciebie, jak też ze strony innych przyjaciół z FO.
Mariolko - ciągle coś mi jeszcze rośnie, a zamrażarka przepełniona, zmuszona więc jestem zamykać te dobra w słoiki. A chętnych do wyżerki u mnie nie brakuje. Mam trójkę tzw. "słoików" i jednego mieszkającego na rzut beretem ode mnie. Jeszcze i mamę, której też co nie co podrzucam.
No popatrz, a u mnie upał. W cieniu 26* i ani kropli deszczu.
Ewelinko - zbieram nasiona dalii, to jakby co, to wiesz...
Krety zryły mi w pomidorach. Poczęstowałam je kocimi kupkami i dla większej skuteczności jeszcze pieprzu dodałam na wypadek, gdyby myszy dorwać się do tych
smakołyków chciały.
Zima - tak - powinna być, zgodnie z porą roku, bo czas by aura wróciła do obowiązującego klimatu.
Irenko - witaj! Cieszę się, że już jesteś!
Kasiu [Kasiula] - u mnie raczej na deszcz się nie zanosi, ale za życzenia dziękuję.
Kolorków zaczyna być coraz mniej, ale roboty coraz więcej i niech już tak zostanie.
Jak się nie ma, co się chce, co się ma, to się je.
Troszkę kolorków spośród tych, które jeszcze cieszą oczy.
Gosiu [Margo2] - fakt, żeby nawodnić taki duży ogród, potrzeba dużo czasu i wody. Gdybym to ja miała podlewać, nie byłoby problemu - nie pracuję, ale dla Ciebie ta linia kroplująca to rzeczywiście sprawa pierwszorzędna!
Żebyś wiedziała: nie płaczę specjalnie z powodu przerzedzenia stada.
Szkudników mniej.
Dzisiaj mieliśmy nową atrakcję.
Ktoś podrzucił sąsiadowi hodującemu króliki taką śliczną miniaturkę, ale duże króliki nie zechciały go zaakceptować.
Sąsiad przyniósł tego króliczka do nas, a my go przygarnęliśmy. Dzisiaj skikał sobie po całej działce, a pies i kot za nim.
Oto on w całej okazałości.
Marysiu [Maska] - mnie też żal, ale tych, które przeżyły traumę. Tamtych straconych aż tak mocno nie żałuję. Wiesz, dlaczego.
Wczoraj jeszcze jastrząb je pogonił. Przeżywają prawdziwą traumę. Widać, że się boją.