
różane koleżanki, nie spodziewałam się takich licznych reakcji na moją foto - relację.
Niestety nie mam różanych zdjęć, moje królewny robią przerwę i to dość długą, bo po nawałnicach musiały być mocno cięte. Jedyne co kwitnie to miniaturowa ostróżka, wysiana na wiosnę i za chwilę zakwitnie też miniaturowa budleja.
Alegorio, nie wiem jak długo trwały przygotowania do całej imprezy, ale ozdabianie wozów było robione na ostatnią chwilę.
Majeczko, nie wiem, czy wszystkie róże z pól wycięto..., robią to tyle lat bez uszczerbku dla różanej populacji,
więc nie ma co się martwić..., o ich kasę też nie...
Annes, również pozdrawiam

.
Apus, cieszę się, że mogłam Ci sprawić radość..., oj zaraz szaleństwo...
Daysy, nie żałuj kwiatów, ona i tak wcześniej czy później muszą spotkać się z sekatorem...

.
Nena, takiej imprezy nie uda się zorganizować szkółkarzom, potrzebna współpraca gminy, sponsorów...
Tolinko, tę imprezę nie organizowały szkółki, oni tylko dokładają swoje 3 grosze...
Margo, jakbym miała ogród, to część krzaków uprawiana byłaby do wazonu...
Lisico, możliwe, że prezentacja iście niemiecka... znane są parady karnawałowe, czy już zabronione berlińskie.
Nie mam zielonego pojęcia jakby to zrobili Anglicy...
Wozy przygotowywały kluby, zrzeszenia i inne organizacje...
Oczywiście, cała impreza to był jeden wielki kicz..., ale chyba właśnie o to chodzi...
Alegorio, granica między folklorem a kiczem w tym wypadku jest prawie niewidoczna...
