Witajcie moi mili goście
Wreszcie pada, deszcz praktycznie pada codziennie, ale w ogrodzie jeszcze nie ma nadmiaru wody. Martwi mnie tylko, że przy takich temperaturach znowu zaczną szaleć choróbska. Co prawda już chyba nic gorszego nie może spotkać moich róż, bo niektóre i tak stoją całe gołe

.
Nie ma to jak podlewanie z nieba, nie dość, że darmowe, to jeszcze mam podlany cały ogród, nie tylko wybrane rabaty a ja mogę w tym czasie trochę

poleniuchować i popisać

.
Moniko nie mam Augusty, ale oglądając na zdjęciach wydaje się być w dość ostrych kolorach, La Villa Cotta jest chyba bardziej pastelowa, myślę, że będę z niej zadowolona. Mimo, że to krzaczek z grudnia, to ma dużo wigoru, ładnie urósł, ma ok.110cm i zakwitł też ładnie. Mam nadzieję, że dobrze przezimuje i w przyszłym roku będzie jeszcze ładniejszy.
Basiu w tym roku to wielka porażka, różyczki bardzo zarażone, kwitły z niewielkimi wyjątkami słabo, a nawet jak kwitły, to kwiaty były znacznie mniejsze niż zazwyczaj. Nie wiem jak będzie wyglądało 2-gie kwitnienie, ale obawiam się, że szalejące choroby nie wróżą nic dobrego.
Masz rację, donicowe też lichutkie. Kupiłam w tym roku pelargonie angielskie, tak mi się bardzo podobały, a kwitną tak słabo, że płakać się chce. Jedynie petunie i niecierpek sobie dobrze radziły, ale po ostatnich deszczach też wyglądają nieciekawie.
Heliotrop bardzo lubię, staram się go mieć zawsze na tarasie, bo pachnie zabójczo.
Jagna czyli mamy wspólne smaki

tez lubię wanilię, tę w donicy też

.
Wiesz, ja taka czepialska jestem

, nie mogę przekonać się do Novalisa, tzn. konkretnie do jego specyficznego koloru, ten odcień źle mi się kojarzy

. Jesienią kupiłam róże Terra Limburgia i Diorescens, obie w odcieniu fioletu, ale żadna nie przypomina Novalisa.
On tylko na fotkach dobrze wygląda, dlatego lubię mu robić zdjęcia, wówczas widzę go takim jaki bym chciała widzieć go w rzeczywistości. Poza tym nic mu nie mogę zarzucić, tak jak piszesz kwitnie dość dobrze i przede wszystkim jest zdrowy jak rzepa
Na zdjęciach LFC całkiem ładna
Alegoria jestem bardzo ciekawa tych moich grudniowych różyczek, mam nadzieję, że nie kupiłam jednorazówek i zimę przeżyją. Wówczas coś więcej będę mogła o nich powiedzieć, na razie to malutkie krzaczki i żadnych doświadczeń z nimi nie mam.
Princess of Infinity to róża doniczkowa "miniaturka", którą kiedyś kupiłam,a że żal było wyrzucać, wysadziłam do ogrodu, albo przeżyje, albo mówi się trudno. Jednak doskonale sobie poradziła i nadal rośnie w ogrodzie. W tym roku bardzo odchorowała ubiegłoroczną i tegoroczna suszę, ale mam nadzieję, w przyszłym roku znowu będzie nas czarować.
Jeden krzaczek Winchester pięknie zakwitł powtórnie, drugi się ociąga, ale nie ma co się dziwić mocno chorowały w tym roku prawie wszystkie historyczne a rykoszetem dostały rosnące przy nich angielki czyli W.C.właśnie, J.Celebration i P.Alexsandrę of Kent

.
Heliotrop warto mieć bo pięknie pachnie i wabi śliczne motyle.
Jadziu właśnie to był mój błąd, trzeba było od razu przesadzić, gdzieś przy ogrodzeniu, teraz będę miała sadzonek a sadzonek, bo muszę się go pozbyć z rabaty. Byłam u Ciebie i oglądałam cudnie kwitnące różyczki i nie tylko zresztą róże. Masz piękny ogród pełen kwiatów

. Heliotrop polecam, mój rośnie na południowym tarasie, chociaż piszą, że woli półcień. Zapewniam mu jednak dostateczną ilość wody, więc nie narzeka a słoneczko wyciąga z niego tyle aromatu, że można dostać zawrotu głowy
