Iwonko - niezależnie jak się Blue Lagoon nazywa, warto ją mieć. Udanego polowania! Czy stracę część moich róż, to się okaże. Na pewno mocno się zastanowię , zanim którąś z róż usunę. Czekam też na wiadomość od Krysi. Znając siebie, będę ryzykować, chyba że zauważę, że choroba się rozprzestrzenia.
W Obi kupiłam też inne panny, wszystkie się przyjęły i choć są jeszcze malutkie, już mi się podobają. Na szczególną uwagę zasługuje pachnąca Mountbatten. To jej 2 kwitnienie, sztywno trzyma kwiat i mam wrażenie, że za rok pokaże swą urodę, bo zadatki ma.
Krysiu - szukałam u Ciebie, ale tak jak Ci napisałam, nie znalazłam ani zdjęć ani dyskusji o skarłowaceniu( a właśnie wróciłam od optyka w nowych okularach na nosie). Znaczy się czas napełnić szklaneczkę i raz jeszcze spróbować odszukać posty, które teraz mnie szczególnie interesują. Powiedz mi czy naprawdę wyrzuciłaś swoje róże? Stało się to wiosną czy już w pełni sezonu? Zauważyłaś może czy sąsiadujące ze sobą krzewy zachorowały, czy też nie miało znaczenia, w której części ogrodu rosły? Jak widzisz pytań mam sporo, a wątpliwości co mam uczynić, mam jeszcze więcej. Spójrz np. na moją Rhapsody, wydaje się, że wszystko z nią dobrze, kwiaty są, ale... gdy przyjrzysz się na pierwszym planie zobaczysz gruby pęd. To właśnie on ma skarłowaciałe liście i podejrzewam, że kwiaów nie będzie miał. Zastanawiam się , co w takim wypadku robić?
Zeniu - Laguny mam dwie. Jeszcze są malutkie, jedna mniejsza od drugiej. Posadziłam je przy furtce wychodzącej nad Wartę, może fajnie wyglądać, gdy obie urosną. W tej chwili jedna mieszka w zielski, które jest kilkakrotnie większe od mojej różyczki

, wstyd, ale cóż. O wszystkie róże jednocześnie zadbać nie mogę, zielsko jest zdecydowanie szybsze ode mnie! W trawie i zielsku rosną jeszcze inne tegoroczne nabytki. Zupełnie nie przeszkadzam im w tym rośnięciu, tylko czasem zaglądam do nich i patrzę czy jeszcze żyją, wtedy też je delikatnie podcinam ( gdy mam co podciąć) i idę sobie dalej. Mimo, że specjalnie nie ma czym się chwalić, pokażę je Parade podobno jest pnąca, jak dotąd wspięła się na 0,5 m.
Miłko - Mary Rose mnie po prostu lubi, bo wie, że reklamuję ją gdzie się tylko da! One ( w rzędzie rosną 3) mają 5 lat, w tym miejscu rosną 2 czy 3 rok, nie pamiętam. Daj swojej czas! Zaglądam do Twojego wątku i bezustannie zachwycam się daliami. A im większe zbliżenie, tym bardziej mi się podoba. U mnie są już trzy

Oto dwie świeżynki, poznajesz?
Małgosiu - różyczkomania to choroba, wszyscy na Forum mówimy, że już więcej róż nie zmieścimy, że wystarczy, że to już koniec z zakupami. A potem ogarnia nas jakiś amok. Zimą siedzimy i tęsknimy do naszych panien, oglądamy zdjęcia i spisujemy nazwy. A od tego to już krok do kolejnych zakupów. Gdy w tym roku od nadmiaru owoców złamała mi się śliwa, zamiast rozpaczać, zaczęłam zastanawiać się, czy konary, które trzeba będzie usunąć nie spowodują, że na trawniku znajdzie się słoneczne miejsce na róże. Markety też wiosną będą kusiły nas fajną ofertą. Kilka krzewów pochodzi z takich własnie wiosennych zakupów, róże bezimienne a bezprzecznie genialnie piękne. Oto jedna z takich , niby przypomina mi Berolinę, ale do końca nie jestem pewna
Jagno - Pelikano to facet? Zobacz, a ja tak w swojego M. wpatrzona, że nawet nie zauważyłam, że wokół mogą być inni faceci

. Normalnie sama siebie nie poznaję!

To co napisałaś, to miód na moje serce, ciągle nie jestem pewna, że przyplątał mi się jakiś wirus! Wystarczy już tych plag na różach! Komu przeszkadza piękny krzew, zważywszy, że każde kolejne kwitnienie jest piękne?
