He he, pewnie! Wrzucaj co chcesz, zwłaszcza takie marzenie o domku letniskowym

Wiesz, że ja lubię, gdy mój wątek staje się naszym wspólnym i nie tylko moje zdjęcia są tutaj.
Ale jedna prośba... do Ciebie i do Was wszystkich... Czy po tylu latach dobrej znajomości mogę... prosić... o... niezdrobnianie mojego imienia?
Żanetka to od razu lornetka, skarpetka, marionetka, awionetka - zdecydowanie wolę piachu/ździchu i inne formy wymyślone przez bandytę/ lub piaskowa, Żanet (jak mówiono do mnie w dzieciństwie) czy w ogóle normalnie Żaneta, ale zdrobnienie tego imienia jest dla mnie czymś jakby nie do mnie
No co ja poradzę, jakieś zboczenie trzeba mieć, mam akurat takie, więc... pliiiiis
No, ulżyło, to teraz do rzeczy!
Bardzo, bardzo dziękuję Wam za wspaniałe komentarze odnośnie tego mini-hojarium! Bardzo, bardzo dziękuję!
Małgosiu, szkoda, że w Palmiarni nie widziałam żadnej hoi, pewnie od razu bym coś wypatrzyła i pewnie kupiła na pamiątkę.
Moniko, okazuje się, że nawet jako broń obosieczna czasem się przydaję, więc z czystym sumieniem używaj do samoobrony
Piotr, za tak miłe słowa bardzo dziękuję! Pewnie, że dla wielu to jest przegięcie, i co tu dużo ukrywać - jest, ale ja po prostu zawsze chciałam mieć taki pokój i... mam
Iwonko - w sumie tak!

Najgorsze, że te ściany i tak trzeba będzie kiedyś pomalować, ale najgorsze jest mycie okien, kiedy całe to towarzystwo trzeba ściągnąć. Jednak ja to lubię, więc problemu nie ma, tylko rezerwacja dużej ilości czasu jest potrzebna
Henryku - sam jesteś Mistrzem w organizacji przestrzeni dla swoich ulubieńców, więc od Ciebie takie słowa usłyszeć to dla mnie podwójna radocha!
Jacku, trafione w samo sedno!
Basiu - tak jakoś trudno się z Tobą nie zgodzić
Kuba - tyle, że ja nie mówię z przekory, a z racjonalności, bo przecież naprawdę kiedyś się to miejsce musi skończyć, nie ma tak, że wszystkie hoje dadzą sobie radę w sztucznym oświetleniu. Poza tym, nie można być całkowicie niewolnikiem, bo jednak jakby nie patrzeć, wolę się budzić w innych objęciach niż wśród pędów rozszalałej hoi

Mogą przybyć tylko inne w zamian za te, które ewentualnie padną, ale i to jak pisałam, wątpliwe, bo z kolei pozostałe rosną. Plus minus kilka innych, ale ogólnie raczej to już będzie constans

I też mi nieco szkoda, bo tyle jest piękności jeszcze do zdobycia, ale cóż...
Lucynko - a dziękuję! Ale to nie na tych zimują kaktusy i sukulenty, to w pokoju dziecięcym, gdzie chłopaki i tak jeszcze nie odczuwają potrzeby zabawy w samotności i więcej przebywają z nami. I tam ustawiam te zimujące, ten zaś pokój ciągle był niezagospodarowany na stałe.
Mieciu - mnie właściwie o busz chodzi, ale sam dobrze wiesz, że niektóre rosną... i rosną... i rosną... i nagle przybędzie po latach jeden listek

A pozostałe miejsce mają, jak przyjdzie czas ich zimowania, to oczywiście zaprezentuję ulubieńców. Gorzej, jak pomyślę o wysiewach - nie będzie już tego dużo, ale jeszcze na kilka się zdecyduję.
Grześ - oby tak było, ale niektóre naprawdę rosną słabo, a ja ich nie "pędzę", więc zanim ten busz się pojawi, minie dobrych kilka lat.
Lucynko - i dziękuję za myśli o mnie, naprawdę śliczny ten domek! Jak pojedziemy kiedyś w Wasze strony, to na pewno odwiedzimy zoo, poszukamy tego domku, i wtedy ja pomyślę o Tobie
Raz jeszcze Wam serdecznie dziękuję, było mi bardzo miło czytać te wpisy. A dziś ja mam poniekąd coś dla Ciebie, bo to cudo Ci właśnie wysłałam.
Mam kolejną radość - coś pięknego. Odratowany z niemal strasznych warunków, wywalony do piwnicy, rok temu zakwitł jednym kwiatem. Dziś - dwoma olbrzymami, wreszcie się doczekałam:
Echinopsis multiplex w całej swojej okazałości:


Ciężko mi było zdecydować, które zdjęcia wybrać, to z racji tak pięknego kwitnienia i tak dokonałam selekcji

Szkoda, że zapachu nie można przesłać, ale mój M niby to obojętny na te kaktusy, a już wieczorem koledze mówił, że czeka na kwiat
Miłego dnia Wam serdecznie życzę!